Rozdział 10 Ich śmierć wywołała wojnę

3.5K 425 16
                                    

  Hagure Yuusha no Estetica OP / Opening - "Realization"  

Za parę godzin zakończenie roku i odbiór świadectwa, stypendium! ;D

Ps. Ze wzgledu na wichurę, dodaje rozdział szybciej - obawiam się, że wiatr uszkodzi taką skrzyknę na dach i nie będę mieć jutro internetu, a rozdział musi być!

– Alesia –

Do moich nozdrzy dotarła woń kwiatów. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Ach... Co za wspaniały zapach... Otworzyłam oczy i ujrzałam nieskazitelnie czyste niebo. Podniosłam się i rozejrzałam się zaskoczona. Gdzie ja jestem? Przecież byłam w tej wiosce... Zniszczyłam jeden z pocisków wilkołaków, a także utworzyłam barierę, odgradzającą miejscowość od oprawców. Jednak jak ja tego dokonałam? Nigdy wcześniej nie użyłam swojej mocy na takim poziomie. Fakt, że to mnie nie zabiło, jest dość niezwykły.

Poczułam dotyk na policzku. Obróciłam się w stronę nieznajomego i co najdziwniejsze w moim sercu nie było ani krzty strachu. Moim oczom ukazała się tak dobrze znana twarz.

– Aredi! – zawołałam zaskoczona, a mężczyzna uśmiechnął się.

– Tak, to ja. Dziwię się, że zapamiętałaś – przyznał, prostując się i poddając mi dłoń. – Wstań, nie powinnaś leżeć na ziemi – oznajmił z troską.

Przekręciłam oczami. On naprawdę jest podobny do Sisifa... Ufnie złapałam go za dłoń i wstałam. Aredi udowodnił mi, że to co widziałam wcześniej nie było snem, – dowodem na to jest bransoletka – jednak czy i to jest prawdziwe? Nie mogę być tego pewna...

– Powiedz mi, jesteś prawdziwy? – zapytałam prosto z mostu, a on parsknął.

– Oczywiście, że jestem prawdziwy – postawił krok w moją stronę. – Czyżbyś znów mi nie wierzyła?

Westchnęłam, kręcąc głową. To nie tak, że mu nie wierzę. Jednak w ciągu dwóch dni dowiedziałam się tylu rzeczy, że mam już mętlik w głowie. Cały czas ktoś coś przede mną ukrywa, a to sprawia, że nie jestem wstanie zaufać komuś w pełni.

– To nie tak... – szepnęłam, spuszczając głowę. – Ja po prostu już nie wiem, co mam robić...

Mężczyzna dotknął dłonią mojego ramienia. Przeszły mnie dreszcze, lecz zignorowałam to.

– Ufaj swojemu sercu – polecił czule.

Zaśmiałam się w duchu.

– Dobrze mi radzisz, ale... – zawahałam się –jest coś innego, co mnie trapi... – oznajmiłam szeptem. – Złamałam rozkaz Sisifa i na dodatek użyłam swojej mocy przy kimś nieznajomych – zasłoniłam twarz dłońmi. – Powiedź mi, czy Sisif mi wybaczy? Mimo, że ukrywa przede mną tak wiele spraw, ja go dalej kocham... – wyznałam, powstrzymując szloch.

Bałam się, że przez to co zrobiłam, Sisif już nigdy się do mnie nie odezwie. Bolała mnie ta myśl, ale wiedziałam, że mężczyzna jest dość pamiętliwy i nigdy nie zapomni o tym co zrobiłam. Na samym początku byłam na niego zła i chciałam mu pokazać, że nie może mnie trzymać z dala od świata, lecz teraz? Mam wrażenie, że istniało także inne rozwiązanie. Jednak jestem zbyt głupia i zawsze robię coś nim dobrze to przemyślę. Nawet teraz moje działanie było pochopne. Bo przecież dlaczego zwierzyłam się Arediemu? Przecież ja go praktycznie nie znam! Mimo to już mu zaufałam. Ach... Jestem taka żałosna.

– Wydaję mi się, że twój przeznaczony zrobi wszystko by cię odnaleźć – zaczął, a ja spojrzałam na niego z nadzieją. – Na pewno będzie zły, ale nie za to, że złamałaś jego zakaz, a za to, że naraziłaś własne życie – oświadczył z powagą.

Westchnęłam. Tak, to pewne... Spojrzałam na niebo, a po policzku spłynęła mi łza. Sisifie żałuję, że najpierw z tobą nie porozmawiałam...

– Aredi, powiedź, wiesz coś jeszcze o moich rodzicach? – spytałam, a on uniósł wyżej brwi. Wydawał się być zaskoczony moim pytaniem.

– Wierzysz mi?

Skinęłam głową.

– Dałeś mi dowód, więc nie pozostaje mi nic innego jak uwierzyć.

Jasnowłosy podszedł do jednego z krzewów i zerwał z niego kwiat. Przyglądałam się mu zniecierpliwiona. Zależało mi na tym by poznać prawdę. Ech... Znów robię coś co skrzywdzi Sisifa, ale nie mam wyboru. Jeśli chcę poznać prawdę to muszę zaufać Arediemu. Mężczyzna podszedł do mnie z roślinką i poddał mi ją.

– Twoja matka – jak już wcześniej mówiłem – nazywała się Nina, ojciec natomiast miał na imię Less. Jak zapewne się domyśliłaś Nina była człowiekiem, który przybył do krainy zmarłych w celi odnalezienia fragmentu duszy jednej osoby – zaczął, a ja zmarszczyłam brwi.

– Jestem w krainie śmierci? – spytałam z niedowierzaniem.

Przecież przebywanie w tym miejscu powinno być niemożliwe! Więc jak to się stało, że tu jestem?

– Tak, chociaż twoje przejście przez bramę różni się od tego jak robią to inni. – Chciałam już zapytać na czym polega różnica, ale Aredi uprzedził mnie. – Ty wchodzisz tu bez niczego, podczas snu, lecz inni muszą poświęcić osoby, w których razem płynie krew wampira, człowieka i wilkołaka. Zazwyczaj są to trzy ofiary. Jednak w obecnej chwili otwarcie bramy jest praktycznie niemożliwe. Nie zostało już wiele osób, w których płynie ludzka krew.

Jak to nie zostało? Przecież z tego co opowiadał mi Sisif ludzka populacja liczy kilka tysięcy! O co tu chodzi?! Czyżby mój przeznaczony znowu mnie okłamał?

– Podobno ludzi jest dużo... – wyszeptałam cicho.

Aredi westchnął, kręcąc głową.

– Nie do końca... – oznajmił z smutkiem na twarzy. – Jest ich może kilka tysięcy i wszyscy należą do grupy buntowników, jednak jeszcze szesnaście lat temu ludzi na świecie było kilkaset milionów. Od czasu śmierci twoich rodziców i ojca Sisifa wiele się zmieniło. Świat pochłonęła wojna, a wampiry i wilkołaki zaczęły zmieniać ludzi w sobie podobny w celu powiększenia swoich armii – wytłumaczył.

To co mówił było okropne, lecz cieszyłam się, że Sisif mnie nie okłamał. Jednak co śmierć moich rodziców miała z tym wszystkim wspólnego? I dlaczego mój opiekun nigdy nie wspomniał, że jego ojciec umarł?

– Powiedź mi, Aredi, kim byli moi rodzice? Dlaczego ich śmierć wywołała wojnę? Chcę wiedzieć! – zawołała, a on westchnął.

– Zbyt dużo informacja jak na jeden raz. Pora byś wróciła do świata żywych... – wyznał z smutkiem, delikatnie mnie popychając.

Moje ciało zaczęło lecieć w dół, a ja nie byłam wstanie zrobić czegokolwiek. Moje oczy zamknęły się, a moje usta uformowały się w grymas. Wiedziałam, że się zaraz obudzę i będę zmuszona zmierzyć się z tymi wszystkimi wampirami z wioski. Lecz co ja mam im powiedzieć? 

W chwili, kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam kamienny sufit. Jęknęłam smutna, domyślając się, że jestem z powrotem. No i teraz czeka mnie masa pytań, na które nie będę wstanie odpowiedzieć. Na dodatek jestem dla nich czymś w rodzaju intruza, więc na pewno mi nie uwierzą. Zażądają czegoś, czego nie będę wstanie im dać... Ech... Dlaczego moje życie jest takie porąbane?

CDN

Alesia odkrywa coraz to więcej sekretów. Wy zapewne już wszystko wiecie, jednak mam nadzieję, że niektóre fakt z życia Lessa was zaskoczą. Pozdrawiam i kolejny już w poniedziałek ;)

Ps. Podczas wakacji będę mieć tylko jedną tygodniowa i będzie ona pod koniec sierpnia i na początku września. Po za tym będę pisać cały czas! ;)

(Data opublikowania tego rozdziału: 23.06.17r)

AlesiaWhere stories live. Discover now