Rozdział 13 (Maraton)

757 78 29
                                    

Dziewczyna wreszcie odnalazła mały guziczek ukryty w śniegu. Kliknęła go i wróciła do miejsca gdzie znajdowała się mapa by zauważyć, że kolce, które blokowały jej drogę: zniknęły. Frisk ucieszona oraz pełna determinacji ruszyła na przód. Po chwili, jednak zauważyła dwa, duże stojące na dwóch łapach psy ubrane w ciemne płaszcze z kapturem. Oba z nich trzymały w swoich łapach po wielkim toporze o nienormalnych rozmiarach. Kiedy mieli już się wyminąć, jeden z nich zaczął węszyć swoim nosem wystającym z pod kaptura.

- Co to jest za zapach? - spytał swojej towarzyszki stojącej obok.

- Gdzie jest ten zapach? - wyszeptała w odpowiedzi. Frisk zamarzła. "Chodzi o mnie?" pomyślała.

- Jeżeli jesteś zapachem...

- Pokaż się! - zawyły po czym zaczęli wąchać każdy możliwy zakątek areny. Wreszcie zatrzymali się na Frisk, patrząc na nią z pod kaptura swoimi, czarnymi jak węgiel oczami.

- Hm. Tutaj jest ten dziwny zapach. Sprawia, że mam ochotę eliminować. - Zawarczał.

- Wyeliminować CIEBIE! - dokończyła.

----- chwilę potem ------

- Psy mogą głaskać inne psy??? - spytał zdziwiony.

- Nowy świat się dla nas otworzył... - Odpowiedziała mu.

- Dzięki, dziwny szczeniaku! - Tym razem wzrócił się do Frisk. - Żegnaj. - Psy odeszły a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Ruszyła dalej. Choć była niesamowicie głoda i zmęczona, nie chciała się zatrzymywać choć na chwilę.

Kolejna arena wyglądała dziwnie. Na ziemi narysowane były dwa niebieskie iksy, odzielone od siebie oraz obtoczone głazami. Na przeciwko tego umiejscowiony był duży, szary przycisk. Dziewczyna podeszła do iksa i patrząc na niego przez chwilę zdziwiona, przez przypadek go nacisnęła. Iks zamienił się w czerwone koło a brązowo włosa odskoczyła. Po chwili namysłu przeszła na drugą stronę i także dotknęła drugiego iksa po czym nacisnęła przycisk. Oba poprzednio czerwone koła zamieniły się na zielone i kolce, których Frisk poprzednio nie zauważyła, opadły. Kiedy chciała przejść dalej, jej drogę zablokował Papyrus.

- CO?! JAK OMINĘŁAŚ MOJĄ PUŁAPKĘ?!? - spytał zdziwiony. - I... CO WAŻNIEJSZE... JEST TU COKOLWIEK ZOSTAWIONEGO DLA MNIE???

- Masz na myśli spaghetti..? Było... przepyszne! - odpowiedziała. "A przynajmniej tak wyglądało" dodała w myślach.

- NAPRAWDĘ?!?! WOWIE... NIKT NIGDY NIE ZASMAKOWAŁ W MOJEJ KUCHNI... NO WIĘC!! NIE DENERWUJ SIĘ, CZŁOWIEKU! JA, MASTER SZEF PAPYRUS... ZROBI CI WSZYSTKIE PASTY JAKIE KIEDYKOLWIEK BĘDZIESZ CHCIEĆ! HEH HEH HEH HEH HEH HEH NYEH! - Frisk zaśmiała się nerwowo i ruszyła tą samą drogą w której przed chwilą zniknął Papyrus. Nim się obejrzała, ponownie go ujrzała.

- MÓJ BRAT OSTATNIO ZACZĄŁ KOLEKCJONOWAĆ SKARPETY. JAK SMUTNO... CZASAMI SIĘ ZASTANAWIAM CO BY ZROBIŁ... BEZ TAKIEGO FAJNEGO GOŚCIA, KTÓRY O NIEGO DBA??? NYEH HEH HEH. - Nim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, zauważyła, że Papyrus zatracił się w swoich myślach, więc odeszła. Zauważyła kolejną zagadkę, podobnej do poprzedniej. - TROCHĘ DŁUGO CI ZAJĘŁO PRZYBYCIE, WIĘC... POSTANOWIŁEM POLEPSZYĆ TE PUZZLE ORGANIZUJĄC ŚNIEG TAK BY WYGLĄDAŁ BARDZIEJ JAK MOJA TWARZ. NIESTETY, ŚNIEG PRZYMARZŁ DO ZIEMI. TERAZ ROZWIĄZANIE JEST INNE! I, JAK ZAWSZE, MOJEGO LENIWY BRATA NIE MA NIGDZIE W POBLIŻU. SĄDZĘ, ŻE TO CO CHCĘ POWIEDZIEĆ JEST... NIE MARTW SIĘ, CZŁOWIEKU. JA, ŚWIETNY PAPYRUS, ROZWIĄŻĘ TĄ ZAGADKĘ! WTEDY OBOJE MOŻEMY PRZEJŚĆ! W MIĘDZYCZASIE CZUJ SIĘ WOLNY TO ROZWIĄZANIA PUZZLI SAMODZIELNIE! SPRÓBUJĘ NIE PODPOWIADAĆ!!!

- Heh... to do roboty... - Powiedziała sama do siebie. - To nie może być aż tak trudne.

***

Dziewczyna padła na przycisk wykończona, sprawiając, że rozwiązanie, które udało się jej zdobyć, otworzyło przejście na następną arenę.

- WOW!!! ROZWIĄZAŁAŚ TO!! I ZROBIŁAŚ TO WSZYSTKO SAMA BEZ MOJEJ POMOCY... NIESAMOWITE. JESTEM ZASKOCZONY. MUSISZ LUBIĆ PUZZLE TAK SAMO JAK JA! DOBRZE, JESTEM PEWNY, ŻE BĘDZIESZ KOCHAĆ NASTĘPNE PUZZLE! MOŻLIWE, ŻE BĘDZIE TO DLA CIEBIE NAWET ZA ŁATWE!! NYEH HEH HEH!!! - Papyrus zniknął zostawiając dziewczynę samą, jednak wcale ją to teraz nie obchodziło.

- Umieram... - Wydyszała. Puzzle zajęły jej kilka godzin. Nawet przez chwilę myślała, że zostanie tu na zawsze, ale za żadne skarby nie chciała prosić o pomoc.

- Hej. - Dziewczyna podniosła głowę do góry. To był Sans. Wyciągnął w jej stronę rękę i odwrócił wzrok. - Skoro tak... to czemu nie poprosiłaś o pomoc? Byłem tu cały czas. - Spojrzała na niego zabójczym wzrokiem, czym Sans się trochę speszył. Chciał już ponownie schować rękę do kieszeni, lecz dziewczyna złapała go i pociągnęła w śnieg. Wywaliła go na ziemię a następnie usiadła na niego okrakiem i nachyliła się.

- Nie żartuj sobie tak ze mnie, bo nie ręczę za siebie. - Zmrużyła oczy a jego białe punkciki się poszerzyły. Frisk, jednak po chwili się zaśmiała, złapała trochę śniegu leżącego na ziemi i wysmarowała mu nim czaszkę. - Nie no żartuję, ale proszę nie rób mi takich żartów. Jestem głodna i zmęczona, więc nie do końca mam na to ochotę. - Zeszła z niego i pomogła mu wstać.

- Nie no śmieszne, dzieciaku. Przez chwilę dałem się nabrać. - Mrugnął do niej, a ta uśmiechnęła się nonszalancko.

- Czy to komplement? Aż taką dobrą aktorką jestem? - spytała zadowolona z siebie.

- No jasne, grałaś jak świetnie, chociaż to nie był długi pokaz. - Powiedział, jego uśmiech się rozszerzył. Jej oczy zaświeciły się.

- Na serio?! Jak byłam mała to chciałam zagrać nawet w sztuce! Niestety nie miałam czasu od... kiedy... - Wtedy coś w niej pękło, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach. - Przepraszam... potrzebuję trochę czasu w samotności. - Odbiegła nie czekając na odpowiedź chłopaka. Czemu to musi tak boleć?

~~

Przepraszam, że dopiero teraz się pojawia. Internet mi wczoraj odcięło z niewiadomych mi przyczyn v-v (zabić dostawcę internetu!!!!)

Two Hearts (Sans x Frisk)Where stories live. Discover now