~2~

1K 36 0
                                    

~rok 2011~
Walentynki

Kochanie. Jestes następczynią tronu. Nie możesz dać sobą pomiatać. Jestes silniejsza od innych. Duzo silniejsza.

Wiec to dzis. Dzis są walentynki i tym samym moje 10 urodziny. Nie sądzę aby zapowiadało sie dzis cos nowego.

Nie lubiłam nosić sie jak na księżniczkę przystało. Ubrałam dres i służąca związała mi włosy w luźny warkocz.

Zeszłam do kuchni. Tam przywitały mnie kucharki z tortem urodzinowym.
-Wszystkiego najlepszego Bello!!
Dretwo sie uśmiechnęłam i zduchnelam świeczki.

Za miesiąc wojna a mój ojciec nawet sie nie przygotowywuje.
Liczy tylko na mnie. Świnia! A co z wojskiem i istotami które ze mną pójdą?

Przechodziłam przez sale balową. Oczywiście na tronie siedział mój ojciec.
-Bello. Podejdz do mnie.- zagryzłam zeby.
-Tak?- widać, ze miałam wybuchnąć ze złości. Ta istota mnie brzydziła.
Ojciec dał mi cos do ręki.
-Matka kazała dać to Tobie.-powiedział niby od niechcenia.- Możesz odrazu iść i zacząć ćwiczenia. Za tydzien wyjeżdżamy na wojnę.
Zamurowało mnie.
Spojrzałam na reke. Trzymałam w niej sztylet.
Był owinięty w skórzana, czarna rekawiczke.
-No co tak sie na to patrzysz? Widziałaś juz broń. Idź lepiej trenuj a nie mi glowe zawracasz.- widać, ze mnie nie lubił.
To mi nawet sie podobało. Przynajmniej nie mam o kogo sie martwić. 

Szlam korytarzem i podbiegła do mnie Alis.
-Witaj Bello. Wszystkiego najlepszego!! Masz ju 10 lat. Cieszysz sie?
-Nie koniecznie. Mój tata dał mi to na urodziny.- wyciągnęłam sztylet.
-O matko! Piękny!
-Jestes strasznie optymistyczna... on przypieczętował tym samym mój los. Juz jest jasne, ze w przyszłości bede musiała zabijać. Bronią mojej matki...
-Nie prawda!!-spojrzałam na nią jak na psychicznie chora.- Dostałaś to! Jak to wykorzystasz to juz twoja sprawa.
-Zobaczymy. Zastanawiam sie nad tą rekawiczką. Wiesz co to jest?
-Dostałaś nawet rękawiczkę?! Kochana...- Alis uklękla przedemną-... wiem o Twojej matce 1000 razy wiecej niż Twój ojciec. On jej praktycznie nie znał. Ta rekawiczka posiada magnez przyciągający sztylet. Dzięki czemu Twoja matka szucając nim we wrogów 200 metrów dalej nie zgubiła go.
-Jak tego sie używa?
-Nie wiem. Tylko ona umiała go używać. Każdy kto próbował albo nie mógł go unieść bo momentalnie robił sie strasznie ciężki albo rekawiczka miazdzyla innym dłonie.
-Jak mój ojciec go podniósł?
-Gdy Twoja matka zginęła sztylet przestał byc ciężki ale wciąż nie mozna było go używać. Dusza Twojej matki jest w środku.
Spojrzałam na sztylet. Nie mogłam uwierzyć, ze wlasnie trzymam w ręce cały mój świat.
-Idziemy na sale treningową. Teraz!!- Alis ledwo za mną nadążala.

Stałam w środku sali. Bałam sie nałożyć rekawiczke.
-Jestes jej córką. Nic Ci nie bedzie.- Alis oczywiście bardzo mi pomagała. Chodz czułam od niej strach. Bała sie o mnie.
Założyłam rekawiczke.
Nic sie nie stało. A tak sie bałam. Chwyciłam sztylet i rzuciłem nim z całej siły w kukłę.
I tak powstała dziura w ścianie zamku.
-Mam przesrane.- Alis miała dłonie na ustach i tylko pokiwala głową.
-BELLA!!- na moje nieszczęście ojciec wszystko widział.
-Tak tato?-spojrzałam na niego. Wydawał sie byc baaaaardzo zły. Po chwili tylko sie uśmiechnął.
-Chyba potrzeba Ci motywacji...- jego uśmiech wróżył cos złego.

Po chwili przedemną stala młoda kobieta. Moze 20-30 lat. Była związana i miała zaklejone usta.
-Masz rzucić prosto w czoło ale pokierować ostrze wokół jej głowy.-powiedział ojciec.
-N-nie zrobie tego!! Ona moze zginąć!!
-Idzies na wojnę dziewucho!! Co Ci zrobi jedna kobieta?!
Wzięłam zamach.
Kobiecie zaczęły płynąc łzy po policzkach.
Juz miałam rzucić ale cos mnie powstrzymało.
To była Alis. Chwyciła mnie za reke.
-Bello, nie rób tego.
Podszedł do niej żołnierz,pociągnął za włosy i uderzył w twarz.
Alis leżała na ziemi.
Wtedy nie wytrzymałam.
Sztylet momentalnie zmienił sie łańcuch z ostrzem na końcu. Zamachnelam sie i zwiazalam żołnierza.
Gdy pociagnelam za łańcuch ostrze poleciało po całym jego ciele które pocięło go na plasterki.
Ja i Alis byłyśmy upaprane we krwi. Odwróciłam sie w stronę ojca.
-Jestes zadowolony?! Nie waz sie krzywdzić Alis!! Nigdy wiecej!!
Stał zszokowany tym co zobaczył.
Podeszłam do kobiety.
Rocielam jej liny  i wytarlam łzy. Pierwszy taz w życiu czułam współczucie i szczescie.
-Tak piękna kobieta jak pani nie powinna plakac.
-Dziękuje ksiezniczko, dziękuje.- mowiła przez łzy.

Leżałam na lozku i oglądałam sztylet. Jak?
To pytanie nie dawało mi spokoju.

-----------------------------------

Dodałam kolejny specjal bo dobiło 200 wyświetlen i 20 gwiazdek. Poza tym... miałam wenę XD
Mam nadzieje, ze jesteście ciekawi co bedzie dalej. Ja sama tez jestem ciekawa.
Dziękuje Wam serdecznie i mam nadzieje, ze zostaniecie ze mną do końca :*

Sprawiedliwość||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now