#9

678 46 0
                                    

~rok 1888, Londyn~

Patrzyłam Cielowi prosto w oczy a on biedny moich nie widział.
-O czym chcesz rozmawiać?-spytał obojętnym tonem.
-Co ja tu do cholery robię?
-Jutro sie dowiesz.
-Ale ja chce wiedziec teraz!!
-A mnie nie obchodzi co Ty chcesz.-nie ładnie...
-A jezeli kogos na Ciebie naślę??-szach mat dzieciaku.
-To se nasyłaj.
-A jezeli bedzie to Shinigami??
Prawie sie udlawił cherbatą aczkolwiek spytał spokojnie.
-Co?
-Panie Grell. Powiem panu gdzie jest Sebastian jezeli mi pan pomoże...
Czerwonowlosy był wniebowzięty.
-Gdzie jest mój Sebuś?!
-Pomożesz mi?
-Dość!! Stop!! Powiem Ci po co tu jestes...-wkoncu go złamalam.
-No to słucham.-mój chytry uśmiech jakoś mu sie nie spodobał.
-Wiem, ze królowa chce abyś przyjechała do jej pałacu... No i tyle wiem.
-Kłamiesz. Wiesz wiecej.
-Czemu miałbym kłamać?
-Nie wiem ale widac to w Twoim oku...-odwrócił wzrok jak na rozkaz.
-Jestes natrętna.
-Dziękuje. Schlebiasz mi- uśmiechnęłam sie do niego szeroko.
-Idz juz.
-Ale ja chce sie dowiedzieć wszystkiego!!
-Masz mi powiedziec gdzie jes mój Sebuś!!-tiaaaa...
-Słuchaj. Ja tu negocjuje... wiec wez mi nie przerywaj!!
Cztwonowlosy do mnie podszedł.
-Nie odzywaj sie tak do starszych!! Powiedz gdzie jest Sebuś!!
-A co mi to da??- chyba juz wiem...-wiesz co... on zaraz sam tu przyjdzie...-w taki sposób sie na nim odegram.
Wlazłam za biorko i siedziałam na nim po turecku cały czas patrząc na Ciela.
Bawiłam sie jego włosami a on starał sie nie zwracać na to uwagi.
Dopiero gdy odwiazalam przepaskę która mu upadła zareagował.
Cały czas miał zamknięte oko... czułam od niego jakąś energię... patrzyłam na niego cały czas.
-SEBASTIAN!!
Nagle za mną pojawił sie ten kamerdyner.
-SEEBUUUUUŚ!!-czerwonowłosy miał juz skoczyc na Sebastiana ale ten sie odsunął i Grell wylądował na ziemi.
-Tak, paniczu?
-Weź ją stąd. Niech idzie juz spac.
-No ale nie powiedziałeś mi wszystkiego!!
-Jutro i tak sie dowiesz gdy pojedziemy do królowej.
Sebastian chwycił mnie za ramie na co ja zareagowałam wykrecając mu reke za plecy.
W odpowiedzi podskoczył obracając sie tak bo kopnąć mnie w twarz i bym poleciała w ścianę.
Podszedł do mnie.
-Przepraszam ale ja tak jak i Ty mam swoje sposoby na obronę. Moze jednak pójdziesz ze mną do sypialni?
Miałam pęknięte wargi w idealnie prostej lini z których ciekła strozka krwi.
Lokaj wyciągnął do mnie dlon.
Odtrąciłam ją, wytarlam krew w reke i oblizalam usta.
-Nie jestem panienką co po jednym ciosie padnie na ziemie i zacznie plakac. Zapamiętaj sobie.
-Dobrze.-uśmiechnął sie- Na koszuli nocnej Panienki są kropelki krwi. Zaraz przyniose czystą i lód na twarz.
-Nie bedzie takiej potrzeby. Poprostu pojde spac. Wszystko okaże sie jutro.-wyszczerzylam zeby.
Polowa moich zębów była zakrwawiona.
Piękny widok... (czujecie tę nutę sarkazmu?)
Jakgdyby nigdy nic wstałam i podeszłam do drzwi.
-W takim razie musze byc cierpliwa. Dobranoc.-Jeszcze raz pokazałam mój piękny uśmiech.
Rzecz w tym, ze teraz nie był zakrwawiony.
Rany które jeszcze dwie minuty temu były na moich ustach teraz przypominaly raczej blizny.
Weszłam do pokoju i padłam na łóżko.
Nawet nie zauważyłam kiedy sen przyćmił mi widok.

Nie mowilam o których godzinach beda rozdziały XD mowilam, ze codziennie :*

Sprawiedliwość||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now