rozdział 24.

5.5K 381 81
                                    

Blondyn przekręcił się w stronę przysłoniętego żaluzją okna. Mimo zimowej pory, kiedy słońce wstawało późno, to światło padające z ulicy zawsze go denerwowało.

Student spojrzał na zdjęcie stojące na parapecie, gdzie widniał on i jego siostra, przytuleni do siebie. Na innym była ich uśmiechnięta matka, trzymająca Taehyunga jako noworodka, a trzyletnia dziewczynka wystawia język do brata. Na innym jest wraz z Jiminem i jego kuzynem Hoseokiem w szkolnych mundurkach przed ukończonym liceum. Mimo tej drobnej wystawy wciąż brakowało jednego zdjęcia.

×××

Namjoon siadł naprzeciw Kima, stawiając przed nim filiżankę herbaty. Mężczyzna patrzył chwilę zmęczonym wzrokiem po Taehyungu, jednak w końcu uśmiechnął się krzywo, unosząc nieco brwi.

-Pij, kurwa. Nie otrujesz się.

-To po co chciałeś mnie widzieć?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


-To po co chciałeś mnie widzieć?

-Porozmawiać. O tobie.

Blondyn upił łyk zielonego naparu, spuszczając wzrok na zadrapania na stole.

-Coś konkretnego?

-Nie czuj się jak na przesłuchaniu.

-Pytaj.

Starszy złączył ze sobą dłonie i położył na nich usta w zastanowieniu. Wiedział, że Taehyunga coś trapi od wielu dni, jednak nie mógł mu pomóc, skoro po prawdzie nikt nic o nim nie wiedział. Prócz tego, że miał problemy w szkole przez swoją orientację.

-Kiedy się poznaliście z Jeonggukiem, mieszkałeś z Jiminem. Wspominałeś coś o matce, ale prócz niej nie masz nikogo?

-Mam siostrę.

-A matka?

-Nie odwiedzam jej od dawna.

-Masz ku temu powody?

Blondyn popatrzył na hyunga z lekkim zakłopotaniem.

-Nie mam czasu, odkąd chodzę na uczelnię, pracuję, zajmuję się Jiminem.

Namjoon zamknął na chwilę oczy, marszcząc w zastanowieniu brwi.

-Chcesz się z nią zobaczyć?

-Nie wiem.

-Wymijająca odpowiedź. -uśmiechnął się, wstając i głaszcząc młodszego po głowie. -Darujmy sobie tą zabawę. Jeśli będziesz chciał pogadać, to przyjdź do mnie. Nie ma sensu wyciskać z ciebie prawdy.

-To nie tak, że chcę przed wami coś ukryć, hyungnim.

-Wiem. -mężczyzna przeczesał włosy palcami i przeniósł dłoń z głowy chłopaka na jego plecy. -Spotkaj się z nią. Od ponad miesiąca wykręcają tobą własne myśli. Źle się to może skończyć. Nie bądź jak Jeon i nie tłum w sobie emocji.

Po prawdzie Kim od dawna miał przygotowany telefon zakładu, jednak brakowało mu pewności siebie, by zatelefonować i się tam wybrać. Chociaż nie znał Namjoona tak dobrze, to od początku pomagał studentowi z tatuażystą, a sam rozwiązywał najmniejsze problemy młodszego.

-Hyungnim.

-Słucham.

-Podwieziesz mnie?

Namjoon uśmiechnął się lekko, wzdychając.

-Pewnie.

×××

Tego dnia blondyn został poprowadzony do pokoju jego matki. Gdy tylko otworzyły się przed nim drzwi, zobaczył siedzącą pod oknem ciemnowłosą kobietę. Wydawało się, że została po niej tylko piękna powłoka.

Kim wszedł, zamknął drzwi i powoli podszedł za ciemnowłosą. Przysunął sobie krzesło i usiadł tuż przy niej.

-Mamo. -odezwał się, nie do końca wiedząc jak zacząć rozmowę. Kobieta nawet na niego nie spojrzała, jednak kontynuował. -Jak się czujesz?

Krótkie włosy poruszył delikatny wiatr, który nasilał się z każdą godziną. Taehyung popatrzył na szpitalny uniform z odrazą, jednak wstał i podszedł do kobiety od frontu, kucając przed nią. Spojrzał na jej spokojną twarz pokrytą paroma zmarszczkami. Jej ciemne oczy patrzyły pusto w przestrzeń.

-Nie powinnaś siedzieć przy otwartym oknie. -stwierdził, zamykając okiennicę, oddzielając tym samym ich dwójkę od świata. Blondyn ukucnął przy niej i położył swoje dłonie na tych należących do pani Kim i zacisnął na nich palce. -Popatrz na mnie. Mamo...

-Powinieneś był zostawić mnie w spokoju. -mruknęła zmęczonym głosem. Taehyung wstrzymał ciskające się do oczu łzy, jedynie przełykając słowa matki i uśmiechając się uprzejmie.

-Nie mogę, wiesz o tym. Codziennie ciężko pracuję byś miała zapewnioną opiekę i medykamenty.

-Nie potrzebuję tego. Ani całego bólu, ani ciebie.

Młodszy wstał i spojrzał na ciemnowłosą z pewnym rodzajem nienawiści.

-Co ci zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz? -wrzasnął, uderzając dłońmi o krzesło, na którym siedziała rozmówczyni. -Dlaczego nie potrafisz mnie pokochać nawet za to kim jestem? Nie jestem twoim synem? Błagam!

Jego głos nagle stracił cały gniew i załamał się. Z oczu zaczęły płynąć łzy, które wylądowały na jego idealnie wyprasowanej koszuli. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i pogładziła dwudziestolatka po policzku.

-Przecież wiesz, że nie mogę ci zapewnić żadnej miłości, Tae. Jestem niezdolna do odczuwania czegokolwiek. Właśnie dlatego chciałam, żebyś znalazł kogoś, kto zajmie się tobą za mnie. -kciukiem wytarła mokre ścieżki z oliwkowej skóry mężczyzny. -Masz kogoś takiego?

-Tak.

-Podziękuj im ode mnie i proszę, nie pozwól, by ktoś cię więcej krzywdził. Ja jestem ostatnią osobą, która to robi, więc zostaw mnie i dbaj o siebie. Dbaj o osoby, które odwzajemniają twoją miłość.

Kim rzucił się na kobiece kolana, cicho szlochając. Poczuł jak dłoń matki gładzi jego nieco przydługie włosy. Kojący dotyk sprawił, że łzy zakończyły swoją podróż, zostawiając zaczerwienione oczy w spokoju.

-Jesteś moją łzą.

×××

Namjoon dopalał powoli papierosa, patrząc na numer widniejący na drzwiach. Przez korytarz przeszła młoda pielęgniarka, która zatrzymała się przy nim.

-Przepraszam, tutaj nie wolno palić.

-Najmocniej przepraszam. -uśmiechnął się jasnowłosy, wyciągając peta z ust i udając, że wyrzuca go przez uchylone okno, jednak gdy tylko kobieta się oddaliła, zaciągnął się ponownie z niezadowoleniem na twarzy. -Pierdolę te cholerne szpitale.

Drzwi do sali otwarły się nagle i po chwili zamknęły się za wychodzącym Taehyungiem, który z lekkim westchnieniem spojrzał na wyższego. Joon zauważył ślady po łzach, więc jedynie rozwarł ramiona, by Kim mógł ukryć twarz w jego piersi.

-Duży chłopak. -mruknął ze szczęściem w głosie. -Spisałeś się, Tae. Jestem z ciebie dumny.

-Nie mów nic Jeonowi. Nie musi o tym wiedzieć.

-Masz to u mnie jak w banku. Chodź do domu. Jin czeka już na nas z Minem, Jeonggukiem i zajebistym obiadem.

-Co on w tobie widzi? -zaśmiał się młodszy, odsuwając od Kima.

-Z pewnością więcej niż ja sam widzę. -uśmiechnął się lekko, ukazując dołeczki. -A teraz rusz dupę do swojego faceta, bo mnie szlag z tobą trafi.

Tattoo artist | taekookWhere stories live. Discover now