Rozdział 3

2K 143 33
                                    

Otaczała mnie ciemność. Siedziałam nie mogąc wstać, próbowałam cokolwiek zrobić... jednak na marne. "Czy to tak wyglądała śmierć...?" Mimo iż bałam się prawdziwego oblicza postaci okrytej czarnym jak noc płaszczem, tym razem... nic nie czułam. Cały strach i ból znikł. Nie było niczego oprócz mnie i moich myśli. Nie pamiętałam niczego. Spuściłam głowę w dół... gdy nagle usłyszałam znajome głosy. Były coraz bliżej, jednak po chwili jakby... rozpłynęły się w powietrzu. Coraz więcej wspomnień powracało do mnie, nasilając się i przyprawiając mnie o zawroty głowy. W mgnieniu oka wszystko wróciło. Każdy szczegół, element, sytuacja. Krążyły po mojej głowie przyprawiając mnie o delikatne drgania. Chciałam coś powiedzieć, jednak kiedy otworzyłam usta nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Chciałam krzyczeć, niszczyć, wręcz zabijać, jednak... coś blokowało moje ruchy. Czułam się jakbym była skrępowana ciężkimi łańcuchami, przyczepionymi do czarnej przestrzeni znajdującej się pode mną. Wzdrygnęłam się na myśl o tym, że dookoła mnie znajdowała się jedynie... pustka. Przerażało mnie to, że nie potrafiłam nic z tym zrobić. Wtedy poczułam coś czego nie chciałam, bezsilność. Uderzałam pięściami o ziemię. Czułam jak po moich policzkach spływały łzy, paliły. Nagle ziemia zaczęła się łamać na pół, zastygłam w bez ruchu, czekając na dalsze wydarzenia. Kilka pęknięć pojawiło się pode mną, zaczęłam panikować. W ciągu sekundy cała powierzchnia zniszczyła się. Spadałam w dół. Całe moje ciało przeszył ogromny ból, który był nie do wytrzymania. Ze strachu zamknęłam oczy.

"Mamo...! Tato...!"

You called for help

...

...

b u t   n o b o d y   c a m e

***

Powoli i nie chętnie otworzyłam oczy. Gdzie... gdzie ja byłam? Próbowałam wstać, jednak  przez moje całe ciało przeszedł ogromny ból. Po chwili ponownie leżałam na poduszce. Na moją twarz wstąpił grymas. Czułam się wykończona fizycznie... jak i psychicznie. Nie mogłam zwlekać, musiałam to zrobić... teraz. Ponownie spróbowałam wstać, jednak rezultat był taki sam. Zaczęłam jęczeć z bólu. Złapałam za sweter i ostatkami sił podniosłam skrawek ubrania. Chciałam zobaczyć co dzieje się z moim ciałem, jednak było zbyt ciemno i nic nie widziałam. Nagle cały pokój rozświetliło biały błysk. Obróciłam się w stronę z którego wydobywał się tajemniczy rozbłysk. Obrócenie głowy kosztowało mnie wiele wysiłku i bólu, jednak po chwili zobaczyłam powód. Nade mną ujrzałam okno i... księżyc w pełni razem z gwiazdami. Był to taki piękny widok... kochałam patrzeć na gwiazdy. Każdej nocy to robiłam, ponieważ to uspokajało mnie i moją duszę. Patrząc w krajobraz moje ciało zaczęło wypełniać palące uczucie. Nie wiedziałam co to jest, jednak... czując je byłam szczęśliwa. Czułam się... niepokonana. Powoli wstałam nie czując prawie bólu. Byłam... zdeterminowana. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dopiero teraz zorientowałam się, że znajdowałam się u siebie w pokoju. Bez zastanowienia, spojrzałam na poduszkę, złapałam ją i odrzuciłam gdzieś w bok. Z westchnieniem ulgi zobaczyłam wszystkie przedmioty, które zdobyłam. Nóż, pożywienie, niewielki kocyk, trzy butelki wody i tego typu rzeczy, które przydałyby mi się do kilku dniowej podróży. Zebrałam wszystko i zwinęłam w koc. Wstałam z ziemi, zostawiając pakunek i chwiejącym się krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Moje ciało wciąż strasznie mnie bolało, jednak ignorowałam to. Kiedy znalazłam się przy drzwiach, pociągnęłam za klamkę i przejście otworzyło się.

 - Otwarte..? Dziwne. - Mruknęłam sama do siebie i ruszyłam powolnym krokiem do kuchni. Matka nigdy nie zostawiała otwartych drzwi. Pierwszy raz przydarzyła mi się taka sytuacja od... tamtego wypadku. Westchnęłam cicho wchodząc do pomieszczenia. Nagle odskoczyłam patrząc na ten widok z przerażeniem w oczach. Wszędzie była krew. Wylewała się dosłownie z każdego miejsca. Na środku leżały trzy, żółte kawałki papieru. Uklęknęłam nad tym i szybko zebrałam papier z ziemi. Nie mogłam się, jednak rozczytać, ponieważ wszystko było we szkarłatnej cieczy. Nie wiem czemu, ale tylko na początku ten widok mnie nie przeraził, a teraz... wręcz przeciwnie. Był przyjemny i z chęcią zatopiłabym się w niej. W tej chwili pokręciłam głową. O czym ja myślę?! Zaczęło mnie przerażać to co ukrywało się w głębi mojego umysłu. Śmierć z każdym krokiem była coraz bliżej moich drzwi, co wcale mnie nie przerażało, było mi wręcz obojętne.  Schowałam kawałki papieru do kieszeni i wstałam. Przyszłam ty tylko pozałatwiać kilka spraw. Cały pokój rozświetlało białe światło. Podeszłam do okna i spojrzałam na księżyc. Znowu to uczucie... pali.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ehem.

Miałam nadzieję, że się spodobało.

Chapter miał być dłuższy, ale jestem leniem xD

;p

 


SO SWEET <3

Jak macie jakieś pomysły co mogłoby wydarzyć się w przyszłości lub teraz to napisz do mnie na prywacie, jeżeli pomysł mi się spodoba z ogromną ochotą go użyję ^^ (oczywiście wymienię cię, ponieważ nie lubię przywłaszczać sobie cudzych pomysłów ;p )

Two Hearts (Sans x Frisk)Where stories live. Discover now