27. Uwięziona

12.3K 1.3K 650
                                    

Następnego ranka Aurora z pomocą Cefeusza znalazła się we dworze Malfoyów. Ledwo przekroczyła próg i przywitała się z Narcyzą, gdy znikąd pojawiła się Bellatrix i zaciągnęła ją do tak zwanej jadalni.

- Zobaczmy, co staremu Snapey'emu udało się ciebie nauczyć - powiedziała i bez ostrzeżenia zaczęła słać na ni zaklęcia. Aurora ledwo zdążyła wyciągnąć swoją różdżkę, by się obronić.

Dopiero po godzinie takich ćwiczeń Bellatrix zdawała się być usatysfakcjonowana.

- Lepiej niż myślałam, bardzo dobrze... - wysyczała, zastanawiając się nad czymś. - Teraz sprawdźmy, jak ci idzie oklumencja.

O oklumencję Aurora raczej się nie martwiła, ponieważ Snape twierdził, że udało jej się oczyścić umysł. Usiadła więc posłusznie i czekała, aż Bellatrix zacznie próbować wedrzeć się do jej myśli.

Lestrange z tego też była zadowolona i wreszcie puściła Aurorę po pół godzinie. Wtedy udało jej się w końcu zobaczyć z osobą, dla której to wszystko w ogóle robiła.

Widok pokoju Draco już był dla niej miłą odmianą. Wyglądał jak lustrzane odbicie tego jej tuż za ścianą, posiadał tylko mniej fioletowych elementów na rzecz czarnych.

- Co im powiedziałaś? - zapytał Draco, gdy wraz z Aurorą usiedli na łóżku. Trudno było mu uwierzyć, że tak prędko udało jej się wyrwać z domu, choć bardzo go to cieszyło.

- Że idę do Blaise'a. Blaise to, Blaise tamto... Myślą, że on mi się podoba i tego się trzymajmy.

Wtedy Draco posłał jej zaskoczone spojrzenie.

- Ale to nie jest prawda? - zapytał skołowany.

Tym razem to Aurora została zbita z tropu. Uniosła brwi, przyglądając się mu podejrzliwie.

- Oczywiście, że nie, przecież wiesz!

Draco tylko skinął lekko głową i od razu zmienił temat. Rozmawiali jeszcze przez kilka godzin, dyskutując o tym, co się wtedy stanie, wtedy, gdy Voldemort przejmie władzę.

Tamten dzień był bardzo ciepły, więc wieczór spędzili na balkonie, wdychając pierwsze powiewy letniego powietrza i na moment zapominając o tamtych wszystkich okropnych wydarzeniach. Kiedy słońce ostatecznie zaszło, Aurora zdecydowała się wziąć prysznic.

Czuła się wyjątkowo szczęśliwa, zwłaszcza w porównaniu do kilku ostatnich dni i, posławszy Draco ostatni uśmiech, wyszła z pokoju, a następnie ruszyła w stronę łazienki. Ledwie rozpięła bluzę, gdy w ogromnym lustrze zauważyła, że coś srebrnawoniebieskawego wisiało w powietrzu tuż za nią. Odwróciła się gwałtownie, rozdziawiając usta. Tym czymś była kula światła, która nagle się zwiększyła, rozprzestrzeniając niebieskawe wiązki światła po całym pokoju. Wtem przyjęła kształt dużego pawia.

Zamarła - patronusem jej ojca był paw. Ale patronusy mogły się powtarzać, prawda? To był tylko przypadek, że tamten wyglądał tak samo jak jej ojca...

Czar jednak prysł, gdy patronus do niej przemówił.

- Wiemy, gdzie jesteś. Natychmiast wracasz do domu.

To było wszystko, co powiedział, po czym zniknął. Aurora nie potrzebowała powtarzania. Od razu wyleciała z łazienki i pobiegła do pokoju Draco, do którego wpadła jak po ogień.

- Draco, oni wiedzą. Moi rodzice - oni wiedzą - wydusiła.

On też nie potrzebował powtarzania. Zrozumiał od razu, co to oznaczało.

Najgorsze było to, że Narcyza nie miała bladego pojęcia, że Aurora ukrywała przed nimi swoje relacje z Draco, jej pobyt we dworze... Narcyza nie wiedziała także o tym, że małżeństwo Mullenów bało się Malfoyów i unikało ich jak się tylko dało. Dwoje Ślizgonów musiało przed nią zachowywać się tak, jakby nic się nie stało.

Unplanned Liars • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz