22. schmerz

1.9K 150 33
                                    

Weekend w Wiśle pod względem sportowym był naprawdę świetnym przeżyciem, ale pod względem uczuciowym już niekoniecznie. Dzisiaj jestem jednak zmuszona wrócić do rzeczywistości, bo czeka mnie dzień spędzony z małą Evą. Cieszę się na ten fakt, bo się za nią stęskniłam, ale trochę martwię się spotkaniem Andreasa. Wczoraj poinformowałam go o tym, że lepiej będzie jak ograniczymy nasze kontakty do minimum, ale chłopak stwierdził, że to głupota. Nie mogę zacząć go po prostu unikać, bo się domyśli o co chodzi. Jestem więc zmuszona do próbowania odkochania się widując go prawie codziennie. Świetna sytuacja, Malia. Po prostu świetna.

Monachium jest wyjątkowo zakorkowane jak na tą porę, ale udaje mi się dotrzeć do domu pani Wellinger tylko z pięcio minutowym spóźnieniem. Pukam do drzwi, a chwilę później drzew otwiera mi brunetka.

— Jak dobrze, że już jesteś. — kobieta oddycha z ulgą na mój widok — Eva ogląda bajki w salonie, ja muszę już lecieć. Wracam jutro, ale po południu Andreas przyjdzie do małej. — informuje mnie — Do widzenia.

— Do widzenia. — odpowiadam i mam zamiar zapytać gdzie się wybiera, ale kobieta tak szybko ucieka że nie mam nawet na to możliwości.

Lekko zdezorientowana wchodzę do środka, odkładam torebkę w przedpokoju i udaje się do salonu.

— Cześć, szkrabie. — uśmiecham się do pięciolatki. Kiedy dziewczynka mnie zauważa, szybko podbiega i obejmuje moje ciało swoimi drobnymi rączkami.

— Maaaaaalia. — przeciąga strasznie długo moje imię — Tęskniłam. Babcia nie pozwala mi jeść lodów.

Śmieje się widząc jej smutną minę. Nie pojmuje jak ktokolwiek może czegokolwiek temu dziecku odmawiać.

— No cóż. — zastanawiam się przez chwilę — Ale babci tu nie ma, prawda? Więc jeżeli zjesz cały obiad to zobaczymy co da się zrobić. — puszczam jej oczko.

— Ale do obiadu zostało jeszcze dużo czasu. — jęczy niezadowolona — Chce teraz.

— Teraz moja droga pójdziesz po swój szkicownik i pokażesz mic co narysowałaś przez weekend.

*

Ze snu budzi mnie dźwięk nieumiejętnie zamykanych drzwi. Przecieram oczy i rozglądam się po pokoju. Szybko uświadamiam sobie, że musiałyśmy z Evą zasnąć podczas oglądania telewizji. Dziewczynka wciąż śpi przytulona do mojego boku, przed nami stoją dwa pucharki lodów, a w progu stoi uśmiechnięty Andreas i przypatruje się nam.

— Um, cześć. — mruczę ziewając.

— Hej. — blondyn podchodzi bliżej i unosi widok na pustych naczyń przy stole — Namówiła Cię na lody? — śmieje się.

— O nie, przyłapałeś nas. — śmieje się — Ale zjadła cały obiad, należało jej się.

— Teraz pewnie bedzie długo spać. — chłopak poprawia małej włosy, które spadły jej na twarz — Lepiej zaniosę ją do łóżka, bo potem będzie ją wszystko bolało.

Andreas bierze Eve na ręce i znika z nią na górze. Ja w tym czasie zwlekam się z kanapy i idę do kuchni by odgrzać mu obiad. Zazwyczaj o tej porze kończy treningi więc domyślam się, że nie zdążył jeszcze nic zjeść. Nastawiam mikrofalę i opieram się o blat, czekając aż blondyn wróci.

— Nie zdajesz sobie sprawy jakie mamy szczęście, że na Ciebie trafiliśmy. — mówi wchodząc do kuchni — Wszystkie poprzednie opiekunki Evy nie dawały sobie z nią rady.

— Przecież ta dziewczynka to aniołek. — śmieje się.

— Chyba tylko przy tobie. — Andreas wywraca oczami — Co grzejesz?

— Obiad Ci odgrzewam. — oznajmiam.

— Chyba ty tu jesteś aniołem. — opiera się o blat tuż obok mnie i dźga mnie śmiejąc się.

