Rozdział 7

445 68 68
                                    

Zanim Ryan dotarł do swojego przyjaciela oraz Sarah, dobiegła do nich jakaś blondynka w turkusowej, całkiem ładnej sukience. Chwilę później dodreptał także wyższy chłopak.

-Ryan, no wreszcie. Co dzisiaj tak długo? - Wpierw odezwał się Pete ale nie zwrócił on zbytniej uwagi Ryana. Chłopak patrzył na nieśmiało stojącą dziewczynę która wpatrywała się w swoje buty. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów.

-Bren zaczynał wcześniej byłem zmuszony do spaceru - Burknął poprawiając torbę na ramieniu. Widział jak uśmiech Sary zaraz rozerwie jej  twarz więc w końcu spojrzał na nią.

-Ry, poznaj moją przyjaciółkę Keltie Coleen! Keltie, to jest Ryan Ross o którym ci tyle mówiłam! - Jej energia... przytłaczała szatyna. Czuł się jak w pobliżu jakiegoś nocnego stworzenia które przychodziło i wysysało z ludzi dobrą energię karmiąc się nią. Mimo wszystko przywdział lekki uśmiech i podał dziewczynie dłoń witając się. Miała zabawnie małe łapki na które się zagapił. Przez co zgarnął też dyskretne uderzenie z łokcia w bok. I już król emo otwierał usta, gdy uratował ich wszystkich dzwonek. 


Już na pierwszych wykładach przyuważył pewną zmianę. Odkąd Sarah przesiadła się o krzesło dalej a nieśmiała blondynka zajęła jej miejsce czas płynął mu ciut szybciej. Spędzał go głównie na miłych rozmowach i o dziwo... i dziwo ta nieśmiała dziewczyna okazała się całkiem żwawa. Kiedy już wkręciła się w jakiś temat był idealną partnerką do rozmowy dlatego nawet nie zorientował się kiedy minęły te dwie godziny wykładów. A to oznaczało powrót do pustego domu. A na myśl o pustym domu momentalnie sięgnął po telefon i oparł się o mały murek przed uczelnią. Brendon do niego nie napi... a właśnie, że napisał. W połowie drugich zajęć. Ryan nie zauważył? Oh no tak, rozmawiał z Coleen. Uśmiechnął się leciutko, oczywiście na smsa "Kocham cię maleństwo, tęsknie!" a nie na wspomnienie o dziewczynie! "Ja ciebie też, B. Wybacz, miałem ciekawy wykład opowiem ci wszystko w domu" ledwo wysłał gdy dopadła go ekipa. Stop. Czy on właśnie pomyślał o nich... nie. Chwilowa myśl. Ulotna myśl. Nie.

-Hey, masz czas? Może skoczymy na kawe? Te zajęcia były taaaakie nudneeee - Pierwszy raz musiał przyznać, że Sarah nie ma aż takich głupich pomysłów. Kawa brzmiała dobrze. 

-Jasne, ta sama kawiarnia? - Uśmiechnął się lekko na co Pete zmarszczył brwi patrząc na niego pytająco. W zamian uzyskał wzruszenie ramion. 


Całą czwórką szli do pobliskiej kawiarni gdy zerwał się lekki wiatr. I tak jak Rynowi nie przeszkadzał on prawie wcale, tak blondynka idąca obok obejmowała się ramionami i trzęsła lekko. I dlatego właśnie zdjął swoją skórzaną kurtkę i narzucił ją na barki dziewczyny. 

-Oh, dziękuję - Mruknęła cicho a na jej polika wskoczyły dwa rumieńce.

-O której kończy dziś twój narzeczony? - Miał wrażenie, że Wentz specjalnie podkreślił ostatnie słowo. Jakby czegoś od niego oczekiwał. 

-O siódmej, a co? - Teraz to Ryan uzyskał wzruszenie. Nie rozumiał całej tej sytuacji ale już dawno przestał starać się rozumieć chłopaka w czarnym podkoszulku jakiegoś zespołu. 


W kawiarni Ross miał wrażenie, że Pete specjalnie wepchnął się na miejsce obok niego. Specjalnie wyprzedził blondynkę która i tak koniec końców usiadła naprzeciw szatyna. Zamówiwszy kawę, wdali się we dwójkę w miły temat o dziwo o muzyce. Nie sądził, że ta mała istota bedzie aż tyle wiedzieć! Zaskakujące! 

-Więc, jaki jest twój ulubiony zespół? - Spytał dopiero po chwili i oparł się na dłoniach. Chciał ją poznać, wydawała się całkiem miła! Czując wibracje w kieszeni, przeprosił ją na chwile i wyjął telefon. "Kupić coś na kolacje?" 

-Brendon? - Usłyszał ciekawski głosik Orzechowsky... czy on zapamiętał jej nazwisko? Huh... Kiwnął głową potwierdzając jej słowa. "Zrobię lazanie, może być? Kupie składniki bo jestem na mieście" kelnerka przyniosła kawy a Ryan poczuł jak coś go smyra po nodze pod stołem. I był pewien, że tym czymś była mała nóżka blondynki. Uśmiechnął się do niej miło. "Jasne, może być. Kocham cię <3" "Ja ciebie też, Beebo" 

-Wracając do tematu...






Dam dam dammmmm no witam

The Glitter Is Gone | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz