Rozdział 14

720 66 56
                                    

Gdy dziewczyna wreszcie zebrała się w sobie, ruszyła dalej. Pierwsze co zobaczyła to wielki plac pokryty szarymi płytkami a na samym jego końcu stał Papyrus z Sansem obok jakiejś dziwnej maszyny. Gdy tylko ruszyła się o krok by wkroczyć na płytki, oboje odwrócili się w jej stronę.

- HEJ! TO CZŁOWIEK! BĘDZIESZ KOCHAŁ TE PUZZLE! ZOSTAŁY STWORZONE PRZEZ WSPANIAŁĄ DOKTOR ALPHYS! WIDZISZ TE PŁYTKI?! KIEDY NACISNĘ TEN PRZYCISK... ZACZĄŁ ZMIENIAĆ KOLORY! KAŻDY KOLOR MA INNĄ FUNKCJĘ! CZERWONE PŁYTKI SĄ NIEPRZEKRACZALNE! NIE MOŻESZ PO NICH CHODZIĆ! ŻÓŁTE PŁYTKI SĄ ELEKTRYCZNE! NAELEKTRYZUJĄ CIĘ! ZIELONE PŁYTKI TO ALARMOWE PŁYTKI! JEŻELI NA NIE USTANIESZ... BĘDZIESZ MUSIAŁ WALCZYĆ Z POTWOREM. POMARAŃCZOWE PŁYTKI PACHNĄŁ POMARAŃCZĄ. SPRAWIĄ, ŻE BĘDZIESZ PACHNIEĆ SMACZNIE! NIEBIESKIE PŁYTKI TO WODNE PŁYTKI. PRZEPŁYŃ PRZEZ NIE JEŻELI CHCESZ, ALE... JEŻELI PACHNIESZ JAK POMARAŃCZA, PIRANIE CIĘ UGRYZĄ! TAKŻE, JEŻELI NIEBIESKIE PŁYTKI SĄ OBOK ŻÓŁTEJ PŁYTKI, WODA TAKŻE CIĘ PORAZI! FIOLETOWE PŁYTKI SĄ ŚLISKIE! ZEŚLIZGNIESZ SIĘ TO NASTĘPNEJ PŁYTKI! JEDNAK ŚLISKIE MYDŁO... PACHNIE JAK CYTRYNY!! KTÓRYCH PIRANIE NIE LUBIĄ! FIOLETOWY I NIEBIESKI JEST OK! NARESZCIE, RÓŻOWE PŁYTKI. ONE NIE ROBIĄ NIC. USTAŃ NA NIE KIEDY CI SIĘ ZECHCE. I JAK BYŁO!? ZROZUMIAŁAŚ??? - kiedy Papyrus to powiedział, dziewczyna uśmiechnęła się. Ciężko było jej to zrozumieć i zapamiętać, jednak uważała, że jest gotowa.

- Oczywiście. - Powiedziała zadowolona.

- ŚWIETNIE!! WIĘC ZOSTAŁA TU TYLKO OSTATNIA RZECZ... TE PUZZLE... SĄ CAŁKOWICIE RANDOMOWE!!!!!!! KIEDY NACISNĘ TEN GUZIK, PUZZLE WYMIESZAJĄ SIĘ... W COŚ W CO NIKT NIE WIDZIAŁ POPRZEDNIO! NAWET JA NIE ZNAM ROZWIĄZANIA! NYEH HEH HEH HEH, PRZYGOTUJ SIĘ. - Wyższy z szkieletów nacisnął przycisk, a płytki zmieniały kolory z prędkością światła. Dziewczyna zmrużyła oczy, gotowa już na przejście labiryntu, gdy... Frisk próbowała z całych sił nie paść ze śmiechu. Papyrus po prostu bez słowa się wycofał i zniknął. Został tylko Sans, który patrzył na to bez żadnej reakcji. Płytki ustawione były w niesamowicie dziwny sposób. Na środku były różowe płytki, które tworzyły dróżkę, a po bokach były czerwone. Proste ułożenie, trochę głupawe no i zabawne. Dziewczyna bez problemu przeszła na drugą stronę gdzie znajdował się Sans. Teraz czuła się niezręcznie, przez to co zrobiła i nie oczekiwała jego współczucia.

- Aktualnie, te poprzednie spaghetti... nie było aż tak złe dla mojego brata. Od kiedy zaczął lekcje gotowania, zaczął się poprawiać. Założę się jeżeli utrzyma to, w następnym roku może zrobi coś nawet jadalnego. - Powiedział, po czym po prostu odszedł. Brązowo oka przyglądała się oddalającemu szkieletowi, póki nie zniknął jej z oczu. Nie wspomniał nawet o poprzedniej sytuacji, co zasmuciło ją trochę, ale w większości ucieszyła się, że nic nie wspomniał. Ruszyła dalej, nie zamierzała się ociągać.

To co zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Wszędzie leżały lub stały figury głowy lub szyji psa, którego uprzednio głaskała... "Masz naprawdę poważny problem" usłyszała w głowie, po czym czuła winy, które obciążają jej ramiona. Może troszkę przesadziła. Szybko omijała kolumny, po drodze zahaczając o gwiazdkę, którą tam znalazła.

* Wiedząc, że pies który nigdy się nie podda próbując zrobić perfekcyjnego psa śnieżnego... napełnia cię to determinacją.

- Pies wbiegł tutaj, napełniony inspiracją. - usłyszała za sobą głos i odwróciła się. Podeszła do niej potworzyca stojąca na dwóch nogach. Miała małe rogi i nawet długie uszy, cała pokryta jasno brązową sierścią. Na sobie miała fioletową bluzkę w turkusowe trójkąty i fioletowe spodnie. Brzucho miała lekko odkryte a na twarzy miała coś w stylu makijażu. - Próbował zbudować śnieżnego psa, który oddawał własne emocje. Ale za każdym razem kiedy zbudował to, robił się coraz bardziej podekscytowany o rzeźbie... jego szyja się wydłużała i wydłużała i dodawał coraz więcej i więcej śniegu, aż... to było raczej smutne do oglądania, ale nie mogło się cofnąć.

- Oh... - Dziewczyna czuła współczucie dla psa i ponownie winę. Odeszła zasmucona.

Brązowo włosa miała do wyboru dwie drogi. Skręcić w lewo, lub zacząć zagadkę, która ujawniła się przed nią. Postanowiła, jednak sprawdzić co znajdowało się po lewej. Skręciła tam i po chwili wędrówki, jej oczom ukazały się bałwan i kupka śniegu. Bałwan ukazywał pozującego Papyrusa. Kupka śniegu, była podpisana jako Sans. "Ale z niego leń" pomyślała brązowo oka i zaśmiała się. Uchyliła się i zaczęła formować coś na kształt Sansa, po czym zbudowała obok siebie. Odeszła z uśmiechem na twarzy, czuła jakby jej wszystkie zmartwienia odeszły.


~

Hejka moi kochani czytelnicy <33

Cóż. Mam sprawę dzisiaj do was. Nie będziecie mieć mi za złe, jeżeli wypuszczę drugą książkę? Nie o Undertale ani o żadnych innych. Z moimi własnymi postaciami. No, bo śniło mi się to i tak pomyślałam, że.. podzielę się z tym z innymi. Oczywiście nie zawieszę tej książki! Ma powieść będzie iść dalej tak samo jak inne pomysły z Undertale. Cóż, po prostu tak mi to przyszło do głowy... hehe.. he. Jeżeli nie chcecie tego, nie mam wam tego za złe, po prostu jej nie napiszę :'D.

Two Hearts (Sans x Frisk)Where stories live. Discover now