Rozdział 21 Czas na szczerość

3.4K 404 25
                                    

- Alesia -


Pojawiliśmy się w bogato zdobionym pokoju, urządzonym w ciemnych barwach. Widząc to wszystko, byłam pewna, że to sypialnia mojego przeznaczonego. Zacisnęłam dłonie w pięści, przypominając sobie o wszystkim, co przede mną zataił. Może robił to, po to by mnie chronić, jednak miałam prawo wiedzieć. Ja... Tyle razy pytałam go o moich rodziców, lecz on zawszę mówił, że ich nie znał. Jak mógł tak kłamać? Będąc małą dziewczynką, co noc zadawałam sobie pytanie - „Dlaczego tylko ja przeżyłam?" Sisif wiedział o wszystkim. Doceniam to, że się mną opiekował i był gotów dla mnie zabić własnego ojca, ale... Cenię sobie szczerość i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Odwróciłam się w stronę, grzebiącego w jakimś panelu mężczyzny. Chcę z nim szczerze porozmawiać. Obydwoje musimy sobie wiele wyjaśnić. On powinien opowiedzieć mi wszystko, co wie, na temat sporu sprzed szesnastu lat, a ja... Przydałoby się go przeprosić - choć to on się do tego przyczynił - za moją ucieczkę i zmartwień, których nabawił się w ciągu tych kilku dni.

Spojrzałam na swoje dłonie. Zabrałam ze sobą dziennik tej Ilen, mam nadzieję, że dowiem się z niego czegoś o tej broni, a także o moim sennym przyjacielu. Może jestem naiwna, wierząc tej książce, lecz została ona napisana w tym dziwnym języku, który tylko ja rozumiem. To tak, jakby ktoś zostawił ją specjalnie dla mnie. Z jednej strony to dziwne, że mój dziadek pozwolił mi pójść do tego pokoju - sam przecież nie chciał mi niczego powiedzieć. Mam wrażenie, że to, co się stało - dowiedzenie się o moich korzeniach, spotkanie z rodziną i powrót do Sisifa - było częścią jakieś planu. Gdyby było inaczej, wampir wysłałby za nami swoich żołnierzy. Powrót do „domu" - tak nazwał to miejsce Sisif - przebiegł bez żadnych komplikacji. Wydaję się to dość dziwne...

- Alesio, usiądź na łóżku - rozkazał Sisif, wyrywając mnie z zamyślenia.

Spojrzałam na niego zaskoczona, po czym z spuszczoną głowa skierowałam się ku wielkiemu meblowi. Powoli usiadłam na materacu. Zamknęłam oczy, szykując się na nadchodzące krzyki. Jednak zamiast ich, doczekałam się męskich ramion, które oplotły całe moje ciało. Czułam ciepło mojego przeznaczonego, a także jego szybko bijące serce.

- Głupia! - warknął, chowając moją głowę w swojej piersi. - Nigdy już mnie tak nie strasz!

Byłam zszokowana jego zachowaniem. Spodziewałam się wyrzutów i długiej debaty na temat mojego zachowania, a dostałam... No właśnie, co?

- Kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem, że cię tam nie ma, myślałem, że oszaleję z troski - wyznał ze złością w głosie. - Nie wyjdziesz na dwór przez następne trzy miesiące! - syknął.

Zacisnęłam usta w wąską kreskę. A więc jednak dał mi karę, ale to wszystko by się nie wydarzyło, gdyby był ze mną szczery! Odepchnęłam od siebie wilkołaka, po czym posłałam mu wściekłe spojrzenie.

- Nie uciekłabym z domu, gdybyś od razu wyjawił mi prawdę! - krzyknęłam.

Wiem, że postąpiłam źle, jednak on nie jest bez winy! Oczy Sisifa zmieniły kolor na fioletowy. Uniosłam wyżej brwi.

- Nie przestraszysz mnie, - złapałam jego twarz w swoje dłonie. Miałam gdzieś, że siedzę na nim okrakiem - rozumiesz, wilczku? - spytałam.

Mężczyzna prychnął, łapiąc moje dłonie. On dalej nie potrafi zrozumieć, że cała a sytuacja została tak naprawdę, spowodowana przez niego! Pokręciłam zrezygnowana głową. Ech! Co za kretyn!

- Robiłem to, po to by cię chronić - syknął.

Parsknęłam rozbawiona jego słowami.

- Chronić? - powtórzyłam z kpina. - Przed czym? Prawdą? A może rodziną? - pytałam z coraz większą złością w głosie. - Sisifie, ukryłeś przede mną tak wiele istotnych rzeczy. - Pokręciłam głową. - Nie powiedziałeś mi o moich rodzicach, o swoim ojcu, a także skłamałeś w kwestii śmierci mojej matki.

Szczęka mężczyzny zacisnęła się, a jego mięście spięły. Mogłam nie mówić tego wszystkiego tak nagle, lecz nie byłam wstanie się opanować. Wściekłość zasłoniła mi sposób logicznego myślenia.

- Ten staruch ci o tym powiedział?!

- Mój dziadek? Nie powiedział mi nic istotnego, zdradził mi tylko sposób ich śmierć, a także to, że zabiłeś własnego ojca - rzekłam, przeszywając go wzrokiem. - Sama dowiedziałam się reszty, czytając notatki mojej matki! - warknęłam. Nie była to do końca prawda, ale czułam, że nie powinnam mówić Sisifowi o Aredim. Może to nierozważne... Zresztą! On też wiele przede mną ukrywał!

Sisif z szybkością światła przyszpilił mnie do łóżka - przytrzymując moje dłonie nad głową. Szarpałam się z nim, lecz - mimo wszystko - był ode mnie silniejszy. Przeklęłam w duszy. Dlaczego?! Przecież moja wampirza krew zaczęła się budzić, więc...?! Czując jego usta na swoich, znieruchomiałam. Co...? Dlaczego on mnie całuje?! Z moich oczu pociekło parę łez. Jestem na niego zła, lecz nie chcę przerywać tego pocałunku. Stęskniłam się za nim... Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę, a w momencie, w którym się ode mnie oderwał, zobaczyłam, że fiolet jego oczu jeszcze bardziej się nasilił.

- Chciałem chronić cię przed tą brutalną prawdą, Alesio... - szepnął, opierając swoje czoło o moje. - Kocham cię i pragnąłem, by twoje życie wyglądało inaczej niż Niny. Ona by tego chciała... - mruknął. - Zresztą, twój ojciec poprosił mnie bym zabrał cię z zamku... - wyznał, obejmując mnie. Sisif się otworzył, więc lepiej bym nic nie mówiła. - Mówiąc szczerze, nie żałuję tego, że wyrwałem serce swojemu ojcu. Myślę nawet, że dla mnie nigdy nie był ojcem. Nie było pomiędzy naszą dwójką więzi tego typu... To bardziej było coś w rodzaju sługi i pana. Ja... Na samym początku myślałem, że zrobiłem to dla ciebie, lecz z czasem uświadomiłem sobie, że zabiłem go, ponieważ tego pragnąłem - wyszeptał w moje włosy. Pogłaskałam go po plecach - zachęcając, by mówił dalej. - Wychowywanie cię było dla mnie sporym wyzwaniem, lecz był to także najszczęśliwszy okres w moim życiu. Z tobą jestem wolny od tego kim jestem - synem najpotężniejszego i zarazem najokrutniejszego Alfy jakie kiedykolwiek istniał. Alesio, mój ojciec przyczynił się do śmierci twoich rodziców - oświadczył.

Zacisnęłam dłonie na jego koszuli.

- Wiem, Sisifie, wiem... To wszystko przez tę broń... - wyszeptałam.

Głos w mojej głowie krzyczał, że powinnam nienawidzić Sisifa, lecz czy mogłabym? Opiekował się mną, a także - nie ważne, co powie - zabił własnego ojca, po to by mnie chronić. Wychował mnie i starał się bronić przed bólem jaki znosili moi bliscy. Ja... go kocham. I nie mam zamiaru pozwolić, by wydarzenia, w których nawet nie braliśmy czynnego udziału, - nienawiść mojej matki i jego ojca - sprawiły, że nie będziemy wstanie razem żyć.

- Nie potrafię cię zrozumieć... - wyznał, po chwili milczenia. - Dowiedziałaś się tak wielu rzeczy, a mimo to w dalszym ciągu się do mnie przytulasz, uśmiechasz. Jesteś dziwna, Alesio - oznajmił, a ja naburmuszyłam się. - Powinnaś być smutna, dowiedziawszy się, że jesteś aktywatorem broni zdolnej zabić wszystkie wilkołaki.

Czekaj! Co?!

CDN

Kolejny już na pewno w poniedziałek ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 15.07.17r)

AlesiaWhere stories live. Discover now