Śmierć nas nie rozłączy

12.3K 757 1.3K
                                    

Leo Pov.

Rano obudziły mnie promienie słońca oraz dziwne ciepło. Próbowałem wstać, jednak moje próby zostały zniweczone przez...czyjeś ramiona?

Poderwałem się szybko z posłania i krzyknąłem głośno. Po chwili ogarnąłem, że nie znajdowałem się w swoim pokoju. Znałem tamto miejsce. To był pokój Alex'a.

- Czemu krzyczysz z samego rana? -mruknął niewyspany Alex. Zaraz... co!? Przecież on... Nic się nie odezwałem. Po prostu wpatrywałem się w bruneta, który był widocznie rozbawiony całą sytuacją.

- Ja się lepiej jeszcze prześpię...-westchnąłem niemrawo.- Chyba zwariowałem.

- Zwariowałeś? O czym ty mówisz? - zaśmiał się chłopak.

- No właśnie...- mruknąłem, Alex choć nie wiedziałem czy mogłem się tak do niego zwracać objął mnie i pocałował w policzek. Wyraźnie czułem jego ciepły dotyk na swojej skórze.

- Kocham cię wariacie.- szepnął mi do ucha, a całe moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Nawet jego szept brzmiał identycznie. Nasze półnagie ciała stykały się ze sobą przekazując ciepło.

W mojej głowie szalały setki myśli, których w żaden sposób nie mogłem poskromić. Co w zasadzie się działo? Normalnie pierwsze co pomyślałbym, że to wszystko sen. Zresztą jak co noc. Tyle jednak, że to co właśnie się działo było zbyt realistyczne, aby móc to tak nazwać.

Uszczypnąłem się jeszcze parę razy z nadzieją, że się obudzę jednak nic takiego się nie stało. Dalej leżałem w jednym łóżku z przytulającym mnie Alex'em. Z jednej strony chciałem się obudzić, a z drugiej jednak pragnąłem zostać z nim na zawsze.

- Czekaj bo nie bardzo rozumiem...- wydukałem zdezorientowany.

- Czego tu nie rozumieć? Kocham cię ponad życie.- zaśmiał się. O ironio... Tu akurat się nie mylił. Dosłownie kochał mnie ponad życie i udowodnił to oddając mi serce. Więc jakim cudem leżał tuż obok?

- To akurat wiem...- mruknąłem na co chłopak ucałował mnie delikatnie w obojczyk.

- Cieszę się, że wiesz.- szepnął wtulając się we mnie mocniej.

Leżeliśmy tak jeszcze chwilę kiedy znowu poderwałem się do pozycji siedzącej i oznajmiłem z nutką niepewności:

- To się nie dzieje.

Alex spojrzał na mnie pytająco.

- Co jest grane?- zapytałem. Poważnie zaczynałem zastanawiać się nad swoim zdrowiem psychicznym, które od czasu śmierci bruneta i tak kulało. Z czasem zacząłem sam do siebie, niczym mantrę powtarzać 'Kocham cię' tak jakbym mówił to do Alex'a. Z tego co słyszałem od taty często krzyczałem przez sen słowa typu 'wracaj' czy też 'nie zostawiaj mnie'. Spowodowane było to moimi częstymi snami, wręcz koszmarami o jego 'zniknięciu' z mojego życia.

Wyobraź sobie teraz, że kogoś kochasz. Chcesz spędzić z tą osobą resztę życia. Oddajesz jej cząstkę siebie.

I nagle... Koniec. Ta osoba znika.

Umiera.

Wiesz jakie to uczucie? Tęsknota? Ból? Smutek? Żal? Wątpliwości? A może samotność?

Otóż każdy przeżywałby to na swój sposób. Niektórzy ruszyli dalej, nie oglądając się za siebie. Inni zostaliby w miejscu. Z pustką wypełniającą ich dusze.

Jak ja.

Nie umiałem podnieść się po stracie Alex'a. Brunet tyle razy powtarzał mi jak silny jestem, jednak ja byłem zbyt słaby. W obliczu tragedii stoczyłem się na dno rozpaczy.

Accept me|Yaoi|Where stories live. Discover now