Rozdział 21

623 53 119
                                    

Dziewczyna obudziła się w przedziwnej pozie, leżąc z Sansem na kanapie. Jego głowa leżała pomiędzy jej kolanami a jego ręka spoczywała na jej odkrytym brzuchu, druga dłoń obejmowała ją od dołu w pasie. Zaś jej głowa leżała na udzie szkieleta, które było nawet wygodne. Dziewczyna zawstydzona całą sytuacją, zaczęła z niej wyplątywać. Starała się nie obudzić szkieleta, jednak było to niesamowicie ciężkim zadaniem. Po chwili udało się jej. Brązowo włosa wstała i przeciągnęła się. Kilka sekund później dziewczyna zaczęła bez powodu kręcić się po pokoju, aż wreszcie postanowiła zajrzeć do kuchni. Na blacie leżała notka oraz talerz spaghetti.

"DROGI CZŁOWIEKU.

WIELKI PAPYRUS MUSIAŁ WYRUSZYĆ NA PORANNY TRENING BY UCZYĆ SIĘ NOWYCH RUCHÓW, KTÓRE OBIECAŁA MI UNDYNE! NASZE TRENINGI STAŁY SIĘ O WIELE MNIEJ REGULARNE, KIEDY... WPADŁA DO MNIE MOJA PRZYJACIÓŁKA! ZROBIŁEM DLA CIEBIE I SANSA SPAGHETTI WIELKIEGO, WSZECHPOTĘŻNEGO KUCHARZA PAPYRUSA! SMACZNEGO! NYEH HEH HEH HEH!!"

Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym spojrzała na jedzenie i uśmiech nagle zniknął z jej twarzy. Brązowo włosa już nigdy nie zapomni nieopisywalnego smaku spaghetti, którego spróbowała wtedy kiedy ona i Papyrus spędzali razem czas.

- Dzieciaku. - Dziewczyna podskoczyła w miejscu i pisnęła z przerażenia. Odwróciła się i zobaczyła Sansa, który opierał się o ramę drzwi.

- Ah, to tylko ty... - Frisk westchnęła z ulgą, miała przez chwilę wrażenie, że coś naprawdę strasznego stoi za jej plecami.

- To aż ja. - Odpowiedział i zaśmiał się krótko. - Zostaw spaghetti i lecimy do Grillbiego na śniadanie. - Dodał i podszedł do Frisk, wyciągając przy tym rekę, sygnalizując tym kolejny skrót.

- Sans, ale co z staraniami Papyrusa? Do tego wciąż jestem w twoich ciuchach.. - Brązowo włosa spojrzała na niego z niezadowoleniem w oczach.

- Spokojnie, dzieciaku. Wiesz, już od dawna chodzę do Grillbiego na śniadania. Jak kiedyś stwierdziłem, może Papyrusowi kiedyś uda się ugotować coś jadalnego, ale to jeszcze nie teraz. Wiele razy dziennie próbuję jego jedzenia i w miarę jak najczęściej staram się jadać u Grillbiego, póki mój brat nie zapanuje nad sztuką gotowania. - Sans pstryknął palcami i talerz z jedzeniem znikł. - Ale cichutko, to będzie jak na razie nasza tajemnica, okay? - szkielet mrugnął do niej, przykładając swój palec do zębów. Brązowo włosa jedynie pokiwała głową, choć i spaghetti było... nieopisywalne, Papyrus wciąż starał się by przygotować im śniadanie, ale cóż ona może na to zrobić? - A co do twoich ubrań.. - zaczął Sans - Wciąż leżą w suszarni, nawet nie zacząłem. - dokończył szybko, drapiąc się po głowie. Frisk jedynie wydała z siebie głośne "Eh?". Para patrzyła sobie przez chwilę oczy, po czym Frisk westchnęła zażenowana jego lenistwem.

- Pokaż mi gdzie ta suszarnia i sama je wysuszę...

-Skip-

Brązowo włosa siedziała w łazience i przebierała się w swoje normalne ubrania. Sans miał czekać na nią na dole i razem mieli wybrać się na śniadanie. Dziewczyna naciągała właśnie na biodra parę swoich jeasowych spodni. Frisk westchnęła i spojrzała na swoje ręce, po wczorajszym cięciu, została jedynie blizna. Znajdowała się tuż nad innym zeszpeceniem, które brązowo włosa ufundowała sobie tamtego pamiętnego dnia. Było to pierwszy raz kiedy miała żyletkę w ręce. Dziewczyna doskonale pamiętała każdą swoją bliznę na jej własnym ciele. Jak się na niej znalazła, jakiego narzędzia użyto oraz jak wyglądał dzień tamtego czasu. Co było naprawdę zadziwiające ze względu na to, że posiadała ich naprawdę wiele. 'Mówiąc o ranach i o ostrych narzędziach..' pomyślała dziewczyna i sięgnęła do kieszeni. Grzebała w niej trochę, jednak nic nie znalazła, sprawdziła następną oraz następną, jednak bez żadnego skutku, jej żyletki nie było tam gdzie zawsze była.

Two Hearts (Sans x Frisk)Where stories live. Discover now