15. liebe

2K 161 68
                                    

Nie wiem jak traktować moje spotkanie ze Stephanem. To nie jest randka, prawda? Mam nadzieję, że on nie myśli w ten sposób o naszym spotkaniu. Nie, to na pewno nie jest randka. Z tego co wiem to on ma dziewczynę.

Wellinger też ma, a z nim jakoś byś na randkę chętnie poszła.

Nie wiem co to za nowy, irytujący głos w mojej głowie, ale mam go już zdecydowanie dość. Naprawdę się boję, że zaczynam coś czuć do Andreasa. Gdy jest blisko moje serce przyśpiesza, a nie miałam tak z żadnym z moich byłych chłopaków, co mnie martwi jeszcze bardziej. Andi jest wspaniały, podziwiam go za to jak bardzo wspiera swoją rodzinę, ma dobre serce, piękny uśmiech, uroczy śmiech i nawet jego akcentu się miło słucha, ale to niemożliwe, żebym ja się w nim zakochiwała. Nawet nie wiem czy wierzę w miłość, to pewnie tylko takie zauroczenie.

Gdy docieram na miejsce umówionego spotkania, Leyhe już na mnie czeka. Do teraz nie wiem dlaczego zaproponował mi, że ze mną pójdzie, zwłaszcza że jak się później okazało nie lubi horrorów, ale nie będę narzekać, bo naprawdę chce zobaczyć ten film, a sama bym nie poszła.

— Hej. — podchodzę niepewnie, nie wiedząc jak się przywitać, jednak chłopak najwidoczniej nie ma z tym problemu, bo mnie przytula — Miło Cię widzieć.

— Ciebie też. — odsuwa się ode mnie i spogląda na szyld kina — Gotowa?

Zakup biletów i przekąsek zajmuje nam mniej czasu niż się spodziewiśmy. Ja ograniczam się do małej paczki popcornu, bo nie dość że ceny mają tu jak z kosmosu to jeszcze wszystko tutaj ma miliony kalorii. Stephan się jednak tym nie przejmuje, bo do sali kinowej wchodzi obładowany jedzeniem i piciem. Gdyby tylko Schuster to widział. Po tym jak usadawiamy się wygodnie w fotelach, wciąż mamy dużo czasu do rozpoczęcia filmu. Leyhe patrzy na mnie przez chwilę, zastanawiając się nad czymś.

— Mogę być szczery? — pyta.

Marszczę brwi. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, jednak kiwam głową twierdząco.

— Odpuść sobie go. Póki jeszcze nie jest za późno. — stwierdza — On i Klara się bardzo kochają, są ze sobą już dwa lata. Nie psuj tego.

Wpatruje się w niego zszokowana. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Przecież ja nie mam żadnych nadziei w związku z Andreasem, sama nie wiem co się ze mną dzieje w jego obecności. Wciąż mam nadzieję, że to tylko głupie zauroczenie. Taki jego typ, którego w swoim życiu jeszcze nie czułam. Nie mam zamiaru mu psuć związku, chce żeby był szczęśliwy.

Ale byś wolała, żeby był szczęśliwy z tobą.

Ale przecież ja...

— Nie zaprzeczaj. — przerywa mi — Zaproszenie do kina? Przecież to, że nie masz z kim iść pewnie było tylko wymówką.

To wcale nie była wymówka, jednak nie mam siły się tłumaczyć. Jestem zbyt zajęta analizowaniem wszystkiego co mówi. Może podświadomie chciałam, żeby to Andreas siedział teraz na miejscu obok mnie. Nie znaczy to jednak, że zaraz bym go zaczęła całować i namawiać do związku. Po prostu lubię z nim spędzać czas.

— Zaraz się film zacznie. — mówię i zaczynam wpatrywać się w ekran.

Już podczas pierwszych scen udaje mi się oderwać od rzeczywistości. Ale gdzieś z tyłu głowy wciąż nie mogę przestać myśleć o tym co powiedział mi Stephan. Gdy seans się kończy, wychodzimy z sali bez słowa.

— Jesteś zła? — pyta przytrzymując mi drzwi, bym mogła wyjść na zewnątrz.

— Nie. — Na niego nie jestem. Bardziej na siebie i swoje uczucia, których nie mogę zaakceptować. Nie ma już sensu się łudzić, że Andreas jest mi obojętny. Myślałam o tym przez ostatnie dwie godziny i doszłam do wniosku, że po prostu muszę się ich pozbyć. Najłatwiejszym sposobem będzie zmniejszenie ilości naszych spotkań. Najlepiej gdybym całkowicie z nich zrezygnowała, ale to raczej niemożliwe, zważając na to że opiekuje się jego siostrzenicą, a on jest osobą, która ma mi wypłacać pieniądze.

— Ja naprawdę chce dobrze. — posyła mi lekki uśmiech — Dla was obu. Znajdziesz sobie innego chłopaka.

— Wiem, Stephan. — wzdycham — Nie chce o tym gadać. Dzięki, że mi potowarzyszyłeś. — próbuje zmienić temat.

— Nie żałuje. Nie przepadam za horrorami, ale ten mnie naprawdę wciągnął.

— Ma się ten dobry gust. — śmieje się.

Między nami zapada niezręczna cisza. Trochę dziwnie czuje się w jego towarzystwie po tym o czym rozmawialiśmy.

— Nie powiesz o niczym Andreasowi, prawda? — tym pytaniem zaskakuje nawet samą siebie, bo wypowiadam je, zanim w ogóle o tym pomyślę.

— Oczywiście, że nie. — uspokaja mnie — Nie chce mu mieszać. Poza tym nie chce też psuć waszej relacji, bo wiem że on Cię naprawdę lubi. Jak przyjaciółkę. — podkreśla ostatnie zdanie.

— Dzięki. — spuszczam głowę — Ja też bym chciała, żebyśmy byli przyjaciółmi. Nic innego nie planowałam, serio. Nie jestem typem dziewczyny, która psuje czyjeś związki. Po prostu ostatnio dziwnie reaguje na jego obecność... Ale to mi minie.

— Byłaś kiedyś zakochana?

Kręce przecząco głową. Akurat dochodzimy pod bloki a których mieszkam, więc opieram się o ścianę i patrzę na niego wyczekująco.

— Widać. — wzdycha — Ja reaguje tak samo na swoją dziewczynę. Zakochałaś się po prostu. Ale nic z tym nie rób, tak będzie lepiej dla was obojga.

— Tak, wiem. Stephan, nie musisz mi tego tyle razy powtarzać. — wzdycham — Pójdę już.

Żegnamy się krótkim uściskiem. Odprowadzam jeszcze Leyhe wzrokiem, a następnie idę do mieszkania. Burczy mi w brzuchu, więc zanim schowam się w pokoju to decyduje się zrobić sobie jakieś kanapki. Wchodzę do pomieszczenia, gdzie zastaje Klarę.

— O hej. — szatynka posyła mi uśmiech — Jak tam Ci się film podobał?

— Był w porządku. — stwierdzam.

Nie mam ochoty na jakiekolwiek dyskusje z nią. Jeszcze zauważy, że coś jest nie tak, a przecież jej nie powiem, że prawdopodobnie się kocham w jej chłopaku. Ta dziewczyna zrobiła mi awanturę stulecia, bo myślała, że ukradłam jej jakiś naszyjnik, więc gdyby dowiedziała się o moich uczuciach to prawdopodobnie bym skończyła dwa metry pod ziemią.

— Aleś ty rozmowna. — śmieje się — Ale wiesz, że Stephan ma dziewczynę?

— Oczywiście, że wiem. — marszczę czoło — Skąd to pytanie?

— Po prostu nie chcę, żebyś robiła sobie jakiekolwiek nadzieję.

Wpatruje się w nią przez chwilę naprawdę mocno próbując się nie roześmiać. Ta sytuacja jest wręcz komiczna, przynajmniej z mojego punktu widzenia.

— Dopiero zakończyłam jeden związek. — wzruszam ramionami — Nie mam zamiaru wchodzić w kolejny.

Nie skłamałam. Naprawdę nie mam zamiaru się bawic teraz w związki. Jedyną osoba z którą bym była zainteresowana stworzeniem relacji tego typu jest już zajęta, więc to jest ten czas, gdy muszę pozostać sama. Dobrze mi to zrobi.

— Masz racje, jesteś młoda. — uśmiecha się do mnie — Gdyby nie to jak bardzo kocham Andreasa to też bym wolała korzystać z życia.

Odwzajemniam uśmiech i zajmuje się robieniem swoich kanapek. Wymieniamy ze sobą jeszcze kilka zdań, ale nie poświęcam im zbytniej uwagi. Jak tylko wracam do pokoju, odstawiam talerzyk na szafkę, a sama kladę się na łóżko i zamykam oczy. Biorę głęboki oddech i w końcu na spokojnie przyznaje przed sobą coś czego tak długo się wypierałam.

Zakochałam się w Andreasie Wellingerze.

die sorge | a. wellingerWhere stories live. Discover now