*Tony*
Nie był w stanie skupić się na niczym innym niż na rozmyślaniu o rozmowie z Rogersem i o fiolce z jego krwią spoczywającej w kieszeni marynarki, więc postanowił wyjść z firmy wcześniej. Dzisiaj była sobota, więc mógł od razu pojechać do Avengers Tower, bez potrzeby zatrzymywania się przed szkołą Parkera. W swoim pokoju przebrał się w wygodniejsze ubrania i poszedł z fiolką do laboratorium. Ucieszył się widząc Bannera.
- Dobrze, że tu jesteś, Bruce. Pomożesz mi zbadać krew Kapitana - powiedział, siadając na krześle obok niego.
- Wcześnie dziś wróciłeś, Tony... Chwila, czy ty właśnie powiedziałeś "krew Kapitana"? Chyba nie zamierzasz odtworzyć serum jak twój ojciec? - zapytał naukowiec.
- Nic z tych rzeczy. Chcę zbadać czy nie ma w niej trucizny. Widzisz, z Rogersem coś się dzieje. - Opowiedział mu o rozmowie z Buckym i o wczorajszym spotkaniu z Kapitanem. Pominął jednak ich rozmowę, bo to była prywatna sprawa. Tylko Rhodeyowi powiedział, że Barnes zabił mu rodziców, a Rogers to zataił.
- Siwe włosy i zmarszczki wokół oczu? - zapytał, unosząc brew. - To rzeczywiście podejrzane.
- Kondycji i mięśni też nie ma takich jak wcześniej, chociaż za dużo jego mięśni nie widziałem i nie miałem też okazji zobaczyć jak szybko się teraz męczy - powiedział. - Najpierw zbadajmy tą krew pod mikroskopem.
Wylał odrobinę krwi na szkiełko i spojrzał w obiektyw mikroskopu, powoli powiększając obraz, aż był w stanie zobaczyć pojedyncze krwinki.
- Nie widzę żadnego śladu obcej substancji, ale za to ma zbyt mało limfocytów B i T jak na swój biologiczny wiek. Założę się, że jakby zbadać jego szpik kostny, to okaże się, że nie produkuje tyle składników co powinien. Czyli możemy stwierdzić, że jego odporność spada - powiedział. - I wydaje mi się, że zawiera też mniej serum superżołnierza niż powinna, tak jakby jego ilość zmalała, a to niemożliwe bez innego czynnika - dodał po dłuższej chwili.
- Zbadam jego DNA - powiedział.
- Dobrze. - Pokiwał głową, prostując się. Pod mikroskopem już raczej więcej nie zobaczy.
*Sharon*
Obserwowała Steve'a z drugiej strony stołu. Był jakiś zamyślony i nie jadł jej zupy z apetytem jak zwykle. Był jeszcze czas na to, żeby tak bardzo stracił apetyt. Czyżby się pomyliła i antyserum działa szybciej niż się spodziewała? A może on coś podejrzewa?
- Steve, coś się stało? Nie smakuje ci moja zupa? - zapytała, starając się by w jej głosie brzmiała troska.
-Nie, jest pyszna jak zwykle, tylko... - urwał. - Czy sądzisz, że powinienem się niepokoić tym, że zacząłem siwieć i mam pierwsze zmarszczki? - zapytał.
- Każdy kiedyś się starzeje, nie masz powodu do niepokoju - powiedziała.
- Też tak myślę, ale Bucky i Tony sądzą inaczej - westchnął.
Szybko wzięła łyk zupy, żeby nie zauważył jak przełyka ślinę. Mogła się przecież spodziewać, że jego przyjaciel w końcu zauważy, że szybko się starzeje. Zapewne to on powiedział Starkowi.
- Bucky się po prostu o ciebie martwi. Nie możesz mieć mu tego za złe. Jesteś w końcu jedyną osobą w tych czasach, którą dobrze zna i której ufa - powiedziała w końcu. - A Stark... cóż, martwiłeś się, że nie ma szans na odnowienie waszej przyjaźni, a skoro on się o ciebie martwi, to znaczy że jest.
CZYTASZ
Otwórz oczy, Kapitanie✔S.R.
FanfictionMinął rok od wydarzeń w Civil War. Steve Rogers nadal pozostaje w ukryciu, o miejscu jego pobytu wiedzą tylko Avengersi i Bucky Barnes. W unikaniu schwytania przez wymiar sprawiedliwości pomaga mu Sharon Carter, która rzuciła pracę w T.A.R.C.Z.Y, ż...