~6~

592 35 0
                                    

~rok 2013~

Sidzialam na parapecie okna gdy do pokoju wbiegli strażnicy.
-Ksiezniczko!! Prosze jak najszybciej zejść na dol.
Otworzyli mi drzwi i po sekundzie byłam juz na dole.
-Halo?!
-Tutaj, kochanie!!
Nie wierze. Mój ojciec krzyknął do mnie ,,kochanie".
Odwróciłam sie na pięcie.
Stało jakąś kobietą o ognistorudej czuprynie i granatowych oczach.
-No hej...
-Kochanie, maniery prosze!!
-Nie denerwuj sie mój słodki.-kobieta ucalowala go w policzek.
-Wiec, po co miałam tu przyjsc?- nie ma to jak dwie godziny nauki manier dziennie ale nic z tego nie wyciągasz...
-Bello, poznaj Aurorę, Twoją przyszłą macochę.- zamurowało mnie. To cos było jeszcze zdolne do kochania?! Wolałam nie wnikać.
-Ja i Twój ojciec jestesmy zaręczyni, kruszynko.-to jest na maksa dziwne...
Podeszłam i wyciągnęłam reke do ojca.
-Gratulacje.-tylko na tyle sie zdobyłam.
Podeszła do mnie ta kobieta i przytuliła mocno.
-Ciesze sie, ze bede mogła sie Tobą zajmować, kruszynko.-HELP...!!
-Ja... tez... dusisz...
Kobieta mnie puściła.
-Przepraszam.
-Spoko. Nic sie nie stało...
-Maniery Bello!!
-Kochanie. Nie ma potrzeby sie na nią denerwować. To dobrze, ze czuje sie swobodnie.
- Ehhh... chyba masz racje.
-No oczywiście, ze mam.- puściła do niego oczko.
-Dobra. Ja zostawiam Was samych.
W sekundę znalazłam sie w swoim pokoju.
-Matko boska... no... nie spodziewalabym sie...
Cos czuje, ze nie skonczy sie to za dobrze.

Sprawiedliwość||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now