Jezioro

3.8K 373 294
                                    

"Oh, I hope some day I'll make it out of here
Even if it takes all night or a hundred years
Need a place to hide, but I can't find one near
Wanna feel alive, outside I can't fight my fear"

Po tym jak z Draco zerwaliśmy, moje życie jest bardziej monotonne, niż wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek będzie. Czuję się jak robot zaprogramowany na czynności codziennego życia i nic poza tym. Już nie żyję, nazwałbym to raczej zwyczajną, nudną egzystencją.

Praktycznie nie rozmawiam z chłopakiem, poza wymianą grzeczności lub kilku uwag na temat uczniów. Staliśmy się sobie prawie że obcy, co sprawia mi niemały ból. Każda sekunda spędzona z nim w krępującej atmosferze i ciszy, jest dla mnie istną torturą. Mam ochotę uciec jak najdalej od moich problemów, ale pozostaje to jedynie marzeniem.

W pierwszej chwili po zerwaniu pomyślałem, że wszystko będzie tak, jak wcześniej. Dalej będziemy rozmawiać o wszystkim i o niczym, śmiać się. Słowem - zachowywać jak dobrzy kumple. Po kilku dniach przekonałem się, że nie jest to możliwe.

Jednak fakt, że nie utrzymujemy bliższego kontaktu, nie oznacza, że przestał mnie interesować. Przeciwnie - obserwuję go, dość wnikliwie by dowiedzieć się, co tak naprawdę się u niego dzieje. Widzę, że blondyna coś trapi, cały czas jest smutny, blady i siny na zmianę. W danym pomieszczeniu jest tylko ciałem, natomiast jego umysł jest zdecydowanie gdzieś indziej.

Najpierw myślałem, że jestem po prostu przewrażliwiony, a tak naprawdę wszystko jest w najlepszym porządku. Moje zdanie jednak zmieniło się, kiedy pierwszy raz usłyszałem jego zduszony szloch. Powtarzał się noc w noc i za każdym razem czułem realny ból. Cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego nadal nic z tym nie zrobiłem. Powinienem zachować się jak przykładny gryfon, pomóc mu jakoś, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafię. Chyba boję się zapytać, a konkretniej - boję się odpowiedzi. Równie dobrze może mnie okłamać i stwierdzić, że płacz był efektem mojej bujnej wyobraźni. Ale - co naprawdę mało prawdopodobne - może nie wytrzymać i powiedzieć całą prawdę. Nie wiem, która wersja przeraża mnie bardziej.

Opowiedziałem o tym wszystkim Hermionie. Nie potrafiłem sobie sam z tym poradzić. Potrzebowałem kogoś, kto spojrzy na to z innej perspektywy, przemówi mi do rozsądku. Tylko ona znała szczegóły całej sytuacji, jako jedyna wiedziała o moim związku z Draco. Jednak to właśnie Hermiona nie wiedziała, co mi poradzić, chyba pierwszy raz w życiu. Poleciła mi to, co i tak miałem zamiar zrobić - czekać. Stwierdziła, bym poczekał na dalszy rozwój wydarzeń. Szansa, że coś się zmieni była bardzo duża.

No i rzeczywiście - coś się zmieniło, a przynajmniej takie mam wrażenie. Draco pierwszy raz od dłuższego czasu wstał o normalnej porze. Miał bowiem ostatnio w zwyczaju budzić się nad ranem.

Wchodzi do Wielkiej Sali chwilę po mnie cały w skowronkach. Wygląda jak uosobienie słońca, które zdecydowało się odwiedzić Hogwart. Jakby wszystkie jego dotychczasowe troski nagle zniknęły i nie pozostawiły po sobie śladu. Z wyraźną nonszalancją siada obok mnie i od razu zaczyna popijać herbatę.

-Chyba masz dziś lepszy humor? - pytam, udając, że wcale nie zauważyłem jego dziwnego zachowania.

-Nie wiem, o czym mówisz - marszczy czoło i przybiera minę niewiniątka. Gdybym nie był świadkiem jego płaczu, prawdopodobnie bym uwierzył. Jednak nie tym razem.

-Oczywiście - wzdycham i upijam łyk kawy.

*

-Chciałbym porozmawiać dziś z wami o czarnej magii - tymi słowami zaczynam lekcję z siódmą klasą. - Nie mogę was jej uczyć, jednakże... Musicie wiedzieć, z czym się mierzycie.

teachers • drarry [POPRAWA]Where stories live. Discover now