Prolog

7.3K 630 85
                                    

Nightcore - This Little Grils

— Sisif —

Trzymałem na rękach Alesię, a wokół nas tańczyły płomienie. Zazgrzytałem zębami. Teraz już wiem, co oznaczały słowa ojca mojej przeznaczonej. Przytuliłem płaczące dziecko do swojej piersi i zakryłem ją płaszczem. Martwiłem się, że ogień może jej dosięgnąć. Nie czekając na nic, przeskoczyłem przez płomienie — znajdując się obok teleportu. Nie mam czasu na rozmyślenia! Muszę ratować Alesię! — no i siebie. Nacisnąłem parę przycisków. Nie możemy zostać w tym zamku. Jest tu niebezpiecznie. Ale gdzie powinienem ją ukryć? Do stada nie mogę wrócić — zabiłem przecież przywódcę wilkołaków. Ech... Czy istnieje miejsce, w którym nie będzie niczego, co może jej zagrozić? Szlag! Będę musiał pomyśleć o tym później.

Przyjrzałem się pokojowi dziewczynki. Zmarszczyłem brwi. Ten ogień nie powstał w naturalny sposób... On został stworzony i to przez wampira. Zagryzłem wargę. Któryś z tych cholernych krwiopijców pragnął zabić swoją księżniczkę? Ale dlaczego? Czy nie zdaje sobie sprawy, jakie konsekwencje mogłyby wyniknąć z jej śmierci?! Czy to o tym mówił jej ojciec? Kazał mi ją zabrać, wychować i chronić. Czyżby wiedział, że któryś z jego rasy pragnie ją zabić? Prychnąłem. Nawet gdyby ten staruch mi o tym nie powiedział i tak bym się nią opiekował.

— Nie martw się, obronię cię — obiecałem, a chwilę później teleport zaczął działać.

Od tego dnia księżniczka Alesia będzie uznawana za martwą, lecz to najlepsze wyjście. Mam nadzieję, że wszyscy uwierzą, że ta cała broń to zwykła ściema. Wymysł, który miał zasiać wśród ras panikę. Ech... Gdybym była na ich miejscu, nigdy nie dałbym wiary w to, że cała ta sprawa to zwykła bajeczka. Jednak ja to ja, a inni to inni. Uśmiechnąłem się złowieszczo. Ciekawe czy ojciec tego starucha zdoła dostrzec co tak naprawdę jest kłamstwem.

Minęło parę sekund, a podłoże pod moimi stopami uległo zmianie — zamiast na panelach stałem na ziemi. Byłem poza murami zamkowymi. Spojrzałem na płonący budynek i przytuliłem do siebie dziewczynkę. Mimo, że Alesia jest taka mała, nie uroniła ani jednej łzy. Normalnie dziecko w jej wieku zaczęłoby krzyczeć, a ona zachowała całkowity spokój. Moja mała księżniczka.

— Alesio, dziś tracisz swój dom, tytuł i rodzinę, ale masz moje słowo, że ja nigdy cię nie opuszczę. Przysięgam ci na swoją krew, życie i honor, że będę przy tobie trwać po wieczność. Nigdy cię nie zdradzę i choćbyś mnie nienawidziła zawszę będę cię chronić. Obiecuję, że nie opuszczę cię, choćby cały świat był przeciwko tobie — wyszeptałem, całując ją w czoło.

Mój nadgarstek zapiekł, a ja miałam wrażenie jakbym został czymś związany. To uczucie po chwili minęło, a ja spojrzałem na swoją dłoń. Wił się na niej tatuaż w kształcie węża. To zwykły obrazek, lecz patrząc na niego ma się wrażenie, że zwierzę żyję. Wiedziałem, że to co zrobiłem związało mnie z Alesią na zawszę, lecz nie żałowałem tego. Złożenie jej Literstyki, pozwoli mi wiedzieć, kiedy będzie się czegoś bała, albo będzie mieć kłopoty. Dodatkowo dzięki temu, kiedy się zgubi, znajdę ją szybciej.

Ostatni raz spojrzałem na zamek, po czym wbiegłem do lasu — opatulając dziecko swoim płaszczę. Jeśli wierzyć mapą, w głębi tego miejsca, powinna znajdować się stara chata. Tam się zatrzymamy. Wydaję mi się, że to doskonałe miejsce do ukrycia się przed wilkołakami i wampirami — mało kto wie o jej istnieniu.

CDN

No i co sądzicie? Dobrze to napisałam? Mam nadzieję, że tak. Pierwszy rozdział pojawi się we wtorek - wyjątkowo, bo normalnie będzie ta książka publikowana w poniedziałek, środę i piątek.

(Data opublikowania tego rozdziału: 02.06.17r)

AlesiaWhere stories live. Discover now