Azjatycka magia

3.7K 324 56
                                    

"Daylight
In bad dreams
In a cool world
Full of cruel things
Hang tight
All you
Nothing like a big bad bridge
To go burning through"

Postanowiłem nie tracić czasu i od razu udać się do Dumbledore'a. Każda minuta jest teraz cenna, a im szybciej pokonamy Voldemorta tym lepiej.

Mój szok i emocje z nim związane ulotnił się, a zastąpiła go determinacja. W mojej głowie pozostała tylko jedna myśl: muszę go zabić, już na zawsze.

Z tego co powiedział nam jeszcze Draco, nie jest już tak potężny. Nie ma podobno już sił nawet na najprostsze zaklęcia. A jednak miał dobry powód by wrócić - chce tylko mojej śmierci, nic więcej. Dlatego właśnie wynajął do tego Lucjusza, który postanowił się posłużyć Draco.

Mimo że Czarny Pan nie może już nikogo ukarać w żaden sposób oprócz pogróżek słownych, nadal budzi respekt wśród Śmierciożerców. Posadę kata i jednocześnie prawdziwej szychy pełni teraz niejaki Valery Blackheart. Blondyn powiedział nam, że jest jeszcze gorszy niż sam Czarny Pan. Nie myślałem, że ktokolwiek może być gorszy, najwyraźniej jednak się myliłem.

Blackheart jako jeden z nielicznych uniknął Azkabanu, okłamując Ministerstwo, że działał pod wpływem Imperiusa - klasyk. Nikt nie miał dowodów, Valery żył w cieniu, zupełnie zapomniany. I to właśnie on rzucił owe tajemnicze Zaklęcie Feniksa, które wskrzesiło Voldemorta.

Być może to dziwne, ale sądzę że obraz Dumbledore'a naprawdę może nam pomóc. Jeżeli nie on, to nie mam pojęcia jak moglibyśmy go pokonać.

Najpierw udaję się do dyrektor McGonagall. Ona co prawda nie urzęduje w gabinecie dyrektorskim - co nie do końca jest dla mnie zrozumiałe - ale jeżeli ona nie zna hasła, to nie wiem kto inny mógłby. Swoją drogą chyba powinniśmy ją powiadomić o nadchodzącym niebezpieczeństwie.

-Dzień dobry, pani profesor - prawie bezszelestnie otwieram drzwi. McGonagall jak zwykle siedzi przy biurku nad piętrzącą się stertą pergaminów. - Mógłbym zająć chwilę?

-Coś się stało? - pyta marszcząc czoło w charakterystyczny sposób.

-Na razie nie mogę powiedzieć... Potrzebuję za to dostać się do obrazu Dumbledore'a. Tego w gabinecie - mówię szybko, by nie dać po sobie poznać jak bardzo się denerwuję. Jednak przed dyrektorką nic się nie ukryje - wygląda jakby zaraz chciała mnie potraktować legilimencją.

-Czy to ma związek z Voldemortem? - pyta zachowując kamienną twarz. Muszę przyznać, że jestem w szoku, naprawdę. Nie spodziewałem się, że może cokolwiek wiedzieć o tej sprawie.

-Zaraz, skąd pani wie?

-Dotarło do mnie wiele przedziwnych plotek. Ponoć kilkoro nauczycieli poczuło powrót czarnej magii - zawiesza na chwilę głos. Wydaje mi się być teraz dużo starsza i smutniejsza niż kiedykolwiek. - Nie chciałam w to wierzyć, ale skoro tu jesteś... To chyba coś jest na rzeczy.

-Tak, jest... - przyznaję. - Dlatego potrzebuję pomocy Dumbledore'a... Chyba że zna pani pewne zaklęcie. Konkretnie to, które wskrzesiło Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.

-Co to za zaklęcie?

-Zaklęcie Feniksa - informuję.

Następuje chwila ciszy. Dyrektorka splata przed sobą dłonie i wyraźnie nad czymś myśli.

-Chciałabym pomóc, ale nie potrafię - patrzy na mnie zmęczonym wzrokiem. - Niestety nie sądzę by i on je znał. To chyba coś nowego, coś co stworzył Sam-Wiesz-Kto.

-Muszę spróbować, pani Profesor. Nie
ma innego wyjścia - odpowiadam błagalnie.

Nie przemyślałem tego, nie brałem pod uwagę faktu, że Dumbledore może nie mieć o tym pojęcia, przecież to tylko obraz.

teachers • drarry [POPRAWA]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن