Najlepiej skrywany sekret

6K 629 241
                                    

"Oh won't you stay for a while

I'll take you on a ride

If you can keep a secret

Oh won't you stay for a while

Show me darkness baby, show me deepness"

Zmęczony dniem, lekcjami i prawdopodobnie wszystkim, czym tylko mogę, wracam do gabinetu. Mam zamiar po prostu iść spać i nikt ani nic mi w tym nie przeszkodzi. Niby proste i bardzo zwyczajne plany, ale mam dziwne wrażenie, że nie do zrealizowania.

Otwieram cicho drzwi, a przynajmniej się staram, bo te natychmiast odpowiadają mi skrzypieniem. Czyli jak prawie każde w Hogwarcie. Czym się dziwić? Mają już swoje lata. Bardzo dużo lat. Gdybym chciał zaskoczyć Draco, to właśnie wydałbym samego siebie. Skradanie się nie jest mocną stroną.

Na widok, jaki zastaję ściągam brwi i mam ochotę uciec, zanim ktokolwiek mnie zauważy. Jeśli powiedziałbym, że jestem zszokowany, to najprawdopodobniej bym skłamał. Staję w progu, jakby ktoś nagle zamienił mnie w bryłę lodu. Nie wierzę w to, co widzę. Jestem pewien, że po prostu chce mi się spać i mój własny mózg płata mi figle. Albo po prostu przysnęło mi się przy biurku w klasie. Mrugam kilka razy, by się upewnić. Nic się nie zmienia, co przyprawia mnie w jeszcze większe osłupienie.

Chłopak z zaciekawieniem ogląda coś, czego nie powinien był zobaczyć. To był mój mały sekret - nikt, ale to absolutnie nikt, nie miał prawa się dowiedzieć. Nawet Ginny nie miała o niczym pojęcia. Ron i Hermiona także nic nie wiedzą. Jak widać, przed blondynem nic się nie ukryje.

-Grzebałeś w moich rzeczach? – mruczę pod nosem, po czym trochę za głośno zatrzaskuję drzwi. Malfoy podskakuje przestraszony i prawie upuszcza moją gitarę. Tak, gitarę. To ona była przez całe lata moim sekretem. Koniec końców – wydało się, co wcale mnie nie cieszy. Przyzwyczaiłem się do tego, że nikt o niej nie wiedział. Nie pytał, nie prosił bym zagrał.

-Umiesz grać? – ignoruje kompletnie moje zażalenia i patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem. Widać, że wcale nie ma zamiaru odłożyć instrumentu, a wręcz przeciwnie – podziwia ją z jeszcze większą pasją.

-Nie, to atrapa. I w ogóle nie wiem, jak to się znalazło w moim kufrze. – odpowiadam chłodno, a swoje słowa wypełniam w całości sarkazmem. Następnie kładę się na łóżku i odwracam plecami do całego zdarzenia.

Najpierw słyszę kroki, a potem widzę Draco stojącego nade mną, z prawą brwią uniesioną do połowy czoła. Ani trochę nie wierzy w moje słowa – to pewne.

-Tak, umiem grać. A teraz daj mi spokój. – prycham. Zrywam się z łóżka, które dziwnym trafem stało się nieprzyjemnie niewygodne. – Czego szukałeś w moich rzeczach? – opieram się o parapet okna i z głośnym westchnięciem krzyżuję ręce na klatce piersiowej.

-Złamałem ostatnie pióro. – zaczyna i niewinnie się uśmiecha. – Sowę z nowymi dostanę dopiero jutro, a musiałem czymś sprawdzić eseje. – tłumaczy bardzo powoli i znów bierze do rąk instrument.

-I jak przypuszczam, znalazłeś coś zupełnie innego. – kończę ponurym głosem. Przecieram twarz dłonią, ukrywając swoje zażenowanie tym wszystkim, co się tu właśnie stało. Mam wrażenie, że to, co się ostatnio dzieje, to pasmo jednego wielkiego zażenowania.

-Skąd ją w ogóle masz? – pyta nie porzucając zaciekawienia, które trochę działa mi na nerwy.

-Ze sklepu? – prycham i opadam na krzesło. Następnie podpieram się łokciami na stole, usilnie starając się nie zasnąć lub nie zacząć krzyczeć.

-Ha, ha. Bardzo śmieszne, naprawdę. – jego śmiech nie ma ani krzty wesołości. – Mógłbyś przestać być na chwilę naburmuszoną nastolatką? – zajmuje miejsce dokładnie przede mną.

-Nie zachowuję się jak nastolatka? – prycham, na co mój towarzysz ponownie unosi brew. W końcu ustępuję i uśmiecham się koślawo. Nie potrafię się zbyt długo złościć – tym bardziej na niego.

-No więc? Skąd ją masz? – dopytuje, jakby od tego zależało całe jego życie. Odchylam się wygodniej na krześle i wzdycham. Miałem zamiar tylko położyć się spać, a tym czasem muszę opowiadać o moim najlepiej skrywanym sekrecie, który niespodziewanie ujrzał światło dzienne. Przy obecnej tendencji, prawdopodobnie skończy się na tym, że zostanę zmuszony do zaprezentowania swojej gry. Jednak łudzę się, że do tego nie dojdzie.

-Syriusz mi ją dał. – drapię się w kark, przypominając sobie ten dzień. Gitara należała właśnie do niego. Opowiadał mi, jak jeszcze jako nastolatek kupił ją w mugolskim sklepie. Na początku miał być to tylko przejaw buntu. Chciał się odróżniać od swojej rodziny w możliwie każdym calu. Z uśmiechem wspominał, jak jego rodzice byli na niego wkurzeni i już wtedy prawie go wydziedziczyli. Sam nauczył się grać, a wychodziło mu to naprawdę świetnie. Wyobrażał sobie, że ten instrument kiedyś trafi do jego dziecka. Niestety potomka się nie dochował. Jednak oddawał mi ją z dumą i zapewniał mnie, że jestem dla niego jak syn. Prawie się wtedy popłakałem, naprawdę. Ale żadna łza nie wyszła spod moich powiek. Uważałem, że jestem zbyt dorosły na płacz, zbyt męski. Nie zachowuj się jak dziecko – mówiłem sobie. – Nauczył mnie paru chwytów. – dodaję po chwili milczenia.

-I tak długo to ukrywałeś? Nie rozumiem po co. – dziwi się.

-Każdy ma swoje małe sekrety, prawda? – podnoszę lewy kącik ust do góry. Kto jak kto, ale on powinien o tym wiedzieć doskonale. I nie mówię tutaj tylko o tym, że podczas szóstego roku ukrywał przed wszystkimi, że jest śmierciożercą. Mówię tu także o tym, co wyznał mi zaraz na początku roku szkolnego. Minęły dopiero dwa miesiące, a mam wrażenie, że minęła wieczność.

-Ale to tylko gitara! – wykrzykuje z lekkim oburzeniem.

-No i co z tego? Nie każdy musi od razu ukrywać nie wiadomo jak dużą tajemnicę. – wzruszam ramionami i postanawiam podjąć kolejną próbę pójścia spać.

-Jeszcze mi powiedz, że twoi wierni przyjaciele nie wiedzą. – śmieje się.

-Nie, nie wiedzą. I lepiej, żeby tak pozostało. – ostrzegam, również lekko się uśmiechając.

-Czyli jestem jedyny? – kładzie dłonie na policzkach i otwiera usta, tworząc bardzo teatralną minę.

-Dokładnie. – kładę się ponownie na łóżku, które cudownym sposobem stało się niesamowicie wygodne. Na szczęście.

Nastaje między nami chwila wręcz zbawiennej ciszy. Nie krępującej, bardziej tej w rodzaju oczyszczającej i raczej miłej. Słyszę pohukiwanie sów za oknem, co powoli kołysze mnie do snu. Mam gdzieś fakt, że jestem w pełni ubrany, a w pomieszczeniu jest stanowczo za jasno. Jednak po paru minutach zostaję brutalnie wyrwany z tego błogiego stanu.

-Zagrałbyś dla mnie? – pyta całkiem serio.

******************************************************

A co to?

A kto to?

To rozdział!

Tak wiem, że w prawdziwym życiu to Tom Felton gra na gitarze, ale jakoś nie pasowało mi to do wizerunku Draco. Za to do Harry'ego już bardzo.

A teraz małe obwieszczenie: radzę przed następnym rozdziałem wyposażyć się w zapas leków uspakajających oraz tych zbijających cukier (wiem, co mówię). Oraz ewentualnie przygotować jeszcze chusteczki higieniczne na wypadek krwotoku z nosa (TAKŻE WIEM, CO MÓWIĘ). Dziękuję :)















Nie no, żartuję. Nie będzie tak źle.

Chyba :)

Jest was już prawie 20 tysięcy. To się w ogóle dzieje naprawdę? No bo nie wiem, może mnie Wattpad zwodzi.

Wybór piosenki do medii był dla mnie bardzo oczywisty. Poza tym bardzo, bardzo ją kocham.

Komentujcie, mówcie, co wam się podoba, a co nie.

Do następnego, luv

teachers • drarry [POPRAWA]Where stories live. Discover now