#12

615 42 0
                                    

~rok 1888, Londyn~

Gdy powóz sie zatrzymał odrazu wyskoczyłam ze środka.
-Jakie to ogromne!!!-patrzyłam z dołu na zamek.
-Bello, zachowaj maniery.
Zaczęłam sie kręcić w kółko i robic rożne wygibasy.
Wszyscy sie na mnie dziwnie patrzyli.
Gdy skończyłam zaciągnęłam pięści i pisnełam ze szczęścia.
Wybieglam do środka.
Zatrzymałam sie i zaczęłam rozglądać sie dookoła.
-Matko... tu jest super!!
Chyba jednak zostane tutaj troszkę.
Jak na wakacjach.
Zastanawiam sie jak tam w moim świece.
Nie moge sie doczekać powrotu do domu.
Szlam przed siebie patrząc na żyrandol.
Był gigantyczny.
Wpadlam na kogos.
-Przepraszam bardzo...- wpadlam akurat na Aloisa.
-Witaj Bello. -przytulil mnie
-No cześć...- tez go delikatnie przytuliłam.
Alois pobiegł przywitać sie z Cielem i Sebastianem.
Spojrzałam przed siebie.
Na tronie siedziała królowa.
Przelknelam sline i podeszłam.
Uklonilam sie.
-Witaj Bello. Jestes winna przestępstwa. Wiesz o tym prawda?
-Tak tak. Tylko, ze ja... -pokazała reka abym sie uciszyla.
-Widziałam do czego Cie stać.
-Taaak?-patrzyłam na nia podejrzliwie.
-W mieście jest płatny zabójca. Nie możemy go złapać.
-Dobrze, czyli mam go poprostu złapać?
-Kochana... albo Ty przeżyjesz albo on.
Zbledlam.
To niby proscizna ale po karku przebiegły mi dreszcze.
-Jezeli uda Ci sie go złapać to przeżyjesz i zostaniesz wynagrodzona. Zgadzasz się?
-T-tak... Zgoda.

Sprawiedliwość||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now