Przygryzam wargę i spuszam głowę próbując się nie uśmiechnać. Moje serce przyspiesza na te słowa i automatycznie pojawia się w nim nadzieja. Próbuje się odkochać, a ty mi w tym nie pomagasz, Wellinger.

— Andreas... — zaczynam zyskując nagle dziwną odwagę — Nie powinieneś mi raczej mówić takich rzeczy. Wiesz... — urywam.

— Przepraszam... — wzdycha — Po prostu jestem przyzwyczajony do swobody w twoim towarzystwie i nie chciałem, żebyś miała wrażenie, że twoje uczucia coś zmieniają.

— Doceniam to... Ale musisz zrozumieć, że ja przez takie teksty mam robię sobie nadzieję. — mówię — Mam wrażenie, że w końcu jestem wystarczająca. — dodaje ciszej, sama siebie zaskakując, że mówię to na głos.

Chłopak szybko unosi moją głowę, zmuszając mnie bym na niego spojrzała.

— Nie myśl w ten sposób. — karci mnie — Jesteś wspaniałą dziewczyną i powinnaś o tym wiedzieć. Masz po prostu pecha, bo ja już kogoś mam. Nie chce, żebyś cierpiała, bo...

— Spróbuj tylko powiedzieć, że zasługuje na kogoś lepszego niż ty to przysięgam, że Cie uderze. — przerywam mu.

— Chciałem powiedzieć, że nie zasługujesz na cierpienie i w końcu znajdziesz sobie kogoś kto pokocha Cię z wzajemnością. — śmieje się cicho — Serio, nigdy więcej nie myśl, że fakt iż nie odwzajemniam twoich uczuć to wina tego, że czegoś Ci brakuje. Chciałbym je odwzajemnić, bo jak widzę jak ty przez nie cierpisz to mi samemu jest przykro. Dużo nad tym wszystkim myślałem i próbując spojrzeć na sprawę z twojej perspektywy doszedlem do wniosku, że najlepiej jeżeli nic się nie zmieni między nami.

— Ostatnio dałeś mi jasno do zrozumienia, że jeżeli chce się od Ciebie oddalić i Cie unikać to nie mam na to szans.

— I nadal nie chce, żebyś to zrobiła. — stwierdza poważnie — Ale przemyślałem sobie wszystko i doszedłem do wniosku, że jeżeli właśnie to sprawi, że lepiej sobie poradzisz z tymi uczuciami to zrozumiem.

— Ja sama już nie wiem. — wzdycham sfrustrowana i robię kilka kroków na drugi koniec — W jednej minucie chce być jak najdalej od Ciebie, chce zapomnieć i najlepiej wrócić do Polski, a w drugiej nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo wiem jak bardzo tęsknie, gdy nie widzę Cię parę godzin. — opieram się o ścianę i zamykam oczy unosząc głowę do góry — Nie rozumiem tych wszystkich uczuć, nie rozumiem co się ze mną dzieje. Nigdy tak nie miałam.

Słyszę kroki chłopaka, a po chwili czuje ramiona obejmujące moje ciało oraz ten piękny, charakterystyczny zapach. Poddaje się i wtulam się w niego mocno, kolejny raz tocząc ze sobą wewnętrzną walkę o to czy powinnam to zrobić. W ramionach Andreasa czuje się cudownie, ale gdzieś w tyle głowy mam świadomość, że to tylko przyjacielskie pocieszenie, a on za parę lub parenaście godzin będzie tak obejmował Klarę. Ta świadomość sprawia, że w pewnej chwili nie wytrzymuje, odsuwam się od blondyna i powstrzymując łzy uciekam do łazienki. Zamykam drzwi i opieram się o nie odpychając głośno. Pozwalam łzom spłynąć i myślę o tym w jakie gówno się wpakowałam.

Czy pierwsza miłość nie powinna być przypadkiem piękna?

___________

Sprawa wygląda tak, że poza tym będą jeszcze cztery rozdziały + epilog (planuje je wszystkie dodać tak do połowy sierpnia)

Ale niestety dla was nie planuje jeszcze całkowitego końca tego opowiadania. Mam pomysł na drugą część więc wraz z rozpoczęciem sezonu zimowego, albo ewentualnie z dwa tygodnie przed możecie się jej spodziewać. Nie wiem jeszcze czy w tej książce czy innej, ale z pewnością o wszystkim was tutaj poinformuje.

die sorge | a. wellingerOnde histórias criam vida. Descubra agora