Rozdział 1 Zabawa w chowanego

5.5K 554 109
                                    

Nightcore - Titanium

Rozdział miał być we wtorek, ale napisałam go na dzisiaj.

— Alesia —

Otworzyłam drzwi i wybiegłam na dwór. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu odpowiedniej kryjówki. Zagryzłam wargę, słysząc zbliżające się kroki. Nie czekając na nic dłużej, wskoczyłam w krzaki. Może to słaba kryjówka, lecz lepsze to niż nic. Minęła chwila, a w polu mojego wzroku pojawił się Sisif. Wstrzymałam w płucach powietrze. Jeśli będę oddychać, usłyszy mnie. Wilkołak stanął do mnie tyłem. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Czyżbym zdołała go oszukać? Wpatrywałam się w niego jeszcze przez chwilę, gdy nagle do głowy wpadł mi przewspaniały pomysł. Nie myśląc ani chwili, rzuciłam się na Sisifa. Chciałam przytulić go od tyłu, lecz mężczyzna miał inny pomysł. Nim się obejrzałam, obrócił się, przez co wpadłam wprost w jego ramiona. Zaskoczona nie poruszyłam się. Jak on to...? W odpowiedzi usłyszałam śmiech blondyna.

— Jesteś zbyt naiwna — oznajmił z nutą rozbawienia w głosie. — Nawet gdybyś skryła się w piekle to i tak bym cię odnalazł — rzekł, przytulając mnie mocniej.

Westchnęłam. Sisif jest bardzo nadopiekuńczy. Wiem, że jest moim przeznaczonym i to co robi jest normalne. Zresztą ja też się o niego martwię — może nie tak bardzo jak on o mnie, no ale jednak. Ufam mu i wiem, że nigdy by mnie nie okłamał, lecz... czasami mam wrażenie, że nie mówi mi czegoś bardzo ważnego. To tylko intuicja, jednak martwi mnie to.

— Sisifie, dlaczego nie mogę wyjść poza ten las i dom? — zapytałam, a jego mięśnie się spięły.

Za każdym razem, kiedy pytałam go o to, nie chciał podać mi dokładnego powodu swojej odmowy. To dziwne. Wiem, że mam tylko szesnaście lat, jednak to nie oznacza, że nie potrafię sobie sama poradzić! Sam mi przecież opowiadał o nie jakiej Ninie Secret, która od najmłodszych lat radziła sobie sama. Bohaterka tej opowieści na sam koniec umarła wraz z swoim ukochanym, zostawiając swoją córkę samą. Mówiąc szczerze gdybym była na miejscu tej dziewczyny byłabym dumna i trochę zła. Po pierwsze moja matka poświęciłaby życie bym ja mogła żyć, lecz z drugiej strony fakt, że nie walczyła, a poddała się śmierci byłby wkurzający. Jednak to mnie nie dotyczy. Moi rodzice umarli w pożarze, tego samego dnia, co odnalazł mnie Sisif. Nie pamiętam ich, ale co się dziwić. W dniu ich śmierci byłam noworodkiem.

— To niebezpieczne. Zewnętrzny świat...

Odepchnęłam go od siebie.

— Znam tę twoją śpiewkę już na pamięć! — krzyknęłam, przerywając mu. — Powiedź mi prawdę! — rozkazałam stanowczo.

Wilkołak złapał mnie za dłoń. Chciałam się mu wyrwać, lecz trzymał mnie zbyt mocno.

— Nie zrozumiesz tego... — wyszeptał, dotykając kciukiem mojego policzka.

Przegryzłam wargę.

— Skąd wiesz? — zapytałam, a on uśmiechnął się ponuro.

— Wiem i tyle. Jesteś jeszcze zbyt młoda, by wyjść do ludzi. Tu gdzie obecnie jesteś nic ci nie zagraża, lecz za lasem czeka na ciebie tylko śmierć — odrzekł.

Prychnęłam. Czy on myśli, że mnie przestraszy? Pff...

— Ukrywasz coś przede mną — oznajmiłam, wpatrując się w jego oczy. — Widzę, że to miejsce jest dla ciebie obce, chociaż powiedziałeś, że jest to twój dom — przypomniałam, a uścisk na mojej ręce się wzmocnił. — Kiedy podchodzisz do drzwi, wpatrujesz się w nie jak w jakiś relikt przeszłości i na dodatek odruchowo czegoś szukasz. — Przybliżyłam się do niego. — Dlaczego nie chcesz powiedzieć mi prawdy? Czy jest ona aż tak przerażająca?!

