— Jesteśmy na miejscu, moje gołąbeczki — powiedział Tony po pewnym czasie, a ja przewróciłam oczami. Całkowicie przyciemnione szyby nie pozwoliły mi na zobaczenie drogi, którą jechaliśmy. Mężczyźni musieli spędzić trochę czasu obmyślając cały ten plan - wiedziałam już, gdzie (albo raczej z kim) przed wypadkiem znikał Rogers.
— Jesteś gotowa? — zapytał żołnierz, patrząc mi w oczy.
— Tak. Nie. Nie wiem — mieszałam się w tym, co mówię. Spojrzałam na szybę, w której nie widziałam nic oprócz odbicia mojego i Rogersa. Spojrzałam na swoje kolana i przygryzłam wargę.
— Nie rób tak, bo będę musiał na zawsze pożegnać się ze swoimi przekonaniami — szepnął mi do ucha, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
— A może właśnie tego chcę? — rzuciłam, przeciągając czas pozostały do opuszczenia pojazdu. Ufałam Rogersowi, ale bałam się, że to miejsce wcale mi się nie spodoba.
— W takim razie chyba będę musiał zacząć spełniać twoje zachcianki. — odpowiedział. — A teraz zamknij oczy.
Kiedy już to zrobiłam usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale Steve zdążył je zamknąć, zanim rzuciłam okiem na zewnątrz. Zaklęłam głośno.
— Ciesz się, że Rogers tego nie słyszał. Zaraz wyleciałby z tym swoim językiem — rzucił Tony.
— Niech on się lepiej modli, żeby mi się tu spodobało — rzuciłam tylko, a tylne drzwi po mojej stronie nagle się otworzyły.
— Zapraszam na włości — powiedział Steve z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Niepewnie wyszłam z samochodu, ale to, co ujrzałam, pozbawiło mnie wszelkich wątpliwości dotyczących tego, czy właściwie postąpiliśmy uciekając z Nowego Jorku.
CZYTASZ
Osobisty Superbohater | Kapitan Ameryka
FanfictionMiłość to niewyjaśnione przez naukowców zjawisko, którego doświadcza każdy z nas, a nawet superbohaterowie. Najczęściej przychodzi w najmniej spodziewanym momencie.