Rozdział 9 Obrona wioski

3.4K 455 33
                                    

  Clockwork Planet Ending / ED  

— Alesia —

Biegłam przed siebie. Słyszałam oddechy goniących mnie wampirów. Bałam się, że zostanę złapana i zaprowadzona przed obliczę policji. Wiedziałam, że mam już przerąbane i załatwiony szlaban do końca życia. Jednak coś w głębi serca mówiło mi, że nie mogę się wycofać. To tak jakby istniała we mnie druga osobowość, która pomaga mi iść przez życie. To dziwne, ale i bardzo interesujące. Będę kroczyć ścieżką, którą uważam za słuszną i nikt nie będzie mógł wpłynąć na moją decyzję. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, że jeden z wampirów znalazła się blisko mnie. W chwili, kiedy go dostrzegłam, mężczyzna chwycił ze skrawek mojej bluzy i szarpnął za nią. Pisnęłam, słysząc dźwięk rwanego materiału. On... zniszczył moją ukochaną bluzę! Ech... Gdybym tylko miała czas to bym ją naprawiła, ale obecnie nie mogę sobie na to pozwolić. Muszę biec dalej – ku wyjściu z wioski.

– Cholera! – wrzasnął mój oprawca.

Uśmiechnęłam się złośliwie, przyśpieszając. Dostałam lekkiej zadyszki, lecz nie zatrzymałam się. Nie poddam się. Jeśli będzie trzeba przekroczę wszystkie swoje dotychczasowe ograniczenia. Nikt mnie nie zatrzyma! Nagle powietrze rozciął dźwięk dzwonu – o wiele głośniejszy niż wcześniej. Goniące mnie istoty zatrzymały się i zmieniły kierunek swojego biegu. Co się dzieję? Po chwili usłyszałam jak ktoś wydaję innym rozkazy. Zmarszczyłam brwi, zatrzymując się. Może to tylko zmyłka, ale nie potrafię się oprzeć ciekawości i muszę zobaczyć co się tam dzieję.

Na paluszkach wychyliłam się zza ściany i zauważyłam grupkę uzbrojonych wampirów.

– Dowódco, – zasalutował jeden z nich – według naszych obserwacji, wilkołaki zamierzają zaatakować od południowej strony! – oznajmił szybko.

Starszy mężczyzna stojący obok niego, skinął głową. Nie rozumiałam zaistniałej sytuacji. Dlaczego wilki zaatakowały wampiry? Czyżby te dwie rasy wreszcie rozpoczęły walczyć? Mówiąc szczerze słuchając nieraz opinii Sisifa o innych wampirach, zastanawiałam się jak to możliwe, że te dwie tak różne nacje jeszcze nie zaczęły walczyć.

– Rozumiem... – westchnął, obracając się w kierunku jakiegoś człowieka. – Przygotujcie bomby – rozkazał chłodno. – Zmiażdżymy ich nim dojdą do głównej bramy i... – Jego przemowę przerwał huk i krzyki rannych.

Słyszałam doskonale serca wampirów znajdujących się niedaleko nas. One cierpiały... Zamknęłam oczy, opierając się o ścianę. To straszne... Wiem, że wojna niesie za sobą wiele przykrych konsekwencji, ale żeby coś takiego? Przecież oni tam umierają w katuszach! Jak wilkołaki mogą być Az tak okrutne?!

– Ruszajcie! – rozkazał dowódca, a jego ludzie chwycili za dziwne dyski, które rozbłysły różnokolorowymi światłami. Po chwili w ich dłoniach pojawiła się różnego rodzaju broń.

Nim jednak żołnierze byli wstanie oddalić się z placu na choćby sto metrów w powietrzu rozniósł się dziwny gwizd. Spojrzałam na niebo i znieruchomiałam. W naszym kierunku zmierzałam bomba! Czy wilki planują zabić wszystkie wampiry?! Ech... Głupie pytanie! Przecież to wojna!

– Włączyć barierę na poziome dziesiątym! – wydał polecenie, a jego podwładni od razu podeszli do dziwnej maszyny i uruchomili ją.

Zagryzłam wargę. To nie wystarczy... Nie wiem skąd to wiedziałam, ale byłam pewna, że bomba przeniknie prze ich obronę. Tak podpowiadał mi instynkt. Dziwne, że i oni nie odnieśli takiego wrażenia. Uniosłam głowę do góry i ze skupieniem obserwowałam, zbliżającą się do nas broń. Zacisnęłam dłonie w pięści, zauważając na niebie dziwne smugi.

– Dowódco, pocisk przeszedł już przez piątą warstwę Oborny! Jeśli nic nie zrobimy to w nas trafi! – oznajmił jeden z wojowników.

Bomba była już coraz bliżej, a dowódca wampirów cały czas milczał. Zauważyłam, że obok niego stoi Lisa, a w jej oczach czai się niepokój. Pocisk był już nie całe trzysta metrów od wampirów. Zazgrzytałam zębami. Nie jestem wstanie przypatrywać się ich śmierci! – i nie mam także zamiaru dzisiaj umierać. Nie zważając na konsekwencje, wyskoczyłam z uliczki i stanęłam na wprost pocisku. Wystawiłam przed siebie dłoń i zamknęłam oczy, próbując się skupić.

– Głupia! Co ty chcesz...?! – zaczął jakiś męski głos. Nim jednak skończył mówić, poczułam dziwną energię w swojej dłoni. Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc, że się mi udało.

Uchyliłam powieki, a jedyne co zobaczyłam to wirujące na niebie światła. Widok był przepiękny jednak czułam jak zmęczenie ogarnia moje ciało. Ech... Jednak czasami ta wampirza krew też się przydaje. Cofnęłam się parę kroków do tyłu, a w chwili kiedy uniosłam głowę do góry moim oczom ukazała się wampirzy dowódca. Zagryzłam wargę, przeklinając w myślach.

– Kim jesteś? – spytał, lustrując mnie wzrokiem.

Nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Nie chciałam zdradzać już większej ilości osób swojej tożsamości.

– Jej imię – jeśli nie kłamała – to Alesia i jest tym wampirem pół krwi – oznajmił głos obok mnie.

Zazgrzytałam zębami, dostrzegając Lisę. No tak! Jak ja kocham tę durną dziewczynę! Starszy wampir zmarszczył brwi.

– Alesia? – spytał z nuta niedowierzania. – Jesteś pewna, córko? – W tym samym momencie rozniósł się kolejny huk.

Nie mogłam już znieść tego hałasu. Mimo osłabionego ciała postanowiłam, że pomogę tej wiosce – i swoim uszom. To był odruch. Byłam tak zła, że po prostu nie panowałam nad sobą. Chciałam by ci, którzy zaatakowali to miejsce zginęli. Mimowolnie uniosłam dłoń do góry i zamknęłam oczy. W obecnym momencie nie będę wstanie zabić ich wszystkich; zresztą później miałabym wyrzuty sumienia. Poczułam jak o wiele silniejszy impuls niż wcześniej opuszcza moją dłoń; kierując się ku niebu.

– Co to?! – zawołał ktoś, stojący z boku. – Dowódco, czym jest to światło?

W chwili, kiedy otworzyłam oczy, wszystko wokół mnie było rozmazane. Zachwiałam się, łapiąc za głowę. Ugh... Boli mnie głowa.

– To bariera... – mruknął ktoś inny.

– Patrzcie! Uszkodzone budynki są naprawiane, a rany wieśniaków znikają! Kim ona jest?!

Coraz więcej osób coś mówiło. Nie byłam jednak wstanie ich zrozumieć. Byłam coraz słabsza, a mój organizm domagał się snu i krwi. To dziwne... Nigdy nie czułam tak wielkiego głodu jak obecnie. Straciłam czucie w nogach i zaczęłam lecieć w dół, zamykając oczy. Moje ciało jednak nie spotkało się z ziemią; w ostatnim momencie ktoś mnie złapał.

CDN

Przypominam o pracach na konkurs! :D Kolejny już w piątek - tak w zakończenie roku ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 21.06.17r)

AlesiaOnde histórias criam vida. Descubra agora