Mężczyzna milczał. Byłam zła. Nie mogłam uwierzyć, że coś przede mną ukrywa. Wiem, że są rzeczy, o których nie powinnam wiedzieć, ale chciałabym, by Sisif przynajmniej wyjaśnił mi, dlaczego tak naprawdę nie mogę opuszczać domu. Wilkołak zaczął zmierzać w kierunku drzwi — ciągnąc mnie za sobą. Chciałam się mu wyrwać, lecz mężczyzna był zbyt silny.

— Puść mnie!

Sisif nie zareagował. Wepchnął mnie do środka domu i zamknął za sobą drzwi. Obróciłam się w jego stronę i zmierzyłam srogim spojrzeniem.

— Jesteś głodna?

Jego pytanie wprawiło mnie w osłupienie. Przez chwilę byłam tak zdezorientowana, że nie byłam wstanie wydusić z siebie choćby jednego słowa. Po chwili zaskoczenie zamieniło się w gniew. Zacisnęłam dłonie w pięści. Nienawidzę, kiedy Sisif zmienia temat.

— Nie skończyliśmy jeszcze naszej wcześniejszej rozmowy! — przypomniałam, a on całkowicie mnie zignorował.

Jak gdyby nigdy nic podszedł do blatu kuchennego i wziął z niego szklankę i nóż. Skrzyżowałam dłonie na piersi, mordując go wzrokiem.

— Nie ma potrzeby rozmawiać na temat zewnętrznego świata i tak nigdzie nie wyjdziesz — oznajmił stanowczo. Parsknęłam. Jeśli zechce to zrobię, co tylko będę chcieć! — Teraz muszę cię nakarmić, wampirku.

Chciałam zaprotestować, lecz nim zdążyłam to zrobić, Sisif naciął swój prawy nadgarstek. Przełknęłam trudem ślinę, widząc jak z rany zaczyna wypływać krew. Jestem mieszańcem i nie muszę pić krwi więcej niż na raz na tydzień, lecz... kiedy ją widzę, mam ochotę wyssać ją do cna. Ten głód jest cholernie upierdliwy. Współczuję wampirom czystej krwi, że muszą odczuwać go przez cały czas.

Szkarłatna ciecz spływała wprost do szklani, napełniając ją. Muszę przyznać, że krew mojego przeznaczonego jest bardzo smaczna, lecz nawet jeśli mi ją da to mu nie odpuszczę. Dowiem się, co takiego skrywa się za tym, że nie chce mnie nigdzie puścić. Dowiem się prawdy, choćby miała ona przyczynić się do tego, że znienawidzę samej siebie — choć wydaję mi się, że nie jest ona aż tak straszna.

— Nie musisz dawać mi krwi. Jadłam przecież jakieś dwa dni temu — przypomniałam ze spokojem.

Sisif pokręcił przecząco głową.

— By wampir był zdrowy, powinien pić krew przynajmniej raz na dwa dni — rzekł, poddając mi do dłoni szklankę.

Zmrużyłam oczy.

— To nie to jest powodem. — Pokręciłam głową, odbierając szklane naczynie. — Chcesz po prostu zmienić temat, lecz — spojrzałam na niego — wiedź, że dowiem się prawdy.

Sisif westchnął, biorąc z szafy swój płaszcz. Spojrzałam na niego zaskoczona, upijając łyk życiodajnej cieczy.

— Idę po parę rzeczy — oznajmił, nakładając kaptur na głowę. — Wrócę za parę godzin. Nie wychodź nigdzie i nie otwieraj nikomu — przypomniał, całując mnie w czoło.

Prychnęłam.

— Nawet gdybym chciała nie wyjdę stąd dopóki nie znam hasła do bramy — przypomniałam zirytowana.

Wokół domu znajduje się gigantyczny mur, przez który — bez hasła — nie można przejść. Niestety, ale jedyną osobą, która jest wstanie go przekraczać, jest Sisif. Ale wierzę, że pewnego dnia poznam sposób na wyjście stąd.

Wilkołak ostatni raz pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł. Rozejrzałam się po otoczeniu. Sisifa nie ma, a to oznacza, że cały dom jest do mojej dyspozycji. Hymn... Mam już nawet pomysł, na to jak spędzić te samotne chwile. Uśmiechnęłam się złośliwie, kończąc pić swój posiłek. Nie czekając na nic skierowałam się w kierunku gabinetu wilkołaka. Mam nadzieję, że zdążę coś znaleźć nim wróci.

CDN    

A więc czas rozpocząć przygodę! Kolejny już w środę.

(Data opublikowania tego rozdziału: 06.06.17r)

AlesiaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora