~ XIX ~

1.5K 88 4
                                    

Poczułam, że ktoś mnie szturcha.

— Wstawaj, jesteśmy już na miejscu — usłyszałam głos Steve'a.

— Jeszcze pięć minut... — wystękałam jeszcze na wpół śpiąca. W odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech.

— Spałaś dziewięć godzin i jeszcze ci mało? No wstawaj, nie daj się prosić.

— Dobrze, już wstaję — mówiąc to przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. — Która godzina?

— Dziewiętnasta trzydzieści czasu lokalnego. W Nowym Jorku jest aktualnie pierwsza trzydzieści — odpowiedział niemal natychmiast.

— Czekaj, czekaj... — byłam nie do końca rozbudzona, dlatego łączenie faktów szło mi troszkę gorzej. — Czy to znaczy, że jesteśmy w Europie?!

— Dokładnie tak, kochanie. A teraz weź swój bagaż podręczny, albo zostanie tu na zawsze — powiedział Steve, śmiejąc się. — To znaczy, dopóki ktoś go sobie nie przywłaszczy.

***

Wchodząc na lotnisko widziałam wiele napisów w nieznanym mi języku, przez co zupełnie nie wiedziałam, gdzie jesteśmy. Starałam się znaleźć cokolwiek po angielsku, jednak na próżno. Odebraliśmy swoje walizki i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Byłam pewna, że Rogers ma jakiś plan. Jak zawsze.

Patrzyłam na nieznajome twarze ludzi i zastanawiałam się, czy na pewno nikt nas nie rozpozna. Dla pewności zasłoniłam się kurtyną blond włosów, przez co wpadłam na Rogersa, który niespodziewanie się zatrzymał. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i podążyłam spojrzeniem za jego wzrokiem.

Na parkingu stał czarny SUV, który bardzo przypominał mi samochody T.A.R.C.Z.Y. Steve zaczął iść w jego stronę, a ja niewiele myśląc poszłam za nim. Otworzył bagażnik i wsadził tam nasze walizki, po czym otworzył mi tylne drzwi.

— Zapraszam — powiedział z uśmiechem godnym gwiazdy filmowej.

— Dziękuję — mówiąc to, odwzajemniłam uśmiech. — Tony?! Co ty tutaj robisz?!

— Odwożę was w bezpieczne miejsce, dziecinko — odpowiedział kierowca SUVa. Powinnam się na niego zdenerwować o to, że nazwał mnie dziecinką, ale tak naprawdę byłam mu wdzięczna. Za wszystko. Bo zrobił dla nas coś, czego wcale nie musiał.

— Dzięki, Tony — powiedział Rogers po zamknięciu drzwi. — Jesteś wielki.

— Wiem — odpowiedział Stark szczerząc się do lusterka wstecznego.

Osobisty Superbohater | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz