KageyamaObudziłem się i usłyszałem typową ciszę, która była codziennością w moim domu. Wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę łazienki. Już miałem otwierać drzwi kiedy usłyszałem ruch w kuchni. Początkowo myślałem, że pewnie mi się przewidziało, ale jak usłyszałem to drugi raz wiedziałem, że ktoś tu jest. Wyciągnąłem z szafy miotłę i powoli ruszyłem w stronę kuchni. Dlaczego jako obronę wziąłem tak bezużyteczne narzędzie jakim jest miotła?!
Zatrzymałem się obok wejścia do pomieszczenia. Trochę się bałem, ale w końcu zamknąłem oczy i wparowałem do kuchni. Poczułem jak uderzam o coś twardego. Otworzyłem oczy i ujrzałem Hinatę, który trzyma się za głowę.
-Idiota! Ja tu przychodzę i robię ci śniadanie, a ty mnie bijesz po łbie!
-Przepraszam. Myślałem, że jesteś włamywaczem.-podszedłem do niego i pomogłem mu wstać z podłogi- Właściwie...jak ty mi do domu wlazłeś?
-Drzwi były otwarte to wszedłem.- złapał moją rękę i stanął na nogach- Zrobiłem śniadanie.
Faktycznie. Na stole leżały talerze z jedzeniem. Kuchnia była cała, co mnie bardzo zdziwiło. Usiadłem do stołu, a on razem ze mną. Wziąłem jeden kawałek omleta i zacząłem jeść. To nie było takie złe. To serio jest pyszne!
-I jak?
-Mówiłem już jak bardzo Cię kocham?
-Aż tak dobre?-zapytał kiedy sięgnąłem po drugiego-Daj kawałek.- wziąłem w pałeczki kolejny kawałek i dałem go Shouyou.
Zobaczyłem iskierki w jego oczach i szeroki uśmiech. Oddałem uśmiech i znowu zacząłem pochłaniać żywność. Po skończonym posiłku poszedłem się przebrać w mundurek. Jak schodziłem po schodach myślałem, że oszaleję. Shouyo spał na ostatnim ze stopni, podpierając się głowoą o scianę. Chciałem go obudzić, ale spał jak zabity. Zero reakcji z jego strony. A gdyby tak...
Zbliżyłem się do jego twarzy i złączyłem nasze usta w pocałunku. Kilka sekund później oddał czynność.
-Czuje się jak śpiąca królewna-powiedział jak odkleiłem się od niego.
-Jesteś nią.
-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.
Czasami myślę sobie jak to jest możliwe, że taka osoba jak ja zakochała się w kimś takim jak Shouyou. Niby nasze charaktery się od siebie bardzo różnią, a jesteśmy razem. Cieszę się, że zakochałem się akurat w nim.
Wyszliśmy z mojego domu. Zimne powietrze uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Owinąłem się szczelniej szalikiem i poszliśmy w kierunku szkoły. Rozmawialiśmy o wszystkim do póki nie dołączyła do nas jakaś dziewczyna.
-Cześć Yui-chan! Co porabiasz?-zapytał Hinata z uśmiechem na twarzy.
-Idę do szkoły.-w jej głosie można było wyczuć ogromną sztuczność.
-Właśnie. Mam coś dla ciebie.- wyciągnął z torby mały, zielony pakunek- Proszę. To ciasteczka. Sam robiłem.
-Dziękuję.-wzięła od niego pakunek i przyspieszyła kroku, zostawiając nas samych.
Spojrzałem na Hinatę. Uśmiechał się i wyglądał na szczęśliwego. Coś mi mówiło, że ta Yui jest dziwna.
-Kim jest Yui?
-Koleżanka z klasy. Pomogła mi wczoraj wrócić do domu.
-Jak?
-Zapomniałem parasola, a ona zaproponowała, żebym poszedł z nią. A co? Jesteś zazdrosny?
-W-wcale nie!-kłamałem. Byłem troszeczkę zazdrosny.
-Powiedzmy, że Ci wierzę. Ale i tak kocham tylko ciebie.- jego uśmiech sprawiał, że mogłem powiedzieć całą prawdę.
-No...może jestem troszeczkę zazdrosny.
-Zazdrosny Kageyama. Jakaś nowość.
-Nie przeginaj.
Przeszliśmy przez bramę szkoły w zupełnej ciszy. Nie chciałbym, żeby szkoła się dowiedziała o nas. Nie to, że się tego wstydzę, ale nie wszyscy są tolerancyjni jak nasza drużyna. Zmieniłem buty i poszedłem w stronę swojej klasy. Po drodze zobaczyłem Yui. Wyglądała na dość zamyśloną. Jeśli myślę o tym o czym ona myśli to niech lepiej uważa. Nie podoba mi się jej zachowanie w stosunku do Hinaty.
Hinata
Kierowałem się w stronę szatni. W pewnym monecie zobaczyłem Yui. Stała i zapewne na kogoś czekała. Kiedy mnie zobaczyła podeszła do mnie z uśmiechem na ustach.
-Hej Hinata-kun. Czy mogłabym popatrzeć na wasz trening?
-Właściwie...czemu nie?
Przecież nikt nie będzie zły, że przyprowadzę koleżankę na trening, prawda?
Ruszyliśmy na salę gimnastyczną. Otworzyłem drzwi i wpuściłem ją jako pierwszą.
-Witajcie. Czy nie będzie problemu jak przyprowadzę koleżankę na trening?
-Bez problemu!- Tanka podbiegł do Yui- Jestem Tanaka.
-Yui. Miło mi.
Yui usiadła obok Kiyoko-san i przyglądała nam się z uwagą. Piłki przelatywały przez siatkę z niewiarygodną prędkością. Wytarłem pot z czoła i dalej odbijałem piłki. Kageyama wystawił mi, a ja przebiłem ją na drugą stronę. Yui była naprawdę zaskoczona.
***
-Hinata-kun. Może pójdziemy jutro na koktajl?
-Przepraszam Yui. Umówiłem się już z Kageyamą. Może kiedy indziej?
-Aha. Nieważne. Do zobaczenia.
Zanim zdążyłem ją jeszcze o coś zapytać, ruszyła w swoją stronę. Dziwnie się zachowywała. Zapomniałem jednak, że miałem wracać z Kageyamą i musiał mnie dogonić. Szliśmy ramię w ramię.
-Czemu mam wrażenie, że nie lubisz Yui?- zapytałem i złapałem jego rękę.
-Bo nie lubię.
-Dalej jesteś zazdrosny?! Przecież mówiłem, że kocham tylko ciebie!-krzyknąłem, zabierając od niego rękę.
-Przepraszam.- podszedł do mnie i przytulił.
-Wybaczam.- wziąłem w dłonie jego policzki i pocałowałem go.
Mówiłem mu, że kocham go najbardziej na świecie. Po tym wszystkim co nas spotkało dalej uważa, że jest inaczej? Yui jest tylko i wyłącznie koleżanką. Nic pozatym nas nie łączy.
-Do zobaczenia!- powiedziałem i pobiegłem do swojego domu.
YOU ARE READING
Zagrajmy jak dawniej [2] |Kagehina|
FanfictionJest to kontynuacja ''Chwyć mnie za rekę''. Oby ta, jak i poprzednia część się spodobała. ********** ''Wszedłem na salę. Inni już robili okrążenia. Dołączyłem do nich. Po rozgrzewce zaczęliśmy trening. Wszystkie moje wystawy w stronę Tanaki i Asa by...