(?) 21. hOlD oN

1.4K 156 72
                                    

- Ngh! - kolejny przytłumiano jęk Yuriego rozniósł się po pomieszczeniu.

Czarnowłosy leżał na plecach przyszpilony do łóżka za pomocą szerokich, skórzanych pasów na klatce piersiowej. Nogi był przywiązane za kostki do lin zwisających z sufitu, a dłonie za nadgarstki do ramy łóżka. Tamaki nachylając się nad jego ciałem zagryzł zaróżowione sutki.

- Podoba Ci się, prawda? - blondyn oblizał wargi i wsadził dwa palce w odbyt chłopaka.

- Zostaw mnie... - zaszlochał Japończyk wykończony ciągłymi "zabawami". - Szukają mnie, nie mogę...

- A ty dalej taki pełen nadziei. - fioletowooki przejechał językiem po brzuchu Katsukiego. Chwycił gumowe dildo i gwałtownie go wsadził w dziurkę chłopaka. - Czy ze mną nie jest Ci lepiej?

- Nieeeeee! - krzyknął zagryzając boleśnie dolną wargę.

- Yuri! Davai! Zdzieraj te gardło! Jeszcze! Jeszcze! Chcę Cię słyszeć!

- N-n-nie..!

Czarnowłosy poddał się. Po jego policzkach spłynęły łzy. Pozwolił gwałcić swoje ciało bez żadnego oporu, który i tak wiele nie wnosił. Nie mógł nic zrobić. Nie miał przy sobie Victora, a wręcz był pewny, że znajduje się on teraz w Tokio na scenie śpiewając swoje ulubione piosenki. To było niemożliwe by usłyszał Rosjanina. Nikt mnie nie szuka... Nie wiedzą gdzie jestem, a jak już to są pewni, że opuściłem Victora z moim nowym kochankiem. Co z Yui? Zadzwonili po moich rodziców? A może ma już nową rodzinę?, pomyślał. Przepraszam Was za wszystko. Za ten list, kłopoty, zniknięcie... Victor, kochanie moje. Nie zdążyłem się z Tobą wystarczająco pożegnać. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wszystko wybaczysz. To wszystko cholernie boli. Moje serce, jego ostre ruchy rozrywające moje wnętrze. Skonam. Jestem pewny. Chciałbym Ci podziękować za to wszystko co dla mnie zrobiłeś, ale już za późno, prawda? Moje przepraszanie, wdzięczność czy błaganie nie dotrą do Ciebie. Ale wiedz, że zawsze byłeś moim oparciem i nigdy bym Ciebie nie zdradził. Ciebie i Yui. Opiekujcie się nawzajem. Proszę... Wysłuchajcie mnie... Boże. Czuwaj nad nimi.





- Tato, dlaczego Yuri mnie nie odwiedził? - pytała w dalszym ciągu Yui załamanego Victora, który za wszelką cenę próbował ukryć swój aktualny stan.

- Wnusiu, nie męcz taty. Yuri jest chory. - odpowiedziała Hiroko głaszcząc dziewczynkę po głowie. Victor wysłał swojej teściowej dziękujący uśmiech.

- Ja się nim zajmę! - zaoferowała się srebrnowłosa.

- Yuri jest poważnie chory. Mogłabyś się zarazić od niego, wiesz? Dlatego tylko Vic się nim opiekuje. - dodał Toshiya. Nikiforov odetchnął głęboko, gdy po raz kolejny usłyszał imię swojego zaginionego kochanka.

- Będę się zbierał. Czeka na mnie. - siwowłosy wstał od stołu. Pocałował Yui w czoło i udał się do przedsionka.

- Trzymaj się. - dodał ojciec Katsukiego posyłając ciepłe spojrzenie dla mężczyzny.

Nikiforov ospale szedł po ścieżce wzdłuż drogi. Nie chciał ciągnąć się samochodem do posiadłości Katsukich ze względu na bezpieczeństwo swoje jak i innych. Bywały chwile, gdy nagle zatapiał się w swoich myślach i w ogóle nie kontaktował z rzeczywistością. Jego dumanie pogłębiał też fakt, że nie odnalazł swojego ukochanego przez całe 5 dni. Uniósł swój wzrok wysoko do nieba, jakby spodziewał się znaleźć tam jakąś odpowiedź na nurtujące go pytania. Gdzie jesteś Yuri? Czy naprawdę mnie już nie kochasz? Nawet nie wiesz jak mi za Tobą tęskno. I nie tylko mi. Yui zadaje mi coraz więcej pytań, muszę okłamywać Twoich rodziców, a jeszcze wczoraj powiedziałem Yurio o całej sytuacji. Wściekł się. Zaczął na mnie krzyczeć, wyzywać, wrzeszczeć, że to moja wina, a nawet pokopał mnie po kostkach. Jednak po tym był w rozsypce. Płakał i tulił się do mnie. Musiałem dzwonić po Otabeka, by go zabrał. On również wie, a nawet chciał pomóc. Ale ja wiem, że nic ani nikt już nie pomoże. Zniknąłeś bez śladu. Chcę wierzyć, że jeszcze zobaczę Twoją roześmianą twarz. I ciągle wierze... 

- Naprawdę! Takie cudeńko!

- Gdzie znalazłaś?

- Wyrzucił ją jakiś chłopak. Chciałam mu ją oddać, ale nie chciał jej z powrotem.

- Naprawdę? Może pokłócił się z żoną?

- Nawet jeśli to nie powód, by wyrzucać obrączkę!

- Obrączkę?! - oczy Victora zaświecił się. Podbiegł do dwóch rozmawiających kobiet. Przestraszone spojrzały na jego twarz. - Jaką obrączkę?!

- T-taką złotą? - zapytała niepewnie blond włosa kobieta.

- Pokażcie! - zażądał. Kobiety ogarnął strach przed jego osobą. Brunetka trzęsącą dłonią wyjęła z torebki okrągły przedmiot i podała go Victorowi. Nikiforov od razu spojrzał na grawer wewnątrz niej z nadzieją, na te kilka liczb i liter, które przywróciłby jego wiarę na nowo. Chciał zobaczyć "Y.K.V.N.~21.04.17r." i wykrzyczeć swoje szczęście na całe miasto.

- Blondyn opuścił ją na skrzyżowaniu przy lesie. Znasz go?

Blondyn?



***

Hey!

Jak tam i co tam? :D

Dziękuję Wam za wszystko i te bunty xD

Uwielbiam was :')

I jeśli macie zamiar zapytać sie o ten znak zapytania... TO JA SAMA NWM CO TO MA ZNACZYC XD to nie jest scenka 18+, ale niby coś, więc.. xD no!

Do napisania,

Sashy ;3

❌  In Our World // Victuri //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz