42. Kolejny cholerny list

11.8K 1.3K 265
                                    

- Pokaż mi ten list, w takim razie - powiedziała Aurora, gdy Draco usadowił się obok niej, by nałożyć magiczną maść i zmienić jej opatrunek. Dziewczyna wciąż była zaskoczona faktem, że potrzebowała tylko tego; sądziła, że nadgarstek wymagał bardziej zaawansowanego leczenia, lecz metody Cefeusza zdawały się działać. Naprawdę bolało ją coraz mniej.

Draco rzucił pergaminem w jej kierunku, a ona złapała go zdrową ręką. Chłopak zajął się nakładaniem maści, a dziewczyna zaczęła czytać list na głos.

Masz jakieś pojęcie, gdzie jest Aurora? I czy w ogóle żyje? Nie odpowiada, a jej rodzice dosłownie nawiedzają mój dom i zachowują się, jakby nie wiedzieli, kim jesteś. Co się dzieje?
B. Z.

Gdy Aurora skończyła czytać, parsknęła śmiechem, jednocześnie czując, jak magiczna maść zastyga na jej nadgarstku.

- Taki chciał być tajemniczy, patrz na to całe B, Z. - Odrzuciła list, nadal się śmiejąc. - Może powiedz mu, że jestem nieżywa, a do szkoły magicznie się obudzę. On by ci przecież nawet uwierzył, jakbyś mu powiedział, że masz ten kamień z tej bajki, którą czytaliśmy, jak byliśmy dziećmi. Trzech braci chciało przedrzeć się przez rzekę o zmierzchu, ale Śmierć zastąpiła im drogę i tak dalej, wiesz o co mi chodzi?

Draco jej nie odpowiedział, więc odwróciła głowę w jego stronę.

- Czy ty w ogóle słuchasz tego, co do ciebie mówię? - zapytała, a jego zmieszany wyraz twarzy dał jej do zrozumienia, że nie przyswoił absolutnie nic.

- Widzę, że totalnie mnie słuchałeś - powiedziała z pretensją, mrużąc oczy.

Draco uśmiechnął się delikatnie, odwijając bandaż, by nałożyć go na jej rękę. Mógł zrobić to zaklęciem, upierał się jednak, że jego opatrunek był mocniejszy.

- Po prostu zastanawiam się, jak to wszystko się stało - odparł, nie patrząc na nią, skupiony na tym, co robił. - Lata temu w tym domu kłóciliśmy się o zabawkową miotłę i myślałem, że cię wtedy przeklnę, a teraz siedzisz tu w mojej bluzce, a ja bawię się w twojego uzdrowiciela.

- Sam mi powiedziałeś, żeby jej nie przebierać - syknęła, przygotowując się na to, że zaraz zacznie się z nią droczyć. - A jak pomaganie mi tak bardzo ci przeszkadza, to zawołam Cefeusza, dziękuję bardzo.

- Nie powiedziałem, że któraś z tych rzeczy mi przeszkadza - mruknął, przecinając bandaż cichym Diffindo. - Stwierdzam tylko fakt. To dziwne.

Autora popatrzyła na niego z uniesionymi brwiami. Takich słów zupełnie się nie spodziewała - do Draco pasowała wojna na uszczypliwości, a nie zwierzenia od serca. Choć podobała jej się taka odmiana, postanowiła zachować ostrożność.

- Dlaczego dziwne? Jest dość duża różnica pomiędzy umysłem jedenasto- a siedemnastolatka, wiesz - odparła, a wtedy chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Oczywiście, że wiem - powiedział z pretensją. - Wtedy nawet nie widziałem cię jako dziewczyny - dodał ciszej i wrócił do opatrunku.

Wtedy Aurorę zupełnie zatkało, a jej serce przyspieszyło. Draco zaskakiwał ją coraz bardziej, a ona nie potrafiła na to normalnie zareagować. Nikt nie umiał na nią zadziałać tak, jak on.

- Wracając do tego, co mówiłam... - powiedziała szybko, chcąc uchronić się od palnięcia czegoś głupiego. - Śmiesznie będzie zobaczyć twarz Blaise'a, gdy wrócimy do szkoły.

Wtem Draco znowu na nią spojrzał - i tym razem wyglądał na trochę rozczarowanego.

- Czyli ty nadal chcesz tam wrócić? - zapytał tak przerażonym tonem, jakby mu właśnie powiedziała, że chciała pojedynkować się z Voldemortem.

- A co lepszego mamy do roboty? Draco, w szkole przynajmniej będziemy bezpieczni. Ba, będziemy jeszcze bezpieczniejsi, skoro Snape jest teraz dyrektorem. My...

Draco zaśmiał się żałośnie i przerywał jej:

- Nie sądzisz, że wykorzystają nas na swoją korzyść? Nie sądzisz, że nie będziemy robić za szpiegów czy coś?

- Cóż, nie sądzę, że będą nas po cokolwiek potrzebować, skoro mają Snape'a - argumentowała dziewczyna, podnosząc głos.

Draco ponownie zaśmiał się niewesoło, kręcąc głową.

- Nie znasz wystarczająco tego świata, nie wiesz...

- Och, wydaje mi się, że już widziałam więcej niż wystarczająco, zważając na to, że twoja ciotka sprezentowała mnie Sam Wiesz Komu, a ja wylądowałam ze złamanym nadgarstkiem - przerwała mu wściekle. - Myślisz, że jak zostaniemy tutaj, to nie będziemy dla nich niczego robić? Tylko w szkole?

Draco wydał z siebie głębokie westchnięcie, a Aurora zamilkła, choć wciąż była zdeterminowana przekonać go, żeby wrócił. Była pewna, że w szkole byliby bezpieczniejsi niż we dworze, gdzie w każdej chwili mogła pojawić się Bellatrix i zabrać ich, gdzie jej się żywnie podobało. Aurora szczerze wątpiła w to, że sam Voldemort pojawiłby się w Hogwarcie, co stanowiło dla niej kolejnym argument przemawiający za powrotem do szkoły. Dla dziewczyny priorytetem w tamtym momencie było jej własne bezpieczeństwo... Jej, i Draco.

- Wróć do szkoły. Ze mną. Proszę - powiedziała cicho wręcz błagalnym tonem, przerywając ciszę, którą sama zapoczątkowała.

Draco nie umiał jej odmówić, lecz też nie potrafił się z nią wtedy zgodzić. Dlatego unikał kontaktu wzrokowego za wszelką cenę.

- Mów, jeśli boli - odparł i zaczął powoli owijać jej nadgarstek, kompletnie ignorując to, co powiedziała.

- Odpowiedz mi, Draco - naciskała Aurora, po czym odsunęła swój nadgarstek, by nie mógł kontynuować.

Chłopak kolejny raz westchnął głęboko, ciągnąc jej rękę z powrotem w swoją stronę. Wiedział, że kto jak kto, ale ona mu tego nie odpuści.

- Nie sądzę, że to dobry pomysł, by wracać. Muszę to przemyśleć.

Aurora przygryzła wargę we frustracji. Miało być trudniej, niż sądziła, lecz była gotowa zrobić wszystko, nawet szantażować go, jeśli to byłoby konieczne.bDraco ostrożnie owijał jej nadgarstek, ona nieustannie zastanawiała się, co mogłoby go przekonać.

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z impetem. Oboje unieśli głowy i ujrzeli Bellatrix, z której twarzy nie dało się nic wyczytać.

- No, tu jesteś. Powiedz mi, dziewczyno, czy twój nadgarstek jest już sprawny?

Aurora chciała skłamać, lecz czy był sens kłamać przy mistrzyni legilimencji?

- Ech, znaczy, jest lepiej, ale...

- Idealnie - przerwała jej, klaskając w ręce. - Masz jeszcze jeden dzień na całkowite wyleczenie się. Pojutrze musisz być gotowa na następną akcję - ogłosiła. - Kontynuujcie, cokolwiek sobie tu robiliście - dodała prędko, po czym zamknęła za sobą drzwi z hukiem.

Aurora była pewna, że Bellatrix mogłaby być swatką. Dziewczyna pomyślała, że jedyna rzecz, w którą Śmierciożerczyni wierzyła bardziej niż w nieistniejący związek swojego siostrzeńca to Voldemort.

Draco i Aurora patrzyli na siebie w szoku. Chłopak widział po jej twarzy, że była przestraszona i poczuł okropną gulę w gardle. Zdawał sobie sprawę, że kolejny raz wpakował w poważne kłopoty osobę, na której tak bardzo mu zależało.

Nienawidził tego. Nienawidził siebie.

- Ja... Ja do tego doprowadziłem... Ja...

- Jeśli chcesz mi to wynagrodzić - przerwała mu szybko Aurora, doznawszy nagłego zatrzyku weny - to wróć ze mną do szkoły.

Unplanned Liars • Draco MalfoyWhere stories live. Discover now