Rozdział 13 Test

3.4K 426 32
                                    

Justin Bieber - Despacito

– Alesia –

Byłam prowadzona przez najróżniejsze korytarze. Wampiry, które mijałam, patrzyły na mnie jak na jakieś egzotyczne i niezwykle rzadkie zwierzę. Ich spojrzenia były bardzo zawstydzające... Jedna z kobiet opluła mnie, szepcząc pod nosem, że jestem demonem. Byłam na nią wściekła. Negatywne uczucie sprawiło, że moje moc wymknęła się spod kontroli, a wampirzyca upadła na kolana z zakrwawionym nosem. Jej towarzysze od razu do niej doskoczyli i zaczęli zasypywać ją masą pytań. Westchnęłam. Chciałabym mieć przyjaciół, osoby, na które mogłabym zawsze liczyć – Sisif jest moim ukochanym.

Po upływie kilku minut, chciałam wyszarpać wampirowi swoją dłoń, lecz niestety, był on zbyt silny. Świadomość, że ktoś obcy mnie dotyka, sprawiała, że moje serce miało ochotę wyskoczyć mi z piersi. Cały czas próbowałam się wyrwać, lecz wszystkie moje próby kończyły się tak samo. Byłam niepocieszona.

– Niech mnie pan puści! – zażądałam, schodząc za nim po jakiś schodach.

Otoczenie wokół nas się zmieniało; było coraz ciemniej, a ściany stawały się coraz mniej zadbane. Wydawało mi się, że schodzimy do jakiejś piwnicy. Moje źrenice się rozszerzyły. Czy on chce mnie zamknąć w jakimś lochu?! Włożyłam jeszcze więcej siły w próby uwolnienia się, niestety, ale byłam zbyt słaba; było to zapewne wywołane moim osłabionym ciałem.

Nagle ojciec Lisy otworzył jakieś żelazne drzwi i wepchnął mnie do pomieszczenia. Z trudem utrzymałam równowagę, jednak kiedy już stałam stabilnie, spojrzałam na wampira z nienawiścią. Co on wyprawia?! Dlaczego przyprowadził mnie...? Właśnie! Co to za miejsce?! Dlaczego jest tu tak wiele dziwnych urządzeń i jakiś buteleczek z podejrzanymi płynami? Cofnęłam się. Czy on chce przeprowadzić na mnie jakieś eksperymenty?! Mój strach wzmógł się, kiedy do pomieszczenia wszedł wampir ubrany w biały fartuch. Moje plecy stykały się ze ścianą.

– Zrób jej test – polecił ojciec Lisy.

Miałam racje! Oni mają zamiar zrobić ze mnie królika doświadczalnego! Muszę coś zrobić! Nie mam zamiaru skończyć z rozciętym brzuchem i jakąś dziwną substancją w żyłach!

– Ech... – spojrzał na mnie. – Jesteś pewien, Fest? Wygląda... – jego źrenice się rozszerzyły. – Cholera! Jej oczy są...! – zamilkł, poprawiając swoje okulary.

Postawił krok w moją stronę. Spięłam się, wystawiając dłonie przez siebie.

– Nie podchodź! – rozkazałam, a wampir zatrzymał się.

Spojrzałam na swoje dłonie. To znowu się stało... Zmusiłam innego przedstawiciela nieśmiertelnych do wykonania mojej woli, ale jak to możliwe?

– Baltazarze, nie strasz jej! – skarcił go dowódca. – Alesio, uspokój się, nie chcemy ci zrobić krzywdy. Pragniemy tylko upewnić się, co do twojego pochodzenia – oznajmił ze spokojem.

Zmierzyłam go nieufnym spojrzeniem.

– Nie wierzę ci! – syknęłam, stawiając wokół siebie niewidzialny mur. Jeśli któryś z nich zbliży się do mnie zbyt mocno, spotka go niemiła niespodzianka.

Fest westchnął, spoglądając na swojego towarzysza. W oczach doktora, widoczne było podekscytowanie i niedowierzanie.

– Ona wydała mi rozkaz! – krzyknął dziwnie radosny. – Fest, wiesz, co to może oznaczać?! Ona może być jego wnuczką! Córką Lessa Tinergena!

Tinergen...! To nazwisko! Ja już gdzieś je widziałam! Było na zdjęciu w gabinecie Sisifa. Złapałam się za głowę, a przez brak skupienia stworzony przeze mnie mur, rozpadł się. Czy to możliwe, że Baltazar mówi o moim ojcu? Postawiłam krok ich stronę.

– Chcecie sprawdzić, czy jestem jego córką? – spytałam, a mężczyźni spojrzeli na mnie zaskoczeni. Zapewne nie spodziewali się, że sama się o coś zapytam.

– Tak, słyszałaś kiedyś to nazwisko? – spytał ojciec Lisy.

Przełknęłam ślinę. Jeśli powiem im o tym zdjęciu, nic się nie stanie, prawda?

– Mój opiekun miał fotografie, na której widniało... – wyjaśniłam szeptem.

Blond włosy doktorek klasnął w dłonie. Fest patrzył na mnie z czymś dziwnym w oczach.

– Ja to wiem! Jestem pewien, że należysz do tego rodu! – krzyczał Baltazar, podskakują.

Zmarszczyłam brwi.

– Jeśli mogę wiedzieć, kim są osoby z tym nazwiskiem?

Zapanowała cisza. Baltazar i Fest wymienili się spojrzeniem, po czym doktor postawił w moim kierunku krok. Odruchowo wystawiłam przed siebie dłoń. Wyczułam krew zwierzęcia, może myszy. Znajdowała się ona dość daleko, ale jeśli tylko się postaram... Jestem pewna, że dam radę ją kontrolować. Skupiłam się na niej, odrzucając wszystko inne; nie słyszałam już głosów Festa i kroków jego towarzysza. Nie było nic, oprócz mnie i tej krwi. Po chwili w pomieszczeniu rozniósł się dźwięk, pękającego szkła. Otworzyłam oczy, a w stronę Baltazara zaczęły lecieć strzały wykonane z krwi. Wampir w ostatnim momencie odskoczył na bok. Spojrzał na mnie zszokowany, lecz po chwili to uczucie znikło z jego twarzy. Fest pokręcił głową.

– Nie powinieneś być tak lekkomyślny – przypomniał. – Alesia, cię nie zna i nie zaufa ci – oświadczył.

Było to prawdą. Nie ufałam nikomu w tym mieście. Wampiry żyjące tutaj są mi obce i w obecnej chwili nie mam zielonego pojęcia, dlaczego im pomogłam. Zresztą, o co chodzi z tym sporem z wilkami?

–Ach...! Rozumiem. Alesio, – zwrócił się do mnie – czy mogłabyś, dać mi parę kropel twojej krwi? – spytał uprzejmie.

Uniosłam wyżej brwi, a strzały zmieniły swój kształt na coś podobnego do noża. Przedmiot podleciał do mnie. Widziałam w oczach Baltazara podziw. Dlaczego oni wszyscy reagują tak na moją zdolność? Mówiąc, że to coś niezwykłego, jednak ja w to nie wierzę. To zbyt proste, by tego nie potrafili.

Spojrzałam na szkarłatne ostrze i westchnęłam. To zaboli, jednak jeśli chcę dowiedzieć się, czy moim ojcem jest Less Tinergen, muszę dać im swoją krew. Choć z drugiej strony... Mogą oni ją do czegoś wykorzystać. Ech... Po głębszym zastanowieniu uznaję, że moje obawy są głupie. Jestem mieszańcem i – mimo tego, co powiedziała Lisa – nigdy o tym nie zapomnę.

Ukułam się w palec, po czym zmieniłam nóż w próbówkę. Parę kropel mojej krwi wpadło do niej. Przyjrzałam się cieczy i dostrzegłam, że ma ona bardzo ciemny odcień.

– Cóż za wspaniała krew... – rozmarzył się doktor.

Posłałam próbówkę w jego stronę, zaciskając dłonie w pięści.

– Jeśli jej skosztujesz, zabiję cię – oznajmiła, a w oczach wampirów pojawiło się zdziwienie. Ja także byłam zaskoczona. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałam. – To znaczy...

Baltazar uniósł dłonie do góry.

– Rozumiem, nie musisz przepraszać. Logicznym jest, że tak by się zachował członek tego rodu – wyjaśnił, wstawiając naczynie z moją krwią do dziwnego urządzenia. Na jakimś panelu wycisnął parę przycisków, po czym odwrócił się w moją stronę. – Gotowe! Wyniki powinny być już jutro.

Zagryzłam wargę. Dwadzieścia cztery godziny dzieli mnie od prawdy. Czekałam na to szesnaście lat io wreszcie zdołam się dowiedzieć czegoś o sobie. Dotknęłam swoje klatki piersiowej. Sisife, proszę, przyjdź do mnie. Błagam, chcę cię zobaczyć. Po policzku spłynęła mi łza, którą szybko starłam. Nagle poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu.

– Mam pomysł! Zapoznajmy Alesie z moim synem! – krzyknął, blondyn ciągnąc mnie za rękę. Byłam tak zaskoczona, że nawet się nie wyrywałam.

CDN

Czy Alesia pozna syna doktorka? Nie wiem ;) Kolejny już w poniedziałek.

(Data opublikowania tego rozdziału: 30.06.17r)

AlesiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz