24. Dzięki, Draco

14K 1.3K 312
                                    

Gdy Aurora i Snape dotarli na Wieżę Astronomiczną, on załatwił wszystko szybko.

Mocno popchnął drzwi, a ona wbiegła tuż za nim. Próbowała prędko przyswoić to, co się przed nią działo. Draco stał tam, bledszy niż kiedykolwiek, a ręce trzęsły mu się niemiłosiernie. Za nim znajdowało się czworo Śmierciożerców, wliczając Carrowów i Greybacka. Wreszcie Dumbledore stał naprzeciw ich wszystkich, oparty o barierkę, wyglądający na bardzo chorego, zwłaszcza w zielonkawej poświacie Mrocznego Znaku, która zalewała wszystko w zasięgu ich wzroku.

- Mamy problem, Snape - powiedział Amycus Carrow, kiedy Snape do nich dołączył. - Chłopak nie wydaje się zdolny...

Aurora nadal stała w drzwiach bez ruchu, sparaliżowana. Skupiła swój wzrok na Draco, nie wyobrażając sobie, co przeżywał, wiedząc, że pod ubraniem kryły się jeszcze dość świeże blizny.

Wahał się, ale nie miała mu tego za złe. Nie był krystalicznie dobry, nigdy. Ale czy był mordercą? Aurora wierzyła, że nie; lecz jeśli to miało go uratować...

- Severus...

Aurora gwałtownie odwróciła głowę. To był Dumbledore, najwyraźniej błagający o litość. Snape wyszedł na przód i brutalnie odepchnął Draco z drogi. Po tym skierował wzrok na Dumbledore'a.

- Severus... Proszę...

Aurora wciąż stała tam nieruchomo, jakby przytwierdzona do podłoża. Nie miała pojęcia, co zrobić, ani co się może stać. Nerwowo zaciskała palce na różdżce, gotowa użyć jej w każdej chwili.

- Avada Kedavra!

Strumień zielonego światła wystrzelił z różdżki Snape'a i trafił Dumbledore'a prosto w serce. Aurora zakryła usta w szoku, czując, jak adrenalina rozpiera jej ciało.

To się stało.

Dumbledore został wyrzucony w powietrze, a potem spadł z wieży, znikając z pola widzenia.

- Wynosimy się stąd, szybko - zarządził Snape. Nie musiał Aurorze powtarzać dwa razy. Złapał Draco za kark i wypchał go przez drzwi pierwszego, zmuszając ją do nagłego przesunięcia się. Malfoy był mu za to wdzięczny; nie miał pewności, czy sam dałby radę się ruszyć.

Kiedy wszyscy wbiegli z powrotem w środek walk, Snape wrzasnął:

- Jest po wszystkim, wracamy!

Biegli i biegli przez ciemne szkolne korytarze, czasami odrzucając wrogie zaklęcia. Aurora zauważyła, że po drodze zgubili Carrowów i Greybacka, i zostali już tylko Snape, Draco i ona. Dotarli na błonia nienaruszeni i wyglądało na to, że bezpiecznie stamtąd uciekną, aż nagle usłyszeli za sobą znajomy głos, krzyczący:

- Drętwota!

Potter. Jeszcze jego brakowało.

Aurora odwróciła się i zobaczyła, jak strumień czerwonego światła przelatuje tuż obok głowy Snape'a.

- Biegnijcie, oboje! - krzyknął do Ślizgonów. Posłuchali, a on pozostał na swoim miejscu, odrzucając zaklęcia Pottera bez większego wysiłku.

Tuż przed tym, jak Aurora i Draco dotarli do bram, dziewczyna odwróciła głowę i zobaczyła, jak Potter unosi różdżkę.

- Cruc...

Lecz Snape ponownie odrzucił zaklęcie, sprawiając, że Potter wywrócił się do tyłu. Ślizgoni wreszcie dotarli za bramy, gdy usłyszeli, jak ktoś krzyczy "Incendio!", po czym nastąpił ogłuszający odgłos wybuchu. Na błoniach pojawił się potężny słup ognia - palił się dom Hagrida.

Unplanned Liars • Draco MalfoyWhere stories live. Discover now