Epilog

2.6K 215 80
                                    

Kiedy w końcu odrywamy się od siebie rzeczywistość do mnie powraca. Przypominam sobie, że nasz potencjalny związek nie ma prawa bytu. Andreas ma dziewczynę, którą właśnie zdradził, a ja za parę godzin będę w Polsce i prawdopodobnie nigdy go już nie zobacze. Uświadamiam sobie, że to nasze pożegnanie. Naprawdę mocno muszę się powstrzymywać, żeby się przed nim nie rozpłakać, jednak mimo moich starań jedna samotna łza spływa po moim policzku. Wellinger ściera ją kciukiem, a ja mam wrażenie że to typowa scena z komedii romantycznych. Część mnie ma głupią nadzieje, że zaraz wyzna mi miłość. Zamieszkamy razem i będziemy żyć długo i szczęśliwie, zapominając o istnieniu kogoś takiego jak Klara. Nic takiego nie następuje, wręcz przeciwnie. Kolejne słowa chłopaka wprowadzają mnie w jeszcze gorszy stan.

— Będę za tobą niesamowicie tęsknić, bo jesteś dla mnie ważniejsza niż myślisz. — opiera swoje czoło o moje — Jadąc tutaj chciałem zrobić wszystko żebyś tylko została. Ale nie mogę.

Doskonale wiem do czego zmierza i co dalej powie. Nienawidzę go za to, że jest taki dobry.

— Nigdy nie będziesz tutaj szczęśliwa. — przygryza wargę i chyba też powstrzymuje się przed płaczem — Ja jestem z Klarą, mimo wszystko ją kocham, a ty nie zasługujesz na to, żeby widywać to i cierpieć. Nie mogę być takim egoistą.

— Kocham Cię. — mówię szeptem, mając nadzieje że to cokolwiek zmieni.

— Wiem, Malia. Dlatego zaraz wsiądziesz do tego pociągu, który właśnie podjechał i wrócisz do Polski, jasne?

Kiwam głową na znak, że rozumiem. Składam ostatni pocałunek na jego ustach i zaciskając mocno rękę na walizce udaje się do pociągu. Nie odwracam się, bo wiem że widząc stojącego tam Andreasa nie nam rady wejść do środka. W końcu zajmuje wyznaczone dla mnie miejsce przy oknie za które jak najszybciej wyglądam. Blondyn wciąż stoi w tym miejscu w którym go zostawiłam. W tym momencie wszystkie moje ściany pękają i zaczynam płakać. Przez łzy w moich oczach marze mi się cały obraz. Dopiero gdy wycieram je rękawem jestem w stanie znowu spojrzeć na peron, jednak Andreasa już tam nie ma. To koniec. Właśnie widziałam Andreasa Wellingera prawdopodobnie ostatni raz w moim życiu.

Uświadamiam sobie jednak jak bardzo się myliłam, gdy słyszę ten piękny, znajomy, zdyszany głos po swojej prawej stronie. W środku pociągu.

— Chyba jednak jestem zbyt wielkim egoistą.

_________

ta daaaa!

niby epilog, ale jakoś specjalnie się z wami nie będę żegnać, bo 11 listopada wracam do was z drugą częścią

mam nadzieję, że ff wam się podobało i jeżeli dotarliście aż tutaj to miło by było gdybyście zostawili po sobie jakiś znak

mam nadzieje, że będziecie tęsknić za Malia, Andreasem a nawet za Klara

to ten, do zobaczenia w listopadzie

die sorge | a. wellingerWhere stories live. Discover now