Rozdział 25 Alios

3K 374 15
                                    

Claymore - Ending Theme

– Alesia –

– Sisifie! – krzyknęłam, pojawiając się w jego gabinecie.

Mężczyzna uniósł głowę znad jakiś papierów, po czym wstał, podchodząc do mnie. Widziałam na jego twarzy zmęczenie, jednak pozwolę mu odpocząć dopiero, kiedy mnie wysłucha. Miałam zamiar zacząć już mówić, lecz wilkołak zamknął mi usta swoimi wargami. Całował mnie delikatnie, pokazując swoją dominacje. Nie odpychałam go; wręcz przeciwnie, przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Nasze zbliżenie skończyło się w momencie, kiedy zabrakło mi w płucach powietrza; ugryzłam go w wargę, dając znak, że powinien się ode mnie odsunąć. Nim jednak jego wargi zniknęły z moich, poczułam metaliczny smak jego krwi. Sapnęłam, czując ten kuszący zapach. Sisif parsknął.

– Co cię sprowadza do mojego gabinetu? – spytał, cofając się o dwa kroki do tyłu.

Nabrałam większa ilość powietrza do płuc. To zaraz! Już za chwilę zdradzę wilkołakowi sposób na zniszczenie Vég. Jeju! Ale jestem podekscytowana!

– Sisifie, – zaczęłam z uśmiechem – poznałam sposób na zniszczenie Vég! – pisnęłam, nie mogąc już powstrzymać swojej radości. – Aredi, powiedział, że jeśli chcemy go zniszczyć powinniśmy wylać – czy coś takiego – na niego moją krew pomieszaną z wilczą! – krzyknęłam, czekając na pochwałę z jego strony.

– Alesio, skończ z tymi bzdurami – poprosił zrezygnowany, podchodząc do biurka.

Że co do cholery?! Ja tu czekałam na jakieś słowa gratulacyjne, a co dostałam? Zacisnęłam dłonie w pięści. Dlaczego on nie chce mnie uwierzyć? Przecież jest moim przeznaczonym do cholery! Byłam wściekła. Ja zawszę mu wierzyłam, choć czasami kłamał.

Nie mam zamiaru się poddawać! Zmuszę go do uwierzenia w moje słowa! Uniosłam zdeterminowana głowę go góry i zauważyłam, że mój przeznaczony czyta jakieś dokumenty. Wkurzyło mnie to jeszcze bardziej. On mnie ignoruje!

– Sisifie! – zawołałam, podbiegając do biurka mężczyzny. – Dlaczego nie chcesz mnie uwierzyć?! – spytałam, uderzając pięścią w blat. – Powiedziałam ci właśnie, że istnieje możliwość zniszczenia tej broni, lecz ty...!

Sisif wstał z grymasem na ustach.

– Nie uwierzę w wymysły szesnastolatki! – krzyknął w furii.

Zagryzłam wargę. Czułam się tak jakby ktoś dał mi w twarz. Zacisnęłam dłonie w pięści. Czułam pieczenie oczu, lecz nie przejmowałam się tym. Fakt, że mój własny przeznaczony mi nie wierzył, sprawiał, że miałam ochotę go uderzyć. Powiedziałam mu prawdę! Zdradziłam sposób na to byśmy mogli żyć razem wolni od tego przekleństwa, a on?! Zachowała się jak debil!

– Może i mam szesnaście lat, – przyznałam wkurzona – lecz wiem, że gdybyś ty powiedział mi coś takiego, to na pewno bym ci uwierzyła! – syknęłam, a on opadł na swoje miejsce.

Zapanowała cisza, a my toczyliśmy walkę na spojrzenia. Jak na razie szliśmy łeb w łeb, lecz powoli zaczynały mi łzawić oczy. Walczyłam, lecz w ostateczności nie wytrzymałam i moje powieki opadły. Wilkołak westchnął, podchodząc do mnie. Czułam jego dłoń na swoim ramieniu. Prychnęłam, strzepując ją.

– Mówię prawdę! – powtórzyłam po raz setny tego dnia. – Aredi powiedział mi o tym jak go zniszczyć, a także przedstawił początki istnienia twojej rasy, idioto! – krzyknęłam, siadając na krześle obok. Może jak mu to wszystko opowiem to... – Dowiedziałam się, że wilkołaki pojawiły się po wampirach, a także, że pierwszy wilkołak posiadał umiejętność zmiany innych w sobie podobnych.

Zauważyłam, że ciało mojego towarzysza się napięło, a brwi uniosły się do góry. Wyglądało to tak, jakby powiedziała coś dziwnego. Może to udowodni mu, że naprawdę wiem coś na ten temat.

– Jak ich zmieniał? – spytał niespodziewanie. Spojrzałam na niego zaskoczona. – Jeśli odpowiesz, dam wiarę temu, że informacje na temat broni są prawdziwe – oznajmił.

Uśmiech sam wstąpił na moją twarz. A więc mam szansę! Mam nadzieję, że jej nie zmarnuje!

– Gryzł ich, – odpowiedziałam, a w jego oczach pojawiło się coś dziwnego – mówiąc szczerze było to trochę podobne do sposobu w jaki wilki oznaczają swoich parterów – dopowiedziałam.

Sisif podszedł do mnie, po czym kucnął przede mną, kładąc dłonie na moich kolanach.

– Tak, masz rację – przyznał. – Jednak to za mało... – oznajmił. – To mogłaś wyczytać z jednej książek, jednak te informacje posiada tylko rodzina Alfy nikt inny. Jeśli odpowiesz na te dwa pytania będę mieć już stu procentową pewność – wyznał, patrząc w moje oczy. – Jak nazywał się Pierwszy, i które z swoich rodziców zginęło z jego ręki? – spytał, a ja uśmiechnęłam się chytrze. Przecież to jest proste!

– Alios, przodek wilkołaków nazywał się Alios – rzekłam, a jego tęczówki zaświeciły fioletem. – Alios zamordował swojego ojca – dopowiedziałam. Korciło mnie by powiedzieć jeszcze, że jego rodziciel miał na imię Aredi, lecz wstrzymałam się. Nie chciałam by Sisif znów stracił wiarę w moje słowa.

Blondyn uśmiechnął się cierpko. Ja jednak byłam z siebie dumna. Teraz nie może mi zarzucić kłamstwa. Ach... I co teraz powiesz, mądralo? Moje wcześniejsze słowa dalej są wymysłami szesnastolatki?

– Tak, – przyznał niechętnie – masz rację.

Posłałam mu cwany uśmiech. I co? Mówiłam!

– Alesio, wiesz, moja rodzina wywodzi się właśnie od... – nie dokończył; przerwała mu osoba, która pojawiła się w pomieszczeniu.

Mówiąc szczerze bardzo ciekawiło mnie to, co chciał przed chwilą powiedzieć. Mam nadzieję, że dokończy to później.

Sisif spojrzał na nowo przybyłego z furią, a chłopak skulił się pod jego ostrym spojrzeniem.

– A-Alfo... – zaczął niepewnie, patrząc w podłogę – buntownicy nas zaatakowali – wyznał, a blondyn wstał jak poparzony.

Byłam zaskoczona, że zaczęli działać tak szybko.

CDN

Zbliżamy się do końca! Kolejny dziś bądź w piątek, ale najpewniej dzisiaj po południu. 

(Data opublikowania tego rozdziału: 19.07.17r)

AlesiaWhere stories live. Discover now