26. bahnhof

2K 172 68
                                    

— Skarbie, masz tu jakieś wino? — pyta Jaenette, gdy wracamy z kuchni.

Posprzątałyśmy właśnie po obiedzie i dziewczyna stwierdziła, że chce się napić czegoś z procentami jak to ona ujęła "na lepsze trawienie". Każdy pretekst jest dobry.

— Coś się w barku znajdzie. — odpowiada Leyhe i kieruje się w stronę szafy.

— Tylko najlepiej słodkie. — odzywa się Klara.

Spoglądam na chwilę w jej stronę. Uśmiecha się szeroko opierając głowę o ramię Andreasa i bawi się jego dłonią. Ukłucie w sercu na ten widok boleśnie mi przypomina, że nie powinnam patrzeć w ich stronę. Przygryzam wargę i spuszczam głowę.
Stephan wraca do nas z winem i chyba dostrzega, że coś jest nie tak, bo kładzie rękę na moim ramieniu i pochyla się, żeby powiedzieć mi coś na ucho.

— Jeżeli bardzo chcesz to możesz iść, wytłumacze to później Jeanette.

— Nie, jeszcze chwilę wytrzymam. — odpowiadam równie cicho — Nie chce jej robić przykrości.

Chłopak uśmiecha się do mnie pocieszająco i znika w kuchni po piwa dla facetów. Czuje na sobie wzrok Wellingera, więc na moment znowu spoglądam w jego stronę. Nasze oczy się spotykają, a on zawstydzony nagle odwraca wzrok.

— Co za głupi korek. — wzdycha Jeanette, która meczy się z otwarciem wina.

— Daj. Ja to zrobię. — proponuje i zabieram od niej butelkę oraz otwieracz.

Po chwili wino jest nalane do naszych kieliszków, a faceci siedzą już z piwami w ręku. Dziewczyny zaczynają rozmowę między sobą, a Stephan i Andreas uważnie im się przysłuchują. Ten drugi w tym czasie oczywiście nie zapomina o klejeniu się do swojej dziewczyny. Ewidentnie robi to specjalnie, a ja muszę się powstrzymywać żeby mu czegoś nie powiedzieć. Skupiam się więc na cieczy w moim kieliszku i zaczynam się nią bawić popijając co chwilę.

— Co teraz planujesz ze sobą zrobić? — pyta nagle Klara wpatrując się we mnie.

— Dokończyć to wino, posiedzieć tu trochę i iść spać. — odpowiadam wzruszając ramionami.

Dobrze wiem, że nie o to jej chodziło, ale nie mam najmniejszego zamiaru uświadamiać jej, że jutro wyjeżdżam. A teraz gdy już jej więcej nie zobacze to po prostu nie muszę już udawać miłej.

— Nie udawaj głupiej, nie o to pytałam. — wywraca oczami wyraźnie zirytowana moją odpowiedzią.

— Klara, nie widzę najmniejszego powodu dla którego miałabym Cię informować o czymkolwiek związanym z moim życiem prywatnym. — uśmiecham się sztucznie.

— Możesz przestać być taka wredna? — do rozmowy wtrąca się Andreas — Nie widzisz, że przez to wylądowałaś na ulicy? Klara się tylko o Ciebie martwi. Czas przestać być rozkapryszoną gówniarą.

Spoglądam na niego mrugając kilkakrotnie oczami. Co w niego dzisiaj wstąpiło? Dlaczego na siłę stara się mnie zranić? Co swoją drogą wychodzi mu doskonale.

— Pierwszy raz, gdy na mnie naskoczyłeś to potrafiłam zrozumieć. — mówię cicho patrząc mu prosto w oczy — Nic o mnie nie wiedziałeś. Ale teraz myślałam, że mnie znasz. Szkoda, że się pomyliłam.

Uśmiecham się smutno czując łzy w oczach i odstawiając po drodze kieliszek idę do pokoju, gdzie mam dzisiaj spać.

— Malia... — słyszę głos Jeanette, która przez moment chyba chce za mną iść, ale przeszkadza jej w tym Stephan.

