Dobre i złe sny

5.9K 615 614
                                    

"Talk to me

Come with your heart in your hands

Come, my love is guaranteed

So, baby if you want me,

You've got to show me love

Words are so easy to say, but

You've got to show me love"

Siedzę na bezkresnej łące. Wszechobecna zieleń sprawia wrażenie nieprzeniknionego morza. Niebo jest idealnie błękitne bez ani jednej, najmniejszej chmurki. Słońce przyjemnie ogrzewa moją skórę. Przymykam powieki, by poczuć promienie jeszcze bardziej i uśmiecham się błogo. Jest idealnie, naprawdę. Tak mogłoby być już zawsze. Powoli zaczynam odpływać. Sen to jak uwieńczenie tej perfekcyjnej chwili.

Nagły, delikatny dotyk na policzku wyrywa mnie z letargu. Leniwie otwieram oczy, tylko po to by ujrzeć jeszcze piękniejszy widok. Oczywiście, chodzi mi tu o Draco. Wygląda zwyczajnie i normalnie, a z drugiej strony inaczej, co zapewne jest skutkiem słonecznej aury. Jego cera jest promienna, lekko zaróżowiona. Oczy mają w sobie więcej blasku, niż zazwyczaj, wydają się być przepełnione czymś w rodzaju magii. Włosy ma delikatnie zwichrzone, ale nadal zachowujące ślady misternego ułożenia. Chyba lepiej, by tego nie wiedział. Usta ma nieco uchylone. Zdaje się, jakby oddychał ciężej niż zwykle. Patrzy na mnie przez kilka sekund jak urzeczony, a potem kompletnie bez ostrzeżenia, całuje w usta. Oddaję się temu bez reszty. Żadne z nas nie ma najmniejszego zamiaru przyspieszać. Jesteśmy w tym leniwi, smakujemy siebie nawzajem. Po chwili chłopak odrywa się ode mnie tylko po to, by popchnąć mnie lekko na trawę i wrócić do pocałunku.

W momencie gdy dotykam ziemi budzę się gwałtownie. Mam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Dłonią ocieram kropelki z czoła, starając się wyrównać oddech. Scena na łące śni mi się już któryś raz. Zawsze kończy się w tym samym momencie, zawsze moja reakcja jest identyczna. Z jednej strony chciałbym poznać zakończenie, ale mała część mnie jest przerażona tym, co może się stać. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. Sprawa nabrała zawrotnego tempa, a przynajmniej w mojej głowie. Muszę w końcu zrobić jakiś krok, bo zwariuję i już nie będzie tak fajnie. Decyduję się jednak na podjęcie decyzji rano. Z doświadczenia wiem, że nocne pomysły nie zawsze są dobre.

Kiedy jestem w połowie przekręcania się na prawy bok, w stronę okna, słyszę przyspieszony oddech blondyna, a w następstwie dość głośny krzyk. Odwracam się szybko w jego stronę. Draco trzyma się za serce i ciężko dyszy.

-Zły sen? – pytam półszeptem. Mimo ciemności doskonale widzę jego twarz – pełną realnego bólu, zmęczoną i bledszą niż zwykle, co wcale nie jest efektem pełni księżyca.

-Gdyby był dobry, nie obudziłbym się z krzykiem. – odzywa się szorstko i chowa w dłoniach. Głośno nabiera powietrza, najpewniej starając się uspokoić. – Przepraszam. – mówi po chwili. – Po prostu już sobie z tym wszystkim nie radzę. – wzdycha i odchyla głowę do tyłu, przymykając powieki.

-Jest... - zaczynam z wahaniem i lekkim drżeniem w głosie. – Jest jakiś sposób w jaki mógłbym ci pomóc? – szarooki patrzy mi prosto w oczy. Widać, że musi przemyśleć każde słowo.

-Myślę, że sam muszę zwalczyć swoje demony. – wzrusza w końcu ramionami. – Wiesz coś o tym, prawda? – uśmiecha się koślawo, mimo smutnych oczu. Ja w odpowiedzi tylko przytakuję. – Chociaż, jeśli tak bardzo chcesz mi pomóc... - teraz drapie się w głowę i niepewnie na mnie zerka. – Możesz mnie przytulić. – uśmiecha się promiennie i niewinnie.

-Zawsze taki byłeś? – prycham, kręcąc lekko głową z politowaniem. Ten chłopak mnie zadziwia, naprawdę. Zachowuje się jakby mógł być przytulany non stop przez całą dobę. Nie widziałem jednak, by obdarzał uściskiem kogoś innego poza mną.

teachers • drarry [POPRAWA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora