Rozdział 8

1.8K 106 45
                                    



Frisk P.O.V


Chara, proszę...

Obudź się!

Jesteś przyszłością dla ludzi i potworów...

Kim... ona jest?

Czy to ja?

Czy, moje imię to... Chara?

Głośny śmiech rozległ się po ciemnym pomieszczeniu.

( + )

 - Frisk! Uśmiechnij się do kamery. Zrób to dla mamy!

Kto to Frisk?

Cały pokój rozświetlił jasny blask kominka. Zdziwiona rozejrzałam się dookoła. Po chwili zauważyłam fotel a nią siedzącą kobietę. Nie widziałam jej twarzy, jednak wydała mi się znajoma. Ruszyłam do niej i usiadłam tuż przed nią na podłodze. Nagle przez moją głowę przeszła fala wspomnień. W umyśle zaczął sklejać się obraz z tamtego pamiętnego dnia. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

 - Wierzę w ciebie. Wyszczerz te ząbki dla swojej mamusi tylko ten jedyny raz. - Po chwili ciszy ponownie w pomieszczeniu rozległ się jej perlisty śmiech. - Oh, nie obrażaj się. Wiem, że nie lubisz zdjęć, ale to nie znaczy, że nie możesz się choć raz dla mnie poświęcić. - Czułam ciepło. Moje ciało bezwładnie zbliżyło się do niej i zamknęło w mocnym uścisku. Odwzajemniła go bez zastanowienia. Trwałyśmy tak razem chwilę. Pamiętam ten dzień, wtedy... Nagle w pokoju zaczął rozbrzmiewać dźwięk telefonu. - Poczekaj chwilkę, okey? Mama tylko sprawdzi kto dzwoni i zaraz wróci. - Kobieta delikatnie odepchnęła mnie, wstała i odeszła trochę dalej, do kredensu na którym leżał jej telefon komórkowy. Podniosła urządzenie, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła do ucha. - Cześć kocha- - Kobieta przycichła. Powoli zaczęła kiwać głową, gdy nagle... z jej oczu zaczęły kapać łzy. - A-ale jak to? Jak... to możliwe? On nie mógł... - Kobieta rzuciła telefonem o ścianę, który od razu rozpadł się. Skuliła się. W pomieszczeniu rozległ się głośny krzyk, pełny smutku.  Moje ciało wypełnił strach. Zaczęłam kierować się w jej stronę.

 - Mamo... co się dzieje? - Usłyszałam wysoki, dziecięcy głos pełen niepokoju. Kobieta spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach.

- Przepraszam skarbie, to moja wina.

( - )


~'~


 ( + )

Podniosłam się natychmiastowo do pozycji siedzącej. Spróbowałam złapać oddech i wtedy moje płuca wypełnił miły zapach ciasta na co się zdziwiłam. Cicha, przyjemna muzyka odbijała się od czterech ścian. Rozejrzałam się zdziwiona po pomieszczeniu. Gdzie... ja jestem? To nie mój pokój. Delikatnie zacisnęłam rękę na pościeli. W co ja się znowu wpakowałam...? Wtedy ponownie mnie oświeciło. Kiedy próbowałam popełnić samobójstwo, nie udało mi się i trafiłam do Ruin. Co ja zrobiłam... zostawiłam ją samą. Jak mogłam zrobić to swojej matce. Najpierw straciła ukochanego... a teraz ja zostawiłam ją na pastwę losu. Co ze mnie za córka. Chociaż mnie tak traktowała... wciąż ją kocham. Jak ja mogłam na to pozwolić. Jestem taka samolubna. Muszę wracać i przeprosić. Zrzuciłam pościel na bok i wstałam z łóżka. Kiedy kierowałam się do drzwi zobaczyłam talerz z ciastem . Zbliżyłam się do talerza z wypiekiem, uchyliłam się i podniosłam go z ziemi. Dziękuje mamo... Czułam jak mokra ciecz spływa po moim policzku. Uśmiechnęłam się łagodnie. To naprawdę miło z twojej strony, lecz... nie mogę tu zostać. Odłożyłam ciasto na miejsce i przetarłam mokry policzek. Podeszłam do wyjścia, złapałam za klamkę i cicho westchnęłam. Pchnęłam delikatnie drzwi, ruszyłam korytarzem.

Two Hearts (Sans x Frisk)Where stories live. Discover now