*
Siedzę na jednym z dworcowych krzesełek i wpatruje się w ten znany mi już zegar. Kilka miesięcy temu siedziałam w tym samym miejscu, bojąc się tego co przede mną i czekając na moją matkę, która koniec końców się nie pojawiła, tylko wysłała Klarę. Myślę nad tym jak wiele się od tamtego czasu zmieniło. Wtedy byłam wręcz zmuszona, żeby tu przyjechać. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się tu spodoba i kilka miesięcy później będzie mi ciężko opuścić to miasto. Poznałam tu wielu ludzi. Jednych lepszych, drugich gorszych. Spełniłam swoje marzenie i poznałam całą kadrę niemieckich skoczków. I Andreasa... Do teraz nie wiem czy dobrze robię wyjeżdżając i nie mówiąc mu o tym ani słowa. Po tym co wczoraj zrobił sobie jednak na to nie zasłużył. Nie potrafię zrozumieć dlaczego był dla mnie taki wredny i na siłę kleił się do Klary. Doskonale wiedział o tym, że go kocham i mnie to boli.

Pierwszy raz tak naprawdę poczułam jak to jest pokochać jakąś osobę. Chcieć żeby ona była szczęśliwa nawet jeżeli ty masz przez to cierpieć. Przyspieszające serce i mimowolnie pojawiający się uśmiech, gdy jest blisko. Po prostu miłość.

Najbardziej żałuje jednak, że jest ona nie odwzajemniona. Prawdopodobnie nigdy już nie zobacze Andreasa, a z naszego ostatniego spotkania uciekłam ze łzami w oczach. Strasznie się boje, że już nigdy nie pokocham nikogo innego. Może moim przeznaczeniem jest być na zawsze samą?

— Malia! — słyszę bardzo dobrze znany mi głos.

Przez chwilę mam wrażenie, że moja wyobraźnia płata mi figle. Mrugam kilkakrotnie oczami, mając wrażenie że ta znajoma sylwetka zaraz zniknie. Tak się jednak nie dzieje. Wstaję powoli i robię dwa kroki w jego stronę.

Przede mną stoi Andreas Wellinger we własnej osobie. Jest lekko zdyszany, przez co mogę się domyślić że biegł. Włosy trochę mu opadają na oczy, ale szybko je poprawia. Nie wiem czy to fakt, że bardzo chciałam go zobaczyć czy coś innego, ale mogę powstrzymać się przed myślą, że wygląda niesamowicie dobrze.

— Coś ty sobie myślała? — zaciska usta wpatrując się we mnie. Na jego twarzy nagle pojawia się złość, przez co mam ochotę lekko się cofnąć.

— Skąd się dowiedziałeś? — pytam cicho.

— Moja mama zadzwoniła do mnie rozżalona, że się zwolniłaś i będzie musiała szukać nowej opiekunki dla Evy. — wypuszcza powietrze i łagodnieje — Naprawdę miałas zamiar wyjechać nie mówiąc mi ani słowa?

— Wczoraj mi jasno dałeś do zrozumienia co o mnie myślisz. — mówię i spuszczam wzrok. Nagle moje granatowe trampki wydają się być bardzo ciekawe.

— Chcesz wiedzieć co o tobie myślę? — pyta po chwili milczenia i unosi mój podbródek. Jego niebieskie oczy wpatrują się we mnie intensywnie, a twarz niebiezpiecznie się zbliża. Chce zapytać co robi, ale chłopak mi na to nie pozwala, bo jego usta lądują na moich. Tym razem nie znajduje w sobie wystarczająco siły, żeby się odsunąć. Wręcz przeciwnie, przylegam bliżej Andreasa i kładę rękę na jego szyi odwzajemniając pocałunek. Jego usta smakują czekoladą, co niespecjalnie mnie zaskakuje. Moje serce bije jak szalone i mam wrażenie, że w końcu wyleci mi z piersi. W tym momencie zapominam o tym wszystkim co się dzieje wokół, przestaje myśleć o tym że za parę minut mam pociąg do Polski i w końcu czuje się w pełni szczęśliwa.

______

do zobaczenia w epilogu 9 sierpnia!

die sorge | a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz