[37] Na pewno?

5.6K 391 1.5K
                                    


Chciałam powiedzieć, że w tym rozdziale będzie kilka scen, które mogą powodować nadmierny fangirilzm. Nie odpowiadam za:

-nadmierny krwotok z nosa

-zaawansowaną cukrzycę

-SS (syndrom słodkości)

-jakość przeczytanych słów

-śmierć oczu lub mózgu

Dziękuję za uwagę i zapraszam do czytania ^^

__________

Hinata

Dzisiaj jest ten dzień. Starałem się jak mogłem i mam nadzieję, że to wszystko co dla niego przygotowałem będzie wspaniałe.

Zapukałem kilka razy w drzwi i schowałem pierwszy prezent dla niego za plecy. Po kilku sekundach w drzwiach zastałem Tobio, który się uśmiechał.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO TOBIO!-rzuciłem się na niego i przytuliłem.

-Co?-odsunął się ode mnie- Ach...no tak. Mam dziś urodziny.

-Jak można zapomnieć o własnych urodzinach?

-Widać, że można. Dziękuję.-przytulił się do mnie.

Złączyłem nasze usta w pocałunku. Uchyliłem lekko wargi, a on w tym czasie wplótł ręce w moje włosy, ja zarzuciłem swoje na jego szyję. Chciałem zatrzymać w tym miejscu czas, ale przypomniałem sobie, że całujemy się przed jego domem.

-To dla ciebie.-podałem mu czarny pakunek i weszliśmy razem do środka.

-Piękny.-wypowiedział kiedy odwinął papier- Lubię szaliki.

-Wybrałem taki specjalnie pasujący do twoich oczu.- rozgrywający lekko się zarumienił- Ale to dopiero pierwszy prezent.

-Ile ich właściwie jest?-zapytał ubierając kurtkę.

-Z tego co liczyłem to chyba 4.

Wyszliśmy przed jego dom. Powoli kończył się dzień i wyjątkowo chciałem aby tak wyglądało.

-Gdzie idziemy?-zapytał, a ja złączyłem nasze ręce i prowadziłem go przed siebie.

-Zobaczysz. Będzie fajnie.

-Zawsze jak ktoś mówi, że będzie fajnie to oznacza coś głupiego. Nie przyszedłeś chyba na złą drogę?

-No coś ty! Jak bym śmiał?!

-Po tobie mogę się wszystkiego spodziewać.

-Z-zaraz będziemy na miejscu.-zaczerwieniłem się mocno.

Czyżby domyślił się jaki jest jego ostatni prezent? Nie. Taki prezent nawet nie wpadłby nikomu do głowy.

Przez kilka minut miedzy nami trwała cisza. Słońce schowało się za choryzątem i ukazał się wspaniały księżyc.

-Jesteśmy na miejscu.-powiedziałem puszczając jego rękę.

-Na co właściwie przyszliśmy?

-Popatrz w górę.

Podniósł swoją głowę w górę. Jego twarz była zaskoczona i bardzo zniecierpliwiona.

-Ale tam są tylko gwiazdy.-powiedział patrząc znowu na mnie.

-Co?! Która godzina?!

-19:29.-odpowiedział chowając telefon do kieszeni.

-Chyba przyszliśmy za...

Zagrajmy jak dawniej [2] |Kagehina|Where stories live. Discover now