rozdział 8.

6.5K 499 116
                                    

Sunggyu przeklął pod nosem, ciągle się szarpiąc, jednak gdy nic to nie dało spojrzał na swoich kolegów.

-Co do chuja!? Ruszcie dupy i go załatwcie.

Licealiści popatrzyli po sobie, jednak nie zamierzali podejść. Czarnowłosy zmarszczył nos i raz jeszcze starał się uwolnić z uścisku Jeona.

-Zdrajcy! Pieprzone śmiecie! -zaczął wrzeszczeć, gdy obaj chłopcy odwrócili się i ruszyli w stronę wejścia do szkoły.

-Zamknij się w końcu. -Powiedział Jungkook i zapalił wolną ręką papierosa, po chwili machając zapalniczką przed twarzą czarnowłosego. -Bądź grzeczny i się tak nie szarp, bo niechcący mogę zrobić ci tym krzywdę.

Jak na zawołanie chłopak przestał się szarpać i przymknął na chwilę oczy.

-Dobra. Pogadajmy. -stwierdził.

Brunet uśmiechnął się półgębkiem, wydmuchując dym z ust.

-Zrobimy tak, przeprosisz Taehyunga i nigdy więcej się do niego nie zbliżysz. Jeśli przyszedłby ci do głowy pomysł, żeby kogoś nasyłać, to uwierz, nie chciałbym być w twojej skórze. Robienie tatuażu u nieprofesjonalisty może trochę boleć...Nie wspominając o przekłuwaniu narządów płciowych.

-Jebany zboczeniec. Wstań!

Jeon przestał się uśmiechać. Wsadził papierosa do ust i chwycił maturzystę za gardło, tamując palcami dostęp powietrza. Sunggyu zaczął wydawać dźwięki, podobne do skręcenia karku.

-Jestem naprawdę zajęty, a muszę przyjeżdżać tutaj, żeby użerać się z takimi podludźmi jak ty i robić wam resocjalizację. To upierdliwe, Sunggyu. I chyba wiem co robić z "rzeczami, które mnie irytują". -powiedział zmęczonym głosem z dziwną chrypą i puścił dłonie czarnowłosego, które momentalnie dopadły duszącej go ręki, jednak jego starania poszły na marne.

Jeon wyciągnął z ust papierosa i zbliżył żarzący się koniec do oka licealisty.

-Jeongguk!

Brunet zatrzymał się i obejrzał przez ramię na Taegyunga. Z oczu nadal ciekły mu łzy, z ust krew, a jego włosy i ubrania były nieco brudne od leżenia na mokrym gruncie. Blondyn na czworakach podszedł do Jeona i chwycił go za materiał koszulki.

-Zostaw go.

-Nie rozumiesz. Tacy jak on się nie zmieniają.

-Puść go!

Kim podczołgał się i również zaczął szarpać ramię mężczyzny, co spotkało się z ogromnym zdziwieniem Sunggyuna. Jeon rozwarł palce, oddając tlen w posiadanie płuc czarnowłosego, który agresywnie zaczął kaszleć i sapać. Na szyi widniał już duży siniak w kształcie palców i dłoni tatuażysty.

-Przepraszam, Taeh... -wycedził Sunggyu, patrząc załzawionymi oczami na blondyna.

Brunet wstał z licealisty i pozwolił mu odetchnąć, po czym pomógł wstać blondynowi. Taehyung odgarnął mokre od deszczu włosy mężczyzny do tyłu, spoglądając na grube, kształtne brwi i ciemne, podkrążone oczy.

-Znowu jestem po czasie.

-To nic. -powiedział cicho blondyn, uśmiechając się kwadratowo.

Nagle spojrzał na rękę, za którą szarpał go przed chwilą, zauważając czerwono-fioletowy uraz pod łokciem, rozciągający się przez całe przedramię.

-Co to?

Tatuażysta zerknął na ranę, jednak nie przejął się tym zbytnio i rzucił peta na ziemię, przydeptując go.

Tattoo artist | taekookWhere stories live. Discover now