14. pRoTeCt HeR, oKeY

1.6K 180 78
                                    

Yuri zamrugał kilka razy powiekami przyzwyczajając się do ostrego światła. Magicznym trafem znajdował się na łóżku w swojej sypialni. Ziewnął przeciągle rozciągając się przy tym, po czym mrucząc niezrozumiałe słowa przetarł oczy dłonią. 

- Victor? - mruknął. Brak odpowiedzi zmusił go do przeniesienia swojego wzroku na połowę swojego męża, którego nawiasem mówiąc nie było. - Nie ma Cię tutaj? To gdzie ty... A! No tak. Poleciałeś do Tokio tym przeklętym samolotem... Ale ja jestem głupi. W ogóle jak się tutaj znalazłem. Zemdlałem, tak? O fuck.. A jeśli są tutaj duchy?! Spokojnie Yuri... Wdeeeeeeech i wyyyyydech... One nie istnieją, prawda? O cholera, a jeśli jednak?!

- Te, wizjoner. - czarnowłosy wzdrygnął się słysząc głos po jego przeciwnej stronie. - Nie jestem duchem.

- K-Kurose?!

- Nie, Brad Pitt. - prychnął. - Co ty odwaliłeś? Zemdlałeś przed Victorem, który miał odlot, a ty miałeś to w dupie i uciąłeś sobie drzemkę. Ledwo dał się wypchać... Przeklęty kacap. Obiecał, że zadzwoni na Skype.

- Przepraszam? Ale to... Rany Yui! Co z..

- Uspokój się. - przerwał mu brunet podchodząc do niego. - Shirotani się nią zajmuje. Na dole grają w jakąś planszówkę. Eurobiznes czy coś. W każdym bądź razie ten mały diabeł go ogrywa.

Yuri pokiwał głową wstając z łóżka. Niestety wstał zbyt gwałtownie przez co zachwiał się na nogach. Kurose natychmiast pomógł mu się podeprzeć na własnym ramieniu. Spojrzał na niego niepewnie, ale po krótkiej chwili Yuri mógł samodzielnie ustać. Japoniec zebrał się w sobie i ruszył swoją dupę w kierunku salonu, z którego dobiegał wesoły gwar. Yui widząc czarnowłosego biegiem ruszyła e jego stronę, by skończyć w jego ramionach. Miała już gdzieś dobrą zabawę, najważniejsze było to, że jej rodzic się obudził.

- Yuri! Yuri! - zawołała roześmiana. - Jesteś idiotą. I to wielkim.

- Mówi Ci to własna córka. - zaśmiał się pąsowowłosy. - Lepiej uważaj w jakim towarzystwie ją zostawiasz.

- Dziękuję. - uśmiechnął się delikatnie.




Wkrótce Tadaomi i Riku opuścili dom Yuriego zostawiając go samego z córką. Westchnął podchodząc do lodówki, która niemal kusiła samą sobą. Chodź tutaj, no chodź.. Otwórz i naciesz swój wzrok...

- Parówka czy kabanos? - zastanawiał się na głos podejmując decyzję na wagę życia. - Pierdole to. Biorę bekon.

- A ja?! - burknęła oburzona srebrnowłosa. Katsuki podskoczył słysząc obok siebie głos dziewczynki.

- Boże Yui! Wystraszyłaś mnie! - Japończyk złapał się teatralnie za serce. Brązowooka uśmiechnęła się szeroko. O to jej chodziło.

- Chcę kabanosy!

Yui starała się jak mogła by jej ojciec nie zamienił nawet słowa z jakimś przypadkowym przedmiotem. Była jak jego mały anioł stróż, który tylko czekał, by móc kopnąć w dupę. Tak.. Głównie dlatego czuwała. Obiecała sobie, że przez cały wolny czas będzie śledzić jego ruchy. W nocy będzie spać, bo kto bogatemu zabroni?
Przyglądała się jak mężczyzna w ciszy przygotowywał obiadokolację. Po mieszkaniu rozległ się dźwięk telefonu Yuriego. 

- Ja odbiorę! - zaoferowała Yui biegnąc do salony po telefon. - Halo?

- Yuri? Wszystko w porządku? Masz jakiś dziwny głos...

- To ja!

- Yui?!

- Kim jesteś nieznany człowieku, z którym nie mam ochoty dyskutować?

- No wiesz co... Tak do własnego ojca?

- Victor! - krzyknęła radośnie.

- Victor?! - wrzasnął Yuri jakby czekając tylko aż ktoś wypowie to imię. Podbiegł do córki i zabrał jej telefon na co zaskoczona i zdziwiona stała wmurowana w miejscu. - Vitya! J-ja... a ty.. ee..

- Jestem na miejscu. - usłyszał śmiech w słuchawce. - Niezłego stracha mi napędziłeś. Bałem się o Ciebie! Nie rób tak nigdy więcej... - jego zmartwiony głos odbił się w uszach czarnowłosego.

- Tęsknię... - mruknął przygryzając wargę, by przypadkiem się nie rozpłakać.

- Yuri, kochanie moje najdroższe... Spójrz na naszą córkę. - czarnowłosy wykonał jego polecenie. Dziewczynka nadal wmurowana spoglądała pytająco na Yuriego. - To jest moje zastępstwo. Ma Twoje oczy.. Moje włosy... Charakter po tej Rosyjskiej Wróżce. Połączenie idealne. Pogłaszcz ją po srebrnych włosach. Niech kojarzą Ci się ze mną. Chroń ją, Dobrze? Będę musiał kończyć. Kocham Cię. Porozmawiamy na Skype wieczorem?

- Tak...

- Będę o 20. Pa! - krzyknął, a nim się rozłączył można było usłyszeć cmoknięcie.

Yuri odłożył komórkę. Spojrzał na córkę, a następnie przytulił ją do siebie. Yui z radością odwzajemniła czuły gest.

- Victor zadzwoni wieczorem. - powiedział odsuwając się delikatnie od brązowookiej. - Jak tylko odbierze połączenie dam Ci z nim pogadać jako pierwszej. Poniekąd wciąłem Ci się w rozmowę.

- Jeśli tata Victor pocieszył tatę Yuriego, jestem szczęśliwa! - uśmiechnęła się.



***

Hey!

Jest coś co od zawsze chciałam zrobić...

Jest coś co od zawsze chciałam zrobić

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

xD... Musiałam.

Tak wiem, że moje godziny wrzucania rozdziałów są piękne... xD

Dziękuję Wam za wszystko!

Do napisania,

Sashy ;3

❌  In Our World // Victuri //Where stories live. Discover now