13. dO yOuR bEsT

1.5K 185 98
                                    

Victor już kolejną minutę tulił się do Yuriego i nie wyglądało na to, żeby chciał go szybko puścić. Chciał by ta chwila trwała wieczność, by czas w magiczny sposób zastygł w miejscu. Jednak dupa. Co chwila zza pleców upominali się ich przyjaciele, którzy głośno chrząkali dając o sobie znać. W końcu to jedyna okazja by pożegnać się z siwą mendą na 2 tygodnie.

- Nie wyjeżdżasz na wieczność! Puśćcie się w końcu! - warknął Yurio.

- A czy ja go trzymam? - zapytał się czarnowłosy, który od minuty ręce miał bezwładnie opuszczone wzdłuż ciała.

- Victor! - krzyknął Kurose zniecierpliwiony podobnie jak blondyn.

- Skończy się na tym, że wszyscy pożegnamy się z Tobą telefonicznie.

Wszyscy przytaknęli Otabkowi, który już na początku spotkania dostał bury za gadanie dziecku głupot.. Siwowłosy niechętnie oderwał się od czarnowłosego z grymasem na twarzy. Yuri uśmiechnął się do niego pocieszająco i dodatkowo cmoknął go w usta.

- To się kurwa nigdy nie skończy... - warknął Chris przeskakując z nogi na nogę. Blondynowi bardzo chciał się do łazienki za potrzebą. Jednak ten krótki wypad mógł spowodować, że w magiczny sposób Victor teleportuje się do samolotu, co było równe braku pożegnania.

- Będę tęsknił. - powiedział w końcu Nikiforov puszczając biednego Japończyka z uścisku. Odwrócił się do swoich przyjaciół oraz ukochanego dziecka.

- Trzymaj się! - uśmiechnął się Phichit. - I rób dużo zdjęć!

- Daj z siebie wszystko. - mruknął Otabek, po czym głośniej dodał. - Bo inaczej możesz tu nie wracać.

- Altin! - warknął Yurio mierząc morderczym wzrokiem mężczyznę. - Masz wrócić! - warknął w stronę Rosjanina, który uniósł ręce jak do odstrzału.

- Bądź seksowny! Każdy na Twój widok ma dojść.

- Chris tu jest dziecko... - powiedział Shirotani wskazując na Yui, która zawzięcie oplotła się wokół nogi morelowookiego. - Zaopiekujemy się nią i tym drugim. Możesz być spokojny.

- No ja mam nadzieję. - prychnął siwowłosy wiedząc czego może się spodziewać po tych dwóch szajbusach. Ukucnął przed córką i rozchylił ramiona.

- Wrócisz? - zapytała dziewczynka wpadając w jego ręce.

- Oczywiście! - objął ją mocno. - Mam do Ciebie prośbę. - szepnął, a dziewczynka spojrzała na niego zainteresowanym wzrokiem. - Nie pozwól by Yuri mówił do siebie. Zagaduj go tyle ile możesz, dobrze? Nawet jeśli nie będzie Ciebie słuchał to daj mu w dupę i przekaż, że tak chciał Victor.

- Tak! - krzyknęła ochoczo i od razu podbiegła do Yuriego dając mu soczystego kopa.

- Za co?!

- Za przyszłość.

Nikiforov rozprostował kości uśmiechając się przy tym szeroko. W środku jednak płakał z rozpaczy na myśl, że zaraz rozstanie się z nimi wszystkimi na te 14 dni. Nie chciał opuszczać Hasetsu. Mimo, że już się zdecydował był gotowy odwołać wszystko w pizdu i wrócić do rodziny. Kurose widząc jego niezdecydowanie podszedł do niego, odwrócił w kierunku bramek i delikatnie pchnął.

- Połam nogi. - powiedział, po czym szepnął. - Według umowy będę czuwał. Jeden Twój telefon z jakąkolwiek obawą, a wpadam do domu niczym tornado. Tylko szkód nie wliczaj w rachunek.

Victor posłał mu szczery, niczym nie wymuszony uśmiech. Odetchnął głęboko stając przed odprawą. Już miał przekroczyć próg, gdy usłyszał donośny krzyk swojego kochanka.

- Victor! - Japończyk rzucił się w jego ramiona, a po chwili zaniósł się głośnym płaczem.

Shirotani wraz z Riku widząc co się święci wypchnęli wszystkich dając kochankom chwilę prywatności. O ile prywatnością można nazwać stanie przed wykrywaczem metalu przy setce ludzi. Siwowłosy opatulił mocno chłopaka ramionami nie chcąc go wypuszczać. To miały być najdłuższe dni jego życia bez tej ukochanej mordki. Katsuki ryczał jak bóbr. Mimo swoich zapewnień, że nic mu nie będzie i wszystko jest dobrze... Nie mógł się z tym pogodzić. Błagam, zostań... Yuri powoli opadał z sił. Był bezradny. Kiedy zaczął osuwać się na podłogę, spanikowany Victor chwycił go pod pachami jednocześnie próbując utrzymać równowagę.

- Yuri?!

- Pasażerowie lotu A30 6669 proszeni o zajęcie miejsc w samolocie.

- Kurwa, ale teraz?! - krzyknął głośno, czym zwrócił na siebie uwagę turystów. - No co się gapicie?! Yuri! Ja mam wylot! Ej! To nie jest zabawne!

- Obiecałem, że Ci pomogę. - powiedział Riku, który przeczuwając sytuację pojawił się w najbardziej krytycznym momencie.

- A-ale...

- Zaopiekuję się nim. - uśmiechnął się brunet biorąc od Nikiforova nieprzytomnego chłopaka. - Zadzwoń jak dolecisz. Nie martw się. Wszystko mamy pod kontrolą. 

- Ale Yuri!

- Leć! Samolot. - Kurose wskazał głową na bramki. - Porozmawiacie przez Skype, a teraz wio!

Victor patrzył niepewnie swoimi niebieskimi oczami to na męża, to na przyjaciela. Westchnął i posyłając mu ostatnie spojrzenie przeszedł przez odprawę...


***

Hey!

Jak tam co tam?

A teraz będzie już tylko gorzej xD

Ogólnie co myślicie o Victorze Hakerze i Yurim uwięzionym pod jego wodzą? xD (new ff)

Dziękuję Wam za wszystko <333 kocham was :***

Do napisania,

Sashy ;3

❌  In Our World // Victuri //Where stories live. Discover now