Wstałam przed południem, zjadłam śniadanie i poszłam na siłownię. Wracając przez Central Park nie mogłam sobie odmówić biegania. Odłożyłam torbę na najbliższą ławkę, wpięłam słuchawki do telefonu i puściłam pierwszą piosenkę z mojej playlisty.
I don't wanna pacify you
I don't wanna drag you down
But i'm feeling like a prisoner
Like a stranger in a no-name town
I see all the angry faces
Afraid that could be you and me
Talking about what might have been
I'm thinkin about what I used to beThere's no easy way out
There's no shortcut home
There's no easy way out
Giving in can't be wrongOdkąd zostałam sama, naprawdę czułam się w tym mieście jak ktoś obcy, kto zakłóca spokój mieszkańców Nowego Jorku. Twarze innych ludzi tak naprawdę wydawały mi się przyjazne, a oni sami cieszyli się życiem. Ale nie chciałam się z nikim zaprzyjaźnić. Za bardzo boję się znowu zostać sama.
Biegłam równym, szybkim tempem, kiedy kilkaset metrów przede mną zobaczyłam grupę mężczyzn w garniturach i z komunikatorami w uszach. Nie wyglądali jak ludzie, którzy szli lub właśnie wrócili ze spotkania biznesowego. Jeden z nich odwrócił się w moją stronę, a na jego piersi zobaczyłam przypinkę, jednak inną niż ta, którą mieli agenci Wyre i Juke. Ta przedstawiała czaszkę z sześcioma... mackami? Miałam wrażenie, że gdzieś ją już widziałam. Zaczął mówić coś do swoich towarzyszy, którzy od razu popatrzyli w moją stronę.
Nagle doznałam olśnienia. To właśnie to logo było wyświetlone na dużym ekranie w sali w Stark Tower, w której rozmawiałam z Furym. Logo Hydry. Zawróciłam i pobiegłam po torbę. Szybko dotarłam do domu, nie przestając biec. Do torby podróżnej spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegłam do garażu. Pilotem otworzyłam drzwi garażowe i wsiadłam do mojego auta. Szybko wyjechałam i zamknęłam drzwi.
Po kilku minutach dotarłam pod siedzibę Stark Tower - plusy sportowego samochodu to nie tylko wygoda jazdy, ale również duża prędkość rozwijana w możliwie jak najkrótszym czasie. Zatrzymałam się na parkingu i wbiegłam do środka. Z szybko bijącym sercem skierowałam się w stronę windy.
— Była pani umówiona? — zapytał mnie jeden z ochroniarzy, zatrzymując mnie.
—Muszę jak najszybciej spotkać się z Tonym Starkiem — odpowiedziałam zniecierpliwiona. Agenci Hydry mogli już znaleźć mój samochód i wiedzieć, gdzie jestem.
– Nie jest to możliwe, jeżeli nie umówiła się pani wcześniej. — widać było, że to nie pierwszy raz, kiedy musiał powstrzymywać obcą osobę przed wejściem do windy. — Fanek nie wpuszczamy. — miałam niesamowitą ochotę kopnąć go w krocze.
— Pani Angel? — szybko odwróciłam się w stronę znajomego głosu.
— Agencie Wyre! — podbiegłam do niego, zostawiając ochroniarza w stanie zdziwienia. – Muszę możliwie jak najszybciej spotkać się z Furym. Hydra... — jednak nie pozwolił mi dokończyć. Złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę windy. Wcisnął guzik z numerem 39, ten sam co wczoraj.
Winda pięła się w górę bardzo powoli, ale może to dlatego, że bardzo się spieszyłam. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja pobiegłam w znaną mi stronę. Z impetem wpadłam do tego samego pokoju, przerywając Fury'emu w pół słowa. Chyba przerwałam jakieś ważne spotkanie, ale w tym momencie to było moim najmniejszym zmartwieniem. Szef T.A.R.C.Z.Y. i Mściciele popatrzyli na mnie z nieukrywanym zdziwieniem. W całym wianuszku brakowało tylko Kapitana Ameryki.
— Polują na mnie. Zgadzam się — powiedziałam tylko.
***
Natasza, oddelegowana przez Nicka zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju. Moim oczom ukazała się ściana ze szkła, która ukazywała niesamowicie piękną panoramę Nowego Jorku.
CZYTASZ
Osobisty Superbohater | Kapitan Ameryka
FanfictionMiłość to niewyjaśnione przez naukowców zjawisko, którego doświadcza każdy z nas, a nawet superbohaterowie. Najczęściej przychodzi w najmniej spodziewanym momencie.