Świadomość

6.8K 673 567
                                    

"I was broken from a young age

Taking my sulking to the masses

Writing my poems for the few

That looked at me took to me, shook to me, feeling me

Singing from heart ache from the pain

Take up my message from the veins

Speaking my lesson from the brain"


Razem z Draco jesteśmy już w kuchni. Skrzaty, kiedy tylko nas zobaczyły, zaczęły się kłaniać bardzo nisko. Ich długie nosy muskały lekko kamienną podłogę.

-Co możemy zrobić dla pana Pottera i pana Malfoy'a? – pyta jeden ze skrzatów.

Zastanawiam się przez chwilę, na co mam ochotę. Do głowy przychodzi mi tylko jedna rzecz. Jej zapach dosłownie unosi się w powietrzu. Chociaż, to prawdopodobnie tylko moje urojenia.

-Poproszę kawę. – mówię uprzejmie. – Tylko koniecznie bez cukru. – Skrzat kłania się ponownie i odchodzi.

-Co jest? Odchudzasz się? – pyta blondyn zgryźliwie, a na jego usta wpełza perfidny uśmieszek.

-Po prostu uważam, że słodka kawa, to najgorsze, co może mnie jeszcze spotkać. – wzruszam ramionami i odbieram od skrzata parujący kubek pełen ukochanej cieczy.

Upijam łyk. Mój przełyk zostaje momentalnie poparzony zbyt gorącym płynem, ale nie przeszkadza mi to. Ciepło momentalnie rozchodzi się po całym ciele. Myślę, że jestem od niej uzależniony.

-Potter, czyżbyś znów zamknął się we własnym świecie pełnym kawy? – pyta, potrząsając lekko moimi ramionami, jakby miał zamiar mnie obudzić. Gdy tylko otwieram oczy, ciskam w niego piorunami, na co Draco odpowiada krótkim śmiechem.

-Mógłbym jeszcze poprosić kanapkę z kurczakiem? – pytam skrzatów, na co jeden z nich zgina się w pas i zaczyna przygotowywać jedzenie.

-A ja poproszę herbatę. – zaczyna Draco. – Czarną. Ma być dokładnie w temperaturze sześćdziesięciu stopni. Koniecznie z dwiema i pół łyżeczkami cukru. I proszę dolać do niej trzy łyżeczki mleka. – tłumaczy wszystko dokładnie. Patrzę na niego z uniesionymi brwiami. – No co? – pyta, gdy łapie moje spojrzenie. – Mam swoje standardy. – wzrusza ramionami.

 Chwilę później przychodzą dwa skrzaty. Jeden z nich niesie na talerzu moją kanapkę, a drugi małą filiżankę.

-Oczywiście. - uśmiecham się pod nosem i zaczynam jeść moją kanapkę.

-Hej, Potter. Zastanawia mnie pewna sprawa. – zaczyna nagle chłopak. Odwracam głowę w jego stronę i patrzę znad nadgryzionej kanapki. Chyba się tego boję. Mam nadzieję, że nie chodzi mu o to, co się działo ostatniej nocy. – Dlaczego nie odrzuciłeś mojej przyjaźni? No wiesz. Tydzień temu. – pyta wprost.

Patrzę na niego przez chwilę, z szeroko otwartymi oczami.

Czy on naprawdę chce mnie naciągnąć na zwierzenia? W sumie, sam się sobie trochę dziwię. Byliśmy wrogami. I to takimi z prawdziwego zdarzenia. Z wzajemną nienawiścią przerośniętą do szpiku kości. Nikt, nigdy nie spodziewałby się takiego obrotu spraw. Nawet my.

Zastanawiam się przez chwilę, dlaczego, mimo tego wszystkiego, zdecydowałem się przyjąć jego przyjaźń. Dlaczego znów jej nie odtrąciłem. Kwestia dojrzałości? Nie sądzę. Wtedy nad tym nie myślałem. Uznałem, że skoro zaoferował mi coś w rodzaju rozejmu, to należy to przyjąć. Poza tym byłem zmęczony i naładowany emocjami. Nie do końca myślałem racjonalnie. Jednak uważam, że to była dobra decyzja.

teachers • drarry [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz