5

19.8K 1.2K 949
                                    


Leo Pov.

- To ja już chyba pójdę.. - powiedział Alex.
- Iść z tobą? - zapytałem.
- Nie, po co? To ja zostałem zawieszony, nie ty.
- No tak.. ale to przeze mnie..- westchnąłem.
- Uderzyłem go z własnej woli, mogłem poprostu nie dać mu się sprowokować. - oznajmił.
- W takim razie, daj się przynajmniej zaprowadzić do pielęgniarki. Krew ci leci. - powiedziałem po czym skierowaliśmy się w stronę gabinetu piguły.
Gdy zapukaliśmy do drzwi odpowiedziała nam jedynie głucha cisza. Pielęgniarki nie było, jednak jak się okazało drzwi były otwarte.
- Co jak nas przyłapią? - zapytał Alex.
- Dość często tu trafiam, więc jakby nie było pielęgniarki to mogę tu wejść po plastry, bandaże i tak dalej. Tylko nie mogę brać leków- oznajmiłem i wyciągnąłem z szafki plastry i wodę utlenioną.
- Usiądź tutaj. - poprosiłem Alexa i wskazałem na łóżko szpitalne. Chłopak wykonał polecenie. Zbliżyłem się do niego o zacząłem przemywać jego ranę wodą utlenioną.
-Tss- syknął z bólu.
- Spokojnie. Jeszcze chwila. - powiedziałem starając się go uspokoić. Nasze twarze dzieliły w tej chwili już tylko milimetry. Na ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały, jednak od razu odwróciłem wzrok. On zapewne również.

Alex Pov.

Sposób w jaki Leo przemywał moją ranę był taki..delikatny. Robił to tak lekko i sprawnie. Spojrzałem na niego licząc na to, że tego nie zauważy. Jednak akurat w tym momencie nasze spojrzenia spotkały się. Zakłopotany odwróciłem wzrok jednak po chwili ponownie na niego spojrzałem. Jego policzki oblał rumieniec. Nie wiem czemu uśmiechnąłem się do siebie.

Leo Pov.

-I już, gotowe. - zwróciłem się do Alexa.
- Dzięki. - powiedział, po czym podszedł do lustra. Widząc niekoniecznie dobrze wyglądający plaster na swoim czole, rozpuścił włosy tak aby grzywka go zasłoniła. Wyglądał tak przystojnie...
-Dobra, ja spadam.- oznajmił.
- Czekaj, - zatrzymałem go. - Spotkamy się po szkole? - zapytałem z nadzieją.
- Ok, ale jak przyjaciele, tak?
- Tak, to może w parku po lekcjach?- zapytałem lekko zakłopotanay z uśmiechem.
- Ok, do zabaczenia. - powiedział chłopak na odchodne. Ja natomiast stałem jeszcze chwilę w zamyśleniu, z którego wyrwał mnie dzwonek na przerwę.
- Przegapiłem kolejną lekcje... - mruknąłem sam do siebie, po czym udałem się do klasy. Od razu podbiegła do mnie dziwnie zadowolona Kaśka.
- Hej!
- Cześć! Słyszałam, że Alex cię obronił! To prawda? Ponoć bił się o ciebie..-powiedziała i zrobiła coś ma kształt lenny face'a.
- No, obronił mnie. A tak w ogóle to czemu nie było cię na tamtej przerwie?-zapytałem.
- Dentyste miałam.-odpowiedziała. - Ale wracając do tematu.. Jak tam wam się układa?
- Już jest lepiej. Zostaliśmy przyjaciółmi.- oznajmiłem.
-Czyli... Skedzisz w Friendzone? - zaśmiała się. - A tak serio to nie przykro ci?
- Jeszcze nie straciłem szansy. A poza tym będę szczęśliwy póki mogę stać u jego boku. On teraz potrzebuje bliskości. Nie mogę go zostawić.- powiedziałem.
- Jesteś niesamowit! Mimo tego wszystkiego co wcześniej o tobie mówił ty i tak dalej go kochasz... Oooo jak słodko...- westchnęła a ja się zaśmiałem.
- Ale moja intuicja yaoistki podpowiada mi, że czegoś mi nie mówisz.. - powiedział i zmierzyła mnie wzrokiem. Zawsze gdy to robiła myślałem, że umrę ze śmiechu. - No powiedz! Przecież wiesz że możesz mi zaufać.
- Po szkole mam spotkać się z Alexem. - oznajmiłem.
- Serio!? Randka,co będziecie robić? Czyżby zacząłeś pierwszy raz?
- C-co!? Nie! To tylko przyjacielskie spotkanie..
- Taaa, przyjacielskie spotkanie. - powotórzyła i ponownie zrobiła swojego lennego.
- Nie chcę wiedzieć o czym myślisz... - zaśmiałem się.
- Pffff, myślę o tenczy, o tenczy. - zaśmiała się.
- Z kim ja żyję... - westchnąłem ze śmiechem.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek.

Lekcje zleciały jak z bicza. Cały czas myślałem o popołudniowym spotkaniu. Na ostatnich zajęciach poczułem lekko ból głowy. Dyskomfort nie ustępował, jednak stwierdziłem, że to wytrzymam.

Po lekcjach udałem się w umówone miejsce. Wcześniej dostałem SMS-a od Alexa. Napisał, że będzie czekał obok altany i tak też jest zrobił. Siedział na ławce paląc papierosa. Widząc, że się zbliżam, zgasił go i wyrzucił peta do kosza ma śmieci.

Alex Pov.

Widząc zbliżającego się w moją stronę Leo zgasiłem szluga. Nie wiem czemu, nie chciałem aby to wdychał..
- Hej!- przywitał się. Chłopak nie wyglądał zbyt dobrze. Miał podkrążone oczy i zarumienione policzki.
- Hej, dobrze się czujesz? - zapytałem.
- Tylko trochę mnie głowa boli. Wytrzymam. - odparł. Słchać było, że ledwo mówi.
- Ehh, chodźmy do mnie. Z tąd do mojego domu jest jakieś 5 minut drogi. - powiedziałem i wstałem z ławki.

Po chwili dotarliśmyy do mojego mieszkania.
- Połóż się. - oznajmiłem i wskazałem na dużą kanapę stojącą w salonie.
- Nie trzeba, dobrze się czuje...
- Taaa, trzęsesz się z zimna a po drodze myślałem, że zasłabniesz... Kładź się. - rozkazałem a chłopak tym razem posłusznie wykonał polecenie.
- Co to w ogóle był za pomysł, żeby wybiec w nocy na deszcz w samej piżame.. - westchnąłem- pewnie przez to jesteś chory.
Udałem się do swojego pokoju. Wziąłem z tamtąd dużą puchatą poduszkę i ciepłą kołdrę.
- Podnieś głowę. - zwróciłem się do Leo gdy wróciłem po czym podłożyłem mu poduszkę pod głowę.
- Zmierzę ci temperaturę. - powiedziałem wyciągając z szafki termometr, który następnie podałem Leonardowi.

Leo Pov.

Słabo się czułem i było mi strasznie zimno, jednak starałem się ukryć to przed Alexem. Chłopak od razu wykrył moje kłamstwo i ku mojemu zdziwieniu postanowił się mną zająć. Był taki miły i troskilwy. Nie znałem go od tej strony.
Tego dnia Alex wydawał się jakby.. weselszy. Widać było, że mu ciężko, jednak mniej niż zwykle.
- Pokaż termometr. - poprosił po chwili Alex, a ja spęłniłem jego żądanie.
- 38°, masz gorączke.. Pójdę do apteki po jakieś tabletki. - powiedział.
- Nie, nie trzeba. W plecaku zawsze noszę przeciw bólowe.

Alex Pov.

-Podać ci? - zapytałem a Leo skinąłem głową.
- W której kieszeni?
- W tej najmniejszej . - oznajmił.
Zacząłem szukać leków w plecaku. Znalazłem dwa opakowania. Jedno plastikowe a drugie papierowe.
- Które? - zapytałem chłopaka.
- To papieerowe- odpowiedział a ja podałem mu tabletkę z owego opakowania.
- A te drugie to od czego?- zapytałem z ciekawości.
Widać było, że Leo wacha się czy odpowiedzieć.
- Na serce. - powiedział smutno po chwili. Widziałem, że ciężko mu się o tym mówi więc nie dopytywałem więcej. Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Chcesz coś do picia? - zapytałem jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Chłopak zasnął. Tabletki musiały działać nasennie. Podszedłem do niego i pogłaskałem go po głowie. Wyglądał tak spokojnie, a jego włosy były takie miłe w dotyku.
Po chwili uznałem, że powinienem powiadomić kogoś z rodziny Leo, o tym, że chłopak przebywa u mnie. Wyciągnąłem telefon Leonarda i znalazłem numer jednego z jego ojców. Nie byłem pewien czy to ten straszny czy ten zabawny, ale kliknąłem zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach mężczyzna odebrał telefon.
- Halo? O co chodzi synku?- usłyszałem.
- Dzień dobry, z tej strony Alex Brooks.
- Cześć, coś się stało?-zapytał zmartwiony ojciec.
- Leo źle się poczuł, a że byliśmy blisko mojego domu przyprowadziłem go do siebie. Chciałem uprzedzić , żeby się panowie nie martwili. - oznajmiłem.
- Ok, dzięki za wiadomość. Jesteś pożądnym facetem. Jeśli Leoś ci zaufał, ja też będę. - powiedział.
- Dziękuję.
- Dobra, ja już muszę kończyć. Pa.
- Do widzenia. - pożegnałem się i rozłączyłem. Spojrzałem jeszcze raz na śpiącego Leo i uśmiechnąłem się do siebie.

______________________________________
Hej!
I tak oto powstał kolejny rozdział!
Jej wyrobiłam się!... Chyba xD
Dziękuję za wszelką aktywność, która motywuje mnie do dalszych poczynań (Wow zabrzmiałam mądrze!)😂

Accept me|Yaoi|Where stories live. Discover now