Rozdział 6

347 47 10
                                    

*Scott*

Wślizgnął się do mieszkania Steve'a przez dziurkę od klucza. Panowała tu cisza, więc uznał, że jego i Sharon nie było. A to bardzo ułatwiało mu zadanie. Najpierw umieścił kamerkę na staroświeckim żyrandolu. Uznał, że stąd będzie najlepszy widok. Drugą schował na półce nad łóżkiem w sypialni Carter, między dwiema ramkami ze zdjęciami. Pierwsze przedstawiało jej ciotkę Peggy, a drugą ją samą w towarzystwie nieznanej mu brunetki. Trzecią kamerkę podłożył w kuchni, na lodówce.

- Tony, kamerki rozmieszczone. Czwarta musi poczekać, bo nie ma Sharon, i Steve'a też nie - powiedział.

- Przyjąłem, mam obraz, wszystko widać bardzo dobrze - odezwał się jego głos w komunikatorze. - Daj znać jak podłożysz ostatnią Sharon.

- Tak jest - odparł.

Wyszedł z kuchni, pobiegł do przedpokoju, wspiął się na szafkę na buty i usiadł. Uśmiechnął się, patrząc na drzwi. Może nie była to misja marzeń, ale przynajmniej w końcu dostał samodzielne zadanie. Miał tylko nadzieję, że ani on, ani Stark nie wpakują się przez to w kłopoty.

*Sharon*

Wrócili do domu przed południem. Sama nie wiedziała, dlaczego dała się namówić Rogersowi na ten spacer. Twierdził, że chciał przemyśleć czy powinien farbować siwe włosy i smarować twarz kremem przeciwzmarszczkowym. Przez moment nawet myślała, że chciał ją chwycić za rękę. Może zapomnieć, nie będę z nim po tym co zrobił - pomyślała, wkładając buty do szafki i odkładając na nią torebkę.

- Dzięki za spacer, Sharon - powiedział Steve.

- Przyjemność po mojej stronie. - Wymusiła uśmiech.

- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował.

- Dobra, tylko nie wojenny - powiedziała, idąc za nim do salonu.

- Wcale nie oglądam tylko filmów wojennych - zaprotestował.

- Ale najczęściej takie oglądasz. To już jest nudne - odparła.

- W takim razie dzisiaj ty wybierasz film - zdecydował.

Westchnęła cicho i zaczęła przeglądać kolekcję DVD, którą Rogers trzymał w salonie. Po chwili wybrała pierwszą część Piratów z Karaibów. Skoro musi spędzić z nim południe, to przynajmniej przy dobrym filmie. Przez pierwsze kilkanaście minut oglądali w ciszy, dopóki Kapitan się nie odezwał:

- Sharon, myślisz, że powinienem się farbować? - zapytał.

- To twoja decyzja, mi nic do tego. - Wzruszyła ramionami. - Ale jeśli chcesz znać moją opinię, to na twoim miejscu poczekałabym aż osiwieją mi wszystkie włosy.

- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - powiedział. Wzdrygnęła się, gdy wyciągnął ramię, jakby chciał ją objąć, ale na szczęście tylko położył je na oparciu kanapy za nią.

- Na pewno dałbyś sobie radę - powiedziała, powstrzymując chęć odsunięcia się. W końcu nie mogła pozwolić na to, żeby dowiedział się, że go, łagodnie mówiąc, nie lubi.

Otworzył usta, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował i znowu skupił się na filmie.

*Tony*

Otwórz oczy, Kapitanie✔S.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz