5. Noc w Pokoju

20.9K 1.6K 854
                                    

Po tym jak Aurora i Draco zabrali ze sobą trochę jedzenia, a Crabbe i Goyle nie byli już sobą, ale małymi dziewczynkami z pierwszego roku z mosiężnymi wagami, Malfoy uznał udanie się do Pokoju Życzeń za bezpieczne.

Opanował już wywoływanie wejścia do perfekcji. Stawał przed ścianą na siódmym piętrze, przymykał oczy i w kilka chwil potrafił sprawić, żeby pojawiły się tam wysokie drzwi z wymyślnymi wzorami. Aurora patrzyła na to wszystko z zafascynowaniem, bo nigdy wcześniej nie widziała, jak to robił ani nie znała tamtego miejsca. Choć Draco wyjaśnił jej, jak działało, zobaczenie tego na własne oczy wywarło na niej ogromne wrażenie.

Otworzył drzwi i wszedł prędko, pokazując jej gestem, by jak najszybciej ruszyła za nim. Kiedy Aurora weszła do środka, nie umiała przestać się rozglądać. Wokół niej wszędzie znajdowały się przedmioty wszelkiego rodzaju: komody, lustra, świeczniki, lampy, żyrandole, obrazy, wazony, posągi, popiersia, szafy, dywany... Wydawało się jej, że to wszystko nie miało końca. Labirynt przeróżnych gratów w ogóle nie był problemem dla Draco, który szedł do przodu pewnie, choć nagle się zatrzymał.

- Może zamknij oczy - powiedział takim tonem, jakby mówił, że jest ładna pogoda. Sam nie miał pojęcia, co go do tego skusiło, tamte słowa same wydostały mu się z ust.

Aurora też była zdezorientowana, ale nie dopytywała, po prostu go posłuchała. Wtedy poczuła, jak delikatnie złapał ją za rękę, by bezpiecznie przeprowadzić ją przez labirynt tamtych wszystkich obiektów. Nie odezwali się do siebie słowem, dopóki się nie zatrzymali.

- Możesz otworzyć - powiedział krótko, powoli puszczając jej rękę.

Zrobiła tak, jak jej kazał. Ujrzała przed sobą duży, ciemny, drewniany mebel podobny do szafy: Szafkę Zniknięć. Aurora kolejny raz poczuła ten nieprzyjemny ciężar na sercu, bo wiedziała, że to od tamtej szafki tak wiele zależało...

- Wciąż nie działa prawidłowo, myślę, że będzie potrzebować jeszcze dużo pracy - wyjaśnił Draco, otwierając jej drzwiczki.

Aurora się nie zdziwiła - zdawała sobie sprawę, że takich rzeczy nie naprawiało się po prostu mówiąc Reparo. Podeszła blisko, by dobrze się przyjrzeć i zaczęła omiatać wzrokiem widoczne gołym okiem zniszczenia.

- Czekaj, mój ojciec chyba mi kiedyś pokazywał, jak naprawić takie coś - powiedziała nagle, zauważywszy zepsuty kawałek nóżki Szafki. Wyjęła różdżkę, przykucnęła, a następnie spróbowała rzucić zaklęcie, które kiedyś poznała.

Nastąpił cichy świst, a malutkie części nóżki połączyły się. Aurora w duchu triumfowała, ciesząc się, że choć trochę mogła pomóc Draco.

- Zadziałało - powiedziała z entuzjazmem, prostując się i wskazując na naprawioną nogę. Draco popatrzył na nią tak, jakby zobaczył coś nadzwyczajnego.

- Naprawdę? - powiedział z niedowierzaniem, po czym sam kucnął, by to sprawdzić. - Zadziałało... To niemożliwe...

- Czyli jednak czasami jestem przydatna, co? - zapytała dziewczyna, uśmiechając się, wyjątkowo zadowolona z siebie. Lubiła, gdy Draco się cieszył, a niestety nie było to częste zjawisko, zwłaszcza w ostatnim czasie.

Radość nie trwała jednak za długo. Draco jak w transie zabrał się do dalszych prób naprawy, z tyłu głowy wciąż mając to, że od tej szafki mogło zależeć jego życie. Nie ukrywał jednak już sam przed sobą, że z obecnością Aurory było mu raźniej.

Przez jakiś czas prawie nie rozmawiali, skupieni, wypowiadając tylko co jakiś czas różnorodne inkantacje, które, uważali, mogłyby pomóc. Draco obsesyjnie wręcz rzucał zaklęcia, a Aurora zatrzymała się nagle i zaczęła mu się przyglądać. Martwiło ją to zmarszczone czoło, podwinięte rękawy i zapomnienie o całym świecie - nawet nie wyczuł na sobie jej wzroku.

Unplanned Liars • Draco MalfoyWhere stories live. Discover now