#6

880 48 0
                                    

Obudziłam sie w środku nocy.
Ktos był w gospodzie.
Wstałam i poczułam, ze mam cos pod stopami.
Na początku myślałam, ze to piasek ale gdy zobaczyłam materiał wybuchowy przy mojej ścianie rozmyslilam sie.
To co było pod moimi nogami to siarka.
Szybko wzięłam moje najpotrzebniejsze rzeczy.
Biegłam jak najszybciej.
Wybieglam przez okno, zbijając szybę.
Padłam na ziemie a za mną wybuchła cała gospoda.
Leżałam skulona a wokół mnie spadały palące sie deski.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam te wisnowe oczy.
Mężczyzna wziął mnie na ręce i zaczal gdzieś nieść.
-Ma panienka szczescie, ze jest pani cała.
-Moze. Posc mnie. Umiem sama iść. -widac rozbawiłam go.
-Dobrze, ale bedzie panience zimno.
-Zapewniam nie bedzie. Dziękuje za troskę ale gdzie Pan mnie prowadzi?
-Do mojego pana. Hrabii Phantomhive.-stanęłam jak wryta. Moment.
On jest jego kamerdynerem a sam hrabia jest pasem królowej!
Zrobiłam krok do tylu.
Zaczęłam uciekać.
Nie dobieglam za daleko gdyż kamerdyner trzymal mnie za ja moją koszule nocną.
Starałam sie wyrwać lecz na marne.
Kamerdyner był wyraźnie rozbawiony moją sytuacją.
-No puść tą koszule nocną!! Do cholery jasnej!! Czemu mnie zatrzymujesz?!
-Rety rety, straszne z Tobą problemy. Widac, ze nie nauczono Ciebie manier.- starałam sie uspokoić.
Stanęłam w miejscu i podszedłam do kamerdynera.
Patrzyłam na niego z dołu. Było odemnie o glowe wyższy.
Co najmniej!!
-Czemu miałabym z Tobą iść hmmmmm?-patrzyłam na niego z wyzszoscia.
-Bo panicz chce Ciebie zobaczyć. Poza tym... ja tez tego chce.
-JA robię to co JA chce. A teraz chciałabym odzyskać moja broń od Aloisa.- byłam zdecydowana.
Musiałam wrócić do "blondi" i zabrać moją własność.
Kamerdyner uśmiechnął sie do mnie i wyjął zza pleców moje rzeczy.
-Jak Ty to?!- wyciągnęłam reke by mi to oddał.-Oddaj mi to, prosze.
-A pójdzie panienka ze mną?
-Ehhh! Obiecuje! Dobrze?! Czy mógłbyś mi to teraz oddać?!-dał mi mój sztylet i rekawiczke.
Zastanawiałam sie czemu to go nie przygniotło do ziemi.
Sztylet był bardzo ciężki. Bardzo. Moze to dlatego , ze byłam spokojna?
-Szybko sie denerwujesz panienko. Mógłbym poznac Twe imie?
-Undertaker nie mówił?
-Nie. Na Twój temat milczy jak grób. Wiec jak masz na imie?
-Bella...- chwyciłam go za ramie i przeciągnelam do siebie za kołnierz-... i nie ważne czego uzyjecie by mnie ukarać, ja i tak bede wymierzyła ludziom sprawiedliwość. Nie powstrzymacie mnie.
-Zobaczymy co przyszłość przyniesie.
Patrzył mi prosto w oczy. Nagle zrozumiałam, dlaczego jest tak przyciągający i odpychający zarazem. Mój ojciec tez miał takie oczy.
Wszystko sie zgadza prócz uczuć jakie w nich sie znajdują.
U mojego ojca widziałam chęć mordu i krwi a u tego mężczyzny widze głód i zachwyt.
Szybko go od siebie odepchnelam gdyż zakrecilo mi sie w głowie.
-Czy wszystko z panienką dobrze?
-Tak, tak. Chodźmy.

A jednak na obozie tez moge pisac. Teraz to mi sie tu jeszcze bardziej podoba. Dobranoc :*

Sprawiedliwość||KuroshitsujiМесто, где живут истории. Откройте их для себя