43. Porażka Yaxleya

12.4K 1.3K 196
                                    

Aurora i Draco w ostateczności nie doszli do porozumienia.

Przeciwnie - pokłócili się, i to poważnie.

Draco twierdził, że istniała szansa, że Aurora nie weźmie udziału w nadchodzącej akcji, bo, jak to Bellatrix określiła, była "bezużyteczna" z uszkodzonym nadgarstkiem. Według chłopaka oznaczało to, że nie musiał jej niczego "wynagradzać".

Dla Aurory to oczywiście były bzdury, ponieważ Draco dobrze wiedział, że czuła się lepiej, poza tym oboje zdawali sobie sprawę, że Bellatrix nie odpuści - nie po tym, jak Voldemort zrzucił na nią całą odpowiedzialność za dziewczynę.

Aurora była zdesperowana. Draco był wtedy najważniejszą osobą w jej życiu, więc musiała zastosować bezwzględne środki.

Postanowiła, że weźmie udział w tamtej akcji bez względu na wszystko i cokolwiek by się tam nie wydarzyło, powie mu, że prawie zginęła, że była wystraszona na śmierć i tym podobne. Nie była to najlepsza metoda, ale na tamten moment dziewczyna nie widziała innego wyjścia. Aurora uważała, że Draco musiał zapłacić za swój upór i zobaczyć, że miała rację, że powinni wrócić do szkoły.

To dla wyższego dobra.

Dla Aurory sprawa Draco nie była jedynym powodem, dla którego chciała w tym wszystkim uczestniczyć, nawet jeśli była przerażona. To, co działo się we dworze i podczas próby schywtania Pottera uświadomiło jej, że to nie był świat, w którym chciała żyć, pokazało, że nie powinna brać udziału w jego tworzeniu. Zrozumiała, że wszystko zależało od tego, czy Potter zostanie zabity, czy nie. I choć Aurora nie mogła zbyt wiele zmienić, liczyła, że być może mogłaby się dostać... Nie do samego Pottera, oczywiście, ale do Granger, Weasleya, kogokolwiek... Mogłaby ich jakoś ostrzec... A nawet gdyby jej się to nie udało, w oczach Voldemorta i tak byłaby kimś lojalnym, i zdobyłaby kolejną szansę, by do nich dotrzeć. Na szczęście nadal nie zrobiono z niej prawiwotego Śmierciożercy...

Kolejnego dnia Bellatrix zalała Aurorę instrukcjami. Powiedziała jej, że Yaxley miał być liderem całego zamieszania, czym dziewczyna się nie przejęła, aż Śmierciożerczyni dodała, że ona nie będzie brała w tym udziału - i nie zdardziła nawet dlaczego. Bellatrix nauczyła ją także wyczarowywać maskę Śmierciożerców, którą ściągnąć dało się tylko zaklęciem, żeby nikt jej nie rozpoznał.

Kiedy nadszedł ten wielki dzień, Aurora zaczęła się denerwować. Dowiedziała się, że Snape również nie miał brać udziału w tamtym wydarzeniu, a małą grupą Śmierciożerców dowodził Yaxley, który szczególnie jej nie znosił od sytuacji z pojedynkiem. Dziewczyna miała wrażenie, że ktoś ustawiał to wszystko tak, by tylko było jej trudniej.

Otuchy dodawała jej tylko myśl o dwóch powodach, dla których to robiła.

W Wiltshire zbierało się na niebezpieczną, letnią burzę; na zewnątrz było duszno i nieprzyjemnie - dokładnie tak czuła się też Aurora. Ona i jakichś dwudziestu Śmierciożerców zebrali się w holu. Draco nawet do nich nie zszedł, czego dziewczyna się spodziewała, lecz specjalnie się tym nie przejęła. Była pewna, że jeszcze tego pożałuje.

Ale Draco tak naprawdę jej nie opuścił. Stał na korytarzu na piętrze, niewidoczny dla osób na dole i przysłuchiwał się wszystkiemu, wiedząc, że i tak nie może tego powstrzymać. Był wściekły, ale gdzieś w duchu wciąż wyrzucał sobie, że taka sytuacja się powtarzała...

Był tchórzem, ale nigdy nie zapominał o Aurorze. Wysłał do niej Cefeusza, nakazał mu sprawdzić jej nadgarstek, zabezpieczyć go... Skrzat wykonał jego polecenie, a dziewczyna natychmiast poczuła, że jej zulżyło.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant