rozdział 20.

6.3K 427 67
                                    

Jeon spojrzał na blondyna, który naciągał na siebie ciemne spodnie. Uderzał rytmicznie palcami o swoje kolano, powoli tracąc cierpliwość.

-Chodź tutaj. -odezwał się w końcu, zwracając uwagę Taehyunga, który po chwili podszedł do tatuażysty. Mężczyzna chwycił za torbę stojącą obok biurka obłożonego filmowym sprzętem i wyciągnął z niej ciemnozieloną koszulę z wężami przy mankietach. -Kupiłem ją tydzień temu. Chciałbym, żebyś nosił ją na dzisiejszej kolacji.

Kim odebrał ciuch od starszego i narzucił go na siebie, wkładając końcówki koszuli do spodni. Brunet przyciągnął studenta do siebie i zaczął zapinać poczerniałe guziki. Niższy wbił wzrok w żylaste dłonie Jeona, który całą swoją uwagę poświęcał zawsze temu, co aktualnie robił.

-Jeongguk. -mruknął, zaczynając bawić się tunelem szefa. -Chciałbym, żebyś zrobił mi ten obiecany tatuaż.

Starszy zatrzymał dłoń w pół ruchu, patrząc w obojczyki blondyna.

-Jesteś piękny i bez ozdób. Taki czysty i... -blondyn pochylił się, scałowując wargi Jeona, który po chwili zapomniał o czym mówił.

-Na moje urodziny. Nie chcę, żeby dotykał mnie nikt inny prócz ciebie, hyung.

-Nienawidzę tego, jak łatwo owijasz mnie sobie wokół palca. -powiedział z lekkim uśmiechem na ustach.

Obaj obrócili głowę w stronę otwartego okna, słysząc parkujący przed blokiem samochód Yoongiego. Wyższy wstał, postawił stanowczo kołnierzyk koszuli niższego i zarzucając mu krawat, zaczął go zawiązywać.

-Dobrze by było, gdybyś zapiął się tym razem pod szyję. Jimin może mnie nieźle ochranić za twoją szyję. -powiedział, liżąc ucho młodszego, który przypomniał sobie o ugryzieniach.

×××

Taehyung dawno nie był w swoim mieszkaniu, odkąd zbliżył się do Jeona. Z jednej strony widok własnego pokoju i jednoosobowego łóżka go cieszył jak i unieszczęśliwiał.

Szatyn wprowadził bagaże do swojej sypialni, po czym popędził do stojącego w drzwiach blondyna. Rzucił się na jego plecy z rozpędu, śmiejąc się głośno.

-Tęskniłem strasznie. Za tobą i tym domem. -zachichotał, upadając ze współlokatorem na podłogę. Student uśmiechnął się kwadratowo, chwytając Parka za rumiane policzki i lekko za nie pociągając.

-Ja też. Dobrze, że wróciłeś.

-Pewnie czułeś się strasznie samotny w pustym mieszkaniu. -zmartwił się Jimin, schodząc z przyjaciela i siadając przed nim.

-Nie. Nie zauważyłem nawet, było mnóstwo pracy w salonie. -odparł, bawiąc się rękawami, ukradkiem patrząc na wiszącą na wieszaku ciemnozieloną koszulę.

Było mu przykro, że nie mógł zostać ze starszym i usnąć w jego gorących ramionach. Że nie mógł budzić się jako pierwszy, patrzeć na niego jak śpi, i samemu zasypiając, nie chcąc wychodzić z łóżka. Że nie mógł jeść potraw tatuażysty, który na każdym kroku martwił się o dietę Taehyunga i wkładał mnóstwo pracy, żeby ugotować mu coś zdrowego. Że nie mógł chociaż raz na niego spojrzeć inaczej niż w pracy, w której brunet skupiał się na klientach. Że nie mógł się do niego przytulić, pocałować go, dotknąć jego miękkich włosów i tuneli w jego uszach. Że nie słyszy tętniącego serca starszego.

-Czemu płaczesz? Tae? -dotknął jego twarzy szarowłosy, krzywiąc twarz w przestrachu. -Co powiedziałem nie tak?

Student wytarł oczy rękawem, patrząc w ziemię. Nie chciał opuszczać szatyna, ale zdążył przywiązać się do bruneta. W pewnym sensie widział w nim zastępstwo za własnego ojca, który nie potrafił pełnić tej funkcji. Jednak Jeon, mimo własnych problemów, pomagał młodszemu jak tylko mógł, kochał i otaczał opieką.

Tattoo artist | taekookWhere stories live. Discover now