Epilog

4.3K 342 160
                                    

"I'm a sucker for you
You say the word and I'll go anywhere blindly
I'm a sucker for you, yeah
Any road you take, you know that you'll find me
I'm a sucker for all the subliminal things
No one knows about you, about you
And you're makin' the typical me break my typical rules
It's true, I'm a sucker for you, yeah"

Ciepłe promienie słońca łaskoczą moją twarz i na siłę próbują przedrzeć się przez zamknięte powieki. Każą mi się budzić i wrócić do świata żywych, normalnie funkcjonujących ludzi. Jednak ja jeszcze nie mam zamiaru się poddać. Próbuję się odwrócić i schować głowę między poduszki, ale silny uścisk drugiego, ciepłego i delikatnego ciała obok mnie, skutecznie uniemożliwia mi ten zabieg. Pozostaje mi więc jak mężczyzna przyjąć drażniące światło słoneczne i jakoś wytrzymać. Niestety, także i ten plan nie miał szansy się powieść. Bowiem owo ciało zaczyna coraz ciaśniej do mnie przylegać, a po chwili czuję lekkie muskanie ustami. Nie mam wyboru, muszę otworzyć oczy i wyjść ze swojego letargu.

Kiedy powoli zaczynam cokolwiek widzieć, a rzeczywistość nabiera ostrości, moje usta spotyka nagroda w postaci dość bliskiego kontaktu z tymi mojego towarzysza. W tej samej chwili także jego blond włosy dosłownie wpadają mi do oczu, przez co jestem zmuszony je ponownie zamknąć.

Draco zaczyna się ze mną droczyć. Co chwila cofa swoje wargi, tylko po to, by znów je połączyć. W końcu postanawiam przytrzymać go za policzki i zdecydowanie pogłębić pocałunek. Do akcji dołączają nasze języki, które zdają się mieć swój własny, mały i mokry taniec. Nagle chłopak bez żadnego uprzedzenia, czy tym bardziej pozwolenia, odsuwa się ode mnie jak gdyby nigdy nic, przerywając tym samym naszą pieszczotę.

- Dzień dobry, śpiąca królewno – uśmiecha się, a ja mam wrażenie że jego grymas jest jaśniejszy od słońca, które aktualnie świeci na jego plecy. Swoją drogą, wygląda w jego promieniach dużo mniej anemicznie, niż zwykle. – Gotowy na wielki dzień?

- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – pytam, patrząc prosto w oczy i lustrując dokładnie każdą reakcję. Chociaż tak naprawdę, równie dobrze to samo pytanie mógłbym zadać samemu sobie, bo nadal się waham.

- Rozmawialiśmy o tym i obaj się na to zgodziliśmy – wzdycha, patrząc na mnie jak na zdezorientowane dziecko we mgle. Nie dziwię się, ponieważ dokładnie tak się czuję. – Co może pójść nie tak? – pyta prawie że optymistycznie, co nie jest do końca do niego podobne.

- Mam wymienić alfabetycznie? – dodaję, z przestrachem stwierdzając, że mój głos zaczyna się lekko trząść. To nie jest dobry znak, to zdecydowanie nie jest dobry znak.

- Przesadzasz – prycha cicho, macha ręką wymijająco, jakby chciał odgonić natrętną muchę. – Wszystko pójdzie tak, jak zaplanowaliśmy, jasne?

- Skąd w tobie tyle optymizmu? – to pytanie musiało paść. Jestem zbyt ciekawy i jednocześnie zbyt przerażony tym faktem, by go zostawić w spokoju. – Mówisz zupełnie jak nie ty.

- To chyba przez tę nową terapeutkę… - drapie się w tył głowy, po drodze poprawiając kilka kosmyków. – Mówi takie rzeczy, że pocieszyłaby nawet nieboszczyka.

- Mam rozumieć, że się sprawdza? – pytam, lekko się uśmiechając. Draco w tak dobrym humorze to rzadkość, dlatego cieszę się każdą chwilą.

- Tak, chyba tak – potwierdza swoje słowa skinieniem głowy. – Mam nadzieję, że nie skończy jak ta poprzednia – wspomnienie poprzedniej psycholog blondyna nie jest zbyt dobre. Ta kobieta była dosłownie diabłem wcielonym. Zimna, oschła, mająca absolutnie gdzieś problemy pacjentów, za to licząca sobie niezłą sumę za godzinę. Generalnie – kobieta na pewno minęła się z powołaniem.

teachers • drarry [POPRAWA]Where stories live. Discover now