Rozdział 3 Przepraszam...

4.6K 522 40
                                    

Nightcore - Titanium

— Alesia —

Mężczyzna podszedł do łóżka z kamienną twarzą. A co jeśli już się domyślił?! — krzyczałam w myślach. Zamknęłam oczy, widząc, że chce coś powiedzieć. Szykowałam się na to, że zacznie krzyczeć i mówić, jak to nie szanuje jego prywatności.

— Alesia, coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowaną — oznajmił, siadając obok mnie.

Otworzyłam oczy i ujrzałam jego twarz.

— Nie... — odkrząknęłam, chcąc zatuszować wahanie w swoim głosie. — Nic się nie stało. Po prostu czytałam książkę — wypaliłam niespodziewanie.

Sisif uniósł wyżej brwi.

— Czytałaś ją, trzymając do góry nogami? — spytał dociekliwie.

Głos ugrzązł mi w gardle. Szlag! Mogłam tego nie mówić. Sisif jest doskonałym myślicielem i z łatwością połączy wszystkie fakty. Wpadłam i chyba nic już nie może mnie uratować. Chyba, że...

Sisif popatrzył wprost w moje oczy. Zagryzłam wargę.

— Powiedź, co tak naprawdę robiłaś — poprosił.

Przełknęłam z trudem ślinę.

— Nic wielkiego — rzekłam szybko. — Czytałam książkę, gdy nagle zasnęłam. Obudziłam się parę minut przed twoim przyjście. — Uśmiechnęłam się w myślach. To wyjaśnienie jest idealne!

— Naprawdę? — zapytał, chwytając moją twarz w swoje dłonie. Zbliżył swoje usta do mojego ucha. Po moim ciele przeszedł dreszcz, kiedy poczułam na szyi jego ciepły oddech. — Wiem, że kłamiesz. Słyszałem jak wchodziłaś do swojego pokoju — jego głos stał się chłodniejszy. — Powiedź, co tak naprawdę robiłaś, kiedy mnie nie było — zażądał oschle.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Może i kłamię, ale nie robiłabym tego gdyby powiedział mi prawdę! To wszystko jest spowodowane faktem, że nie wiem nic o otaczającym mnie świecie. Pragnę go poznać, lecz on nie chce mi na to pozwolić. Denerwuje mnie to.

Odepchnęłam od siebie blondyna i z furią spojrzałam w jego oczy. Nie chciałam na niego patrzeć — przynajmniej w tym momencie. Fakt, że osoba mi bliska ukrywa przede mną coś — przypuszczam — ważnego, dobijał mnie. Nie rozumiałam już niczego; podpisu na swoim zdjęciu i stojącego na biurku zdjęcia pary królewskiej. Miałam wrażenie, że za tym wszystkim kryje się coś więcej.

— Wyjdź z mojego pokoju! — wycedziłam wściekle. — Zostaw mnie samą!

Sisif westchnął, lecz zobowiązał się. Nie mówiąc nic, zniknął mi z oczu.

Prychnęłam, wstając z łóżka. Wyciągnęłam zgniecioną kartkę spod poduszki i podeszłam do kosza. Zaczęłam ją drzeć — pozbywając się tym samym odrobiny złości. Nie wierzyłam, że Sisif jest aż tak głupi. Cały czas mówi, że chce mnie chronić, lecz czy nie widzi, że izolując mnie od świata tylko sprawia mi ból? Westchnęłam, rozglądając się po otoczeniu. Co mam teraz robić? Hymn... Może poczytałabym coś? Spojrzałam na zapełnioną biblioteczkę i uśmiechnęłam się. W każdą sobotę, Sisif przynosi mi nową książkę. Może przeczytałam bym jedną z nich? Uśmiechając się delikatnie, wyciągnęłam z najniższej półki powieść o tytule „Baśnie Meditów". Zmarszczyłam brwi. Dziwna nazwa... Ciekawe czym są ci „Medici"? Może to jakieś wróżki? Zaśmiałam się. Mimo wszystko muszę przyznać, że jest to ciekawa i oryginalna nazwa.

Trzymając baśń w dłoni usiadłam na materacu i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Zmarszczyłam brwi, zauważając, że jest pusta. O co tu chodzi? Przeszłam na kolejną, a moim oczom ukazał się tekst z dopiskiem. Zaczęłam czytać.

— Pewnego dnia, życie i śmierć złączyły się w jedno. Dając początek istnieniu świata. Pierwszą rasą jaka się pojawiła byli Medici. Istoty o niezwykłej wiedzy, mogące przepowiadać przyszłość. Pewnego dnia o świcie, jeden z nich powiedział, że kiedyś na świat zstąpią istoty, których duszę będę ciemniejsze niż noc. Nazwał ich wilczymi demonami, ponieważ w chwili, kiedy księżyc jest w całości i oczyszcza świat, one — w deklaracji sprzeciwu — zmieniają się w wielkie wilki. Według Medita, rasa ta spowoduje, że światem wstrząśnie chaos. W obawie przed tym, Medici stworzyli broń zdolną zabić tych, którzy nie zasługują na to by żyć. Jednak słuch o niej zaginął i jedynym dowodem na jej istnienie, będzie człowiek zdolny ją aktywować. Kiedy jednak zostanie ona uruchomiona dłonie ostatniego z tej rasy zabarwią się na czerwono. Strzeżcie się potęgi, jaka może zostać wyzwolona... — Zmarszczyłam brwi. Ten, kto napisał te opowieść, musiał mieć bardzo rozbudowaną fantazję. Zapewne jest ona autorstwem jednego z wilkołaków i ma na celu pokazanie, jakie są one potężne i straszne.

Chciałam już przejść na kolejną stronę, gdy przypomniałam sobie o dopisku u dołu kartki. Normalnie zignorowałabym go, ale tym razem coś wewnątrz mnie kazało mi go przeczytać.

— Alesia... — wyszeptałam, a moje źrenice się rozszerzyły. Przecież to moje imię! Dlaczego ktoś napisał tu moje imię?

Zaczęłam przewracać kartki w poszukiwaniu innych słów. W ostateczności nic nie znalazłam, więc postanowiłam zapytać się Sisifa czy wie coś na ten temat. Może to nawet on to napisał? Mówiąc szczerze byłoby to w jego stylu. Tylko... Jeszcze parę minut temu na niego nakrzyczałam... Ciekawe czy jest zły? Ugh... Chyba nie ma m wyboru — muszę go przeprosić.

Zeszłam z łóżka i — zabierając ze sobą książkę — wyszłam z sypialni. Będąc na korytarzu zatrzymałam się, nasłuchując. Ze względu na ludzką krew moje wampirze instynkty są słabsze niż u normalnych wampirów. Po minucie namierzyłam swojego przeznaczonego. Był w swoim pokoju — nie w gabinecie. Westchnęłam, kierując się w jego stronę. Modliłam się w duchu by nie była na mnie strasznie zły.

Będąc po drzwiami, poczułam jak mój oddech przyśpiesza. Obawiałam się, że nie będzie chciał mnie widzieć. Nabrałam do płuc powietrza i już chciałam zapukać.

— Wejdź! — krzyknął, a ja odskoczyłam. Wolną ręką złapałam się za klatkę piersiową. Sisif wystraszył mnie. Wiem, że posiada ten swój nadnaturalny słuch, no ale nie powinien mnie tak straszyć.

Minęła chwila nim się uspokoiłam, jednak kiedy już to zrobiłam, to bez zawahania weszłam do sypialni Sisifa. Od razu kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia dobiła mnie ciemność w nim panująca.

Pokręciłam głową. To nie czas by zastanawiać się nad kolorem ścian! Wzmocniłam uścisk na książce. Muszę go przeprosić. Pochyliłam głowę. Gdybym tylko nie potrzebowała się czegoś dowiedzieć...

— Coś chciałaś? — zapytał — o dziwo — łagodnym głosem.

— Prze...praszam... — wyszeptałam cicho, jednak byłam pewna, że mnie usłyszał.

Sisif podszedł do mnie i uniósł moją głowę za pomocą swoich palców.

— Nie ma potrzeby — oznajmił, gładząc mój policzek. — Rozumiem dlaczego się tak zachowałaś. Sam zapewne bym tak postąpił.

CDN

I lecimy dalej! Muszę wam powiedzieć, że w kolejnym rozdziale będzie się dziać 😏 No ale następny już w poniedziałek

(Data opublikowania tego rozdziału: 09.06.17r)

AlesiaWhere stories live. Discover now