Rozdział 22

266 35 12
                                    

*Bucky*

Przygotowywali salon Avengers Tower na święta. On razem z Samem i Rhodeyem stawiał stroiki. Natasha i Wanda zajmowały się przygotowywaniem potraw, pieczeniem ciast i nakryciem stołu. Tony kazał wycofać się Wdowie i Clintowi z CIA, bo uznał, że nie ma sensu, żeby dłużej tam byli, od czasu kiedy w połowie listopada donieśli im, że Sharon ukradła mniej AS150 niż zwykle, co oznaczało, że Rogersowi zostało mało czasu. Barton obecnie był ze swoją rodziną, tak samo jak Scott, któremu Stark pozwolił wycofać się na czas Bożego Narodzenia, żeby mógł je spędzić z córką. Również Parker i T'Chala otrzymali pozwolenia na przerwanie swojego zadania i teraz pierwszy był u cioci May, a drugi pojechał do Wakandy, zamierzając wrócić po Nowym Roku. Tony i Vision zajmowali się ubieraniem ogromnej choinki, której czubek sięgał sufitu, a Bruce stawiał szopkę. Pokręcił głową, widząc kątem oka jak miliarder zabiera szybko gwiazdę z pudełka i leci do góry, żeby wsadzić ją na czubek drzewa.

- Wiesz, że nie musiałbyś zakładać zbroi, żeby ubrać tę choinkę, jeśli kupiłbyś mniejszą? - zapytał.

- Oj tam, duża jest lepsza - powiedział Tony. - Więcej miejsca na prezenty.

- Jesteś niemożliwy - powiedział i wrócił do stawiania stroików.

Żałował, że Steve nie przyjął zaproszenia, mimo że można było się tego spodziewać. Chyba wciąż miał nadzieję, że on zadzwoni i powie, że jednak przyjedzie na święta do Avengers Tower. To były jego pierwsze prawdziwe Boże Narodzenie, od czasu tych, które spędził razem z Kapitanem. Ostatnich przed pójściem do wojska. Niedługo potem dostał się w ręce Hydry i zapomniał czym jest Gwiazdka, Wigilia... A poza tym przez kilkadziesiąt lat trzymali go zamrożonego, więc nawet nie miał możliwości świętować. Wieczorem wszystko było gotowe, oprócz niektórych dań, które Natasha i Wanda postanowiły zrobić na świeżo, tuż przed jutrzejszą świąteczną kolacją.

*Steve*

Zaopatrzył się w broń i ćwiczył w rękawiczkach, żeby nie zostawić odcisków palców. Nie chciał zabijać dawnego przyjaciela, ale gdyby do tego doszło, planował upozorować samobójstwo. Rhodes pewnie nie uwierzyłby, że Tony sam się zabił, ale trudno. Wciąż był kaleką, a on zamierzał po wszystkim wyjechać z Sharon daleko stąd i odciąć wszelkie kontakty z Avengersami. Plan jednak nie był kompletny, bo wciąż nie wiedział jak zrobić to tak, żeby zostali sami. A może przyjmie to zaproszenie na święta i poprosi Starka, żeby poszedł z nim na chwilę do komputera i coś mu sprawdził, bo sam ma za słaby wzrok, nawet w okularach, co zresztą było prawdą? Tylko że wtedy inni mogą go zacząć przekonywać, żeby z tym poczekał, bo teraz jest czas na świętowanie. Poza tym jak wytłumaczy, że nagle zmienił zdanie i przyjął zaproszenie Bucky'ego? Inna kwestia to odgłos wystrzału. Mieszkał w wieży Starka przez pewien czas i wiedział jak dźwięki potrafią się tam nieść. Jeśli miliarder robił imprezę w sali balowej, to było pewne, że i na dachu będzie słychać. Nagle doznał olśnienia. Musi to zrobić w trakcie imprezy. A przecież zbliżał się Sylwester i Tony na pewno urządzi przyjęcie. Inni zajęci zabawą nawet nie zauważą, że wyszli. Odłożył pistolet i manekina, na którym ćwiczył, zdjął rękawiczki i wyszedł z piwnicy. Z pomocą balkonika powoli wszedł po schodach i wszedł do swojego mieszkania. Sharon szykowała w kuchni świąteczną kolację, więc usiadł na kanapie w salonie, wziął telefon i wybrał numer Tony'ego.

- Steve? Coś się stało? - usłyszał po chwili jego głos w słuchawce.

- Nie, nic, tylko... no wiesz, myślałem o tym zaproszeniu od Bucky'ego - powiedział.

Otwórz oczy, Kapitanie✔S